Prezydent w czasie wolnym postanowił zrobić coś szalonego. Wybrał się na przejażdżkę konno. Tak mu się spodobało, że niewiedzieć kiedy, wprowadził konia w cwał. Niestety, zwierzę wyrżnęło solidnie i Adrian wpierdzielił się wraz z koniem w rów. No, masakra. Szybko pozbierali ich ludzie z SOP i zawieźli do najbliższego lekarza... weterynarza.
- Panie, zrób pan coś, bo jak prasa się dowie, to będzie armagedon! - wrzeszczą na przerażonego gostka.
Facet tylko przytaknął i na szybko bierze pacjentów. Zamyka drzwi. Wychodzi po 5 godzinach, cały we krwi.
-Niestety, nic się nie dało zrobić i musiałem go uśpić. Wierzgał do końca...
- Trudno - mówią SOPiści - jakoś to zatuszujemy.
- W porządku. A co z koniem?
- Panie, zrób pan coś, bo jak prasa się dowie, to będzie armagedon! - wrzeszczą na przerażonego gostka.
Facet tylko przytaknął i na szybko bierze pacjentów. Zamyka drzwi. Wychodzi po 5 godzinach, cały we krwi.
-Niestety, nic się nie dało zrobić i musiałem go uśpić. Wierzgał do końca...
- Trudno - mówią SOPiści - jakoś to zatuszujemy.
- W porządku. A co z koniem?
--
I am the law!