Niektórzy wiedzą, że pewna kuna uciekając przed koronawirusem raczyła zamieszkać gdzieś pod moim dachem.
Od spodu nie mam jak się tam dostać a od góry nie mam jak sprawdzić, którędy se znalazła wejście, bo synek profilaktycznie zajumał mi drabinę mówiąc, że w tym wieku to na taboret mogę sobie wchodzić a nie na drabinę.
Zamówiłem więc jakieś pułapko-aerozole i czekam na dostawę. a kuna hałasuje aż miło.
Żona gdzieś wyczytała, że taką kunę należy wqrwiać, coby się nie czuła zbyt pewnie i jak się mocno wqrwi to się wyprowadzi.
No więc wzięliśmy z żoną kije od szczotek i robimy co godzinę obchód wokół domu napierdzielając tymi kijami w podbitkę i w rynny.
A że pogoda ładna to sąsiedzi w ogrodach pielą i z coraz większym zainteresowaniem przypatrują się naszemu postępowaniu.
W końcu sąsiad nie wytrzymał, podchodzi do płota, zatrzymuje się przepisowe 2 metry i zagaja:
- Czy jest jakieś racjonalne wyjaśnienie waszego zachowania, czy to skutek kwarantanny?
No to wyjaśniam, że jak się kuna wqrwi to może się wyprowadzi, dlatego walimy kijem po dachu.
Sąsiad podrapał się w głowę, rozejrzał się dyskretnie wokół i gada:
- Jak to się sprawdzi i kuna się wyprowadzi, to pożyczy mi Pan te kije?
- Po co? - pytam zdziwiony
- Panie, ja już na tej kwarantannie sam na sam z żoną nie wytrzymie. Jakbym ją tymi kijami napierd*lał to może by się też wyprowadziła?
Od spodu nie mam jak się tam dostać a od góry nie mam jak sprawdzić, którędy se znalazła wejście, bo synek profilaktycznie zajumał mi drabinę mówiąc, że w tym wieku to na taboret mogę sobie wchodzić a nie na drabinę.
Zamówiłem więc jakieś pułapko-aerozole i czekam na dostawę. a kuna hałasuje aż miło.
Żona gdzieś wyczytała, że taką kunę należy wqrwiać, coby się nie czuła zbyt pewnie i jak się mocno wqrwi to się wyprowadzi.
No więc wzięliśmy z żoną kije od szczotek i robimy co godzinę obchód wokół domu napierdzielając tymi kijami w podbitkę i w rynny.
A że pogoda ładna to sąsiedzi w ogrodach pielą i z coraz większym zainteresowaniem przypatrują się naszemu postępowaniu.
W końcu sąsiad nie wytrzymał, podchodzi do płota, zatrzymuje się przepisowe 2 metry i zagaja:
- Czy jest jakieś racjonalne wyjaśnienie waszego zachowania, czy to skutek kwarantanny?
No to wyjaśniam, że jak się kuna wqrwi to może się wyprowadzi, dlatego walimy kijem po dachu.
Sąsiad podrapał się w głowę, rozejrzał się dyskretnie wokół i gada:
- Jak to się sprawdzi i kuna się wyprowadzi, to pożyczy mi Pan te kije?
- Po co? - pytam zdziwiony
- Panie, ja już na tej kwarantannie sam na sam z żoną nie wytrzymie. Jakbym ją tymi kijami napierd*lał to może by się też wyprowadziła?