Ze względów rodzinnych podróżujemy co tydzień z małżowinką między Łodzią a Piotrkowem. Jest za Srockiem takie urocze miejsce w którym dyżurują panie reprezentujące grzybiarki przydrożne. Tudzież jak kto woli ssaki leśne albo też tirówki. Panie są świetnie zorganizowane. Mają nawet coś w rodzaju socjal roomu w postaci Matiziaka wrastającego w glebę. Chronią się w nim przed deszczem i chłodem. Jako, że mijamy je regularnie to dostrzegamy zmiany w ich wyglądzie, ubiorze itp... Zmiany te są przez nas oceniane, punktowane dodajemy do tego stosowne komentarze. Ostatnio wywiązała się między nami taka dyskusja:
-Stoją jak zwykle. Stwierdziła małżowinka.
-A stoją. Nawet ciągle te same.
-Chłodno dzisiaj. A one tak kuso ubrane. Jeszcze się przeziębią.
-Nie no. Przecież widzisz, że same korpulentne są. Sadełko je grzeje.
-No. W sumie to robią się coraz grubsze. Ciekawe dlaczego?
Na to ja z szatańskim uśmiechem.
-To pewnie przez dietę... Bogatą w białko...
-No wiesz! Zaperzyła się małżowinka. Ty to goopi jesteś!
Dzisiaj znów jedziemy. Ciekawe co zaobserwujemy tym razem?
-Stoją jak zwykle. Stwierdziła małżowinka.
-A stoją. Nawet ciągle te same.
-Chłodno dzisiaj. A one tak kuso ubrane. Jeszcze się przeziębią.
-Nie no. Przecież widzisz, że same korpulentne są. Sadełko je grzeje.
-No. W sumie to robią się coraz grubsze. Ciekawe dlaczego?
Na to ja z szatańskim uśmiechem.
-To pewnie przez dietę... Bogatą w białko...
-No wiesz! Zaperzyła się małżowinka. Ty to goopi jesteś!
Dzisiaj znów jedziemy. Ciekawe co zaobserwujemy tym razem?
--
Ani się obejrzałem jak zacząłem trącić "Steampunkiem" i stałem się "Vintage".