Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Forum > Kawały Mięsne > [Łor Book] Zapiski kronikarza - początki
Cieciu
Cieciu - Bułgarski Łącznik · 4 lat temu


Przybyli, spuścili nam łomot, zwyciężyliśmy. Tak w skrócie kształtuje się historia tej opowieści. Jak każda wojenna epopeja, również ta ma swoich dzielnych bohaterów, epickie starcia, tchórzliwych zdrajców i romans, którego nie powstydziłby się nawet… no nie wiem kto. Nawet najlepszy twórca romansów.

Jak każda wojenna epopeja (tak, powtórzenie), tak również i ta powinna zawierać szczegółowe opisy broni, parametrów i osiągów pojazdów robiących dużo szumu, zamieszania i rozpierduchy na ogromną skalę, trudne zwroty techniczny oraz jeszcze trudniejsze zwroty techniczne, które skracane są do wieloliterowych akronimów, a i tak nic nikomu nie mówią*. Jednakże śmiem twierdzić, iż ta wojenna epopeja pozbawiona zostanie tych perełek. Przede wszystkim ze względu na fakt, iż jeśli w podziękowaniach miałbym wymienić wszystkich specjalistów, dzięki którym powstała ta powieść (no, nie szalejmy zaraz z powieścią), ta historia, lista byłaby krótka i sprowadzała się do formy następującej:

Podziękowania dla grona fachowców:
………………………………………………………………………………………………………………………………….
Dziękuję.

Wracając więc do tematu, umawiamy się, że czołg jest czołgiem, karabin pozostaje karabinem, ewentualnie od czasu do czasu coś być może będzie miało swoją nazwę właściwą. Nie jest aż tak źle z głową, by nie pamiętać, że są takie wytwory ludzkiej chęci krzywdzenia bliźnich jak AK-47, F35 (tu się robią jaja, bo po cyferkach znów są literki, które oznaczają różne rzeczy – od rozmiaru biustu małżonki projektanta maszyny po losowo dobraną literę oznaczającą jakąś pierdołę w silniku), co by jeszcze? MP5 w odróżnieniu od MP3 wygrywa całkiem inne takty, i tak dalej, i tym podobne.
Jak każda epopeja wojenna (wiem.), traktująca o wydarzeniach nieistniejących, tak i ta będzie miała swojego obarczonego ciężarami życia bohatera. Dla ułatwienia nazwijmy go jednoosobową armią. Żeby skrócić Wam niepotrzebne męki – oczywiście jest po rozwodzie (albo dwóch), oczywiście na misjach był prawdziwym twardzielem, przed którym nawet ajdiki (nie mogłem się powstrzymać) uciekają gdzie pieprz rośnie, oczywiście popadał w niezliczone konflikty z przełożonymi, no i oczywiście lubi popić, przez co kondycja już nie ta, brzuszek zaczyna zwisać, i ogólnie ma wszystko w tam, gdzie słońce nie dochodzi. Jak bardzo będzie potrzebny ów Zły Dupa**? Ano tak bardzo, że bez niego nasz nadwiślański, umęczony konfliktami dom, raczej by nie przetrwał.

Skrócimy też wątek polityków i ich niecnych gierek, przez które wszystko się tak dokumentnie sypie. Jedni spieprzyli to, ich następcy spieprzyli jeszcze więcej, a ci co po nich przyszli to jak Harlem Globtroters w swojej dziedzinie. Nikt wcześniej nie widział takiego poziomu spieprzenia.
Dość powiedzieć, że w kluczowych momentach musimy liczyć na bohaterstwo jednostek (ludzkich jednostek, w sensie pojedynczych ludzi – jednostek), bohaterstwo innych jednostek (też ludzi jednostek, ale takich więcej w jednym miejscu, którzy współdziałają z sensem), no i naturalnie szczęśliwe zbiegi okoliczności. Bo bez nich byłoby zbyt trudno, prawda?
Na co lub kogo nie możemy liczyć? Na sojuszników, naturalnie. Dobry War Book, w którym wszystkie sojusze zagrałyby jak trzeba, szybciutko by się skończył, strony konfliktu pokiwałyby z zadowoleniem głowami, i szast prast, pozamiatane. Od razu więc ustalmy, że NATO nie zadziałało tak jak powinno i sami musimy mierzyć się z problemami.

Pochylmy się też na moment nad sytuacją geopolityczną, bo bez tego zawierucha wojenna nie miałaby należytego umocowania. Czasy wielkich mocarstw dobiegły końca. Jest bieda, bezrobocie, małe szanse na awans społeczny. Niezadowolone masy żądają od swoich przywódców stanowczych ruchów, które poprawiłby ogólnie złą sytuację społeczną. Gospodarki światowe zajmują się leżeniem i kwiczeniem, Bliski Wschód nie ma już znaczenia, bo stwierdzili, że wracają do obyczajów czasów Mahometa i przerzucają się na podróże wielbłądami i kwaterowanie w namiotach. Świat się zdziwił, i jak to ma w zwyczaju, dla świętego spokoju posłał trochę myśliwców, które zniszczyły instalacje naftowe (no bo czemu nie?), Arabowie wzruszyli ramionami i formując długie karawany, wrócili do zajęć typowo nomadycznych. Poza tym, ropa w tym regionie świata i tak już była na wykończeniu.
Ropę naftową pozyskuje się z nowoodkrytych źródeł, o które naturalnie toczyły się wojny, my jednak w nich nie uczestniczyliśmy, więc zostawmy to jako nieistotne. Ktoś tam wygrał, ktoś tam przegrał, importować musimy tak czy inaczej.
Nie odkryliśmy alternatywnych źródeł energii, które pokryłyby ogromne zapotrzebowanie, dłubiemy w węglu i dobrze nam z tym.

Wydarzyło się kilka poważnych katastrof z udziałem elektrowni atomowych, więc w panice i obawie przed radioaktywnymi huraganami zrezygnowano z farm wiatraków. Część ludzkości kręci głową z niedowierzaniem, część jest nawet zadowolona, bo hej! znów są ładne widoczki!
Wróćmy więc na nasze podwórko i zacznijmy opowieść.
Kapral Wicki (to jeszcze nie jest nasz Zły Dupa. Koleś szybko zginie, więc nie przywiązujcie się za bardzo do niego) nie miał dobrego dnia. Jak to w wojsku bywa. Wstał rano, przeklął służbę wartowniczą na wschodnim pograniczu naszej ojczyzny i udał się na swój posterunek. Pogoda była paskudna, padał deszcz ze śniegiem, wiatr wciskał się pod wysłużony wojskowy szynel, a Wickiemu zostało sześć papierosów do końca dnia. To nie miało prawa skończyć się dobrze. Tym bardziej, że męczył go kac, a „koledzy” po drugiej stronie granicy wyglądali na wyjątkowo zadowolonych. Wicki, jak to rodacy maja w zwyczaju, wkurzał się, że ktoś jest zadowolony, a on się męczy.

Moment. Zapomniałbym o pewnym właściwie istotnym drobiazgu. Chinami nikt się już nie przejmuje. Państwo Środka przegięło z zabawami w zmienianie swojego krajobrazu i kilka megapowodzi sprawiło, iż przestali być potęgą. Wykorzystali to Australijczycy do spółki z Japonią i Rosją. Wojna była krótka, gwałtowna i skończyła się zwycięstwem kruchego sojuszu ochrzczonego JAR***. Chiny podzielono na strefy kontrolowane przez Australię, Japonię i Rosję, no i jakoś się to tam kręci.

A Wicki, po szóstej godzinie służby godził się nawet na bohaterską śmierć żołnierza na posterunku, byleby wreszcie mieć trochę spokoju. Cudownie wręcz się złożyło i jego prośby zostały wysłuchane. Usłyszał przeciągły gwizd. Pomny nauk z poligonu, pomyślał tylko „o kurwa, moździerz” i tyle go widziano.

W późniejszym okresie konfliktu dorobiono odrobinę romantyzmu do tej sceny, i nasz dzielny bohater Wicki trzy doby dawał odpór przeważającym siłom wroga, ale uwierzcie mi, to bujda.
Wzdłuż całej naszej granicy odnotowano podobne incydenty. Dzięki temu podręczniki historii zapełniły się panteonem nowych, niewiarygodnie odważnych żołnierzy, którzy własną klatką piersiową zatrzymywali kolumny czołgów przetaczających się w kierunku serca naszego kraju (wiadomo, że wygraliśmy, więc wiadomo kto napisał podręczniki). Pominę ostanie słowa większości z tych ludzi, ponieważ jeśli ktoś był w wojsku – zna je wszystkie, a jeśli nie był – i tak zna je wszystkie.

Po tym, jak informacje o najeźdźcach zaczęły spływać szerokim strumieniem do naczelnego dowództwa, zarządzono powszechną mobilizację. Tłumy ochotników zgłosiły się do punktów zbiórek, gotowe mścić się za akt barbarzyństwa, jakim był najazd na Macierz. Podobne tłumy zaczęły szturmować lotniska w celu mszczenia się na najeźdźcy przez Internet, tylko z nieco bezpieczniejszej odległości. Przeważająca większość musiała jednak zostać w kraju, loty wstrzymano ze względu na zagrożenie ze strony myśliwców wroga. Wróg bowiem od razu wystosował notę do naszego MSZ, MON i wszystkich świętych informując, że mają gdzieś konwencje, i co im w związku z tym zamierzamy zrobić?
Zamierzaliśmy się poważnie odgryźć, więc wysłaliśmy kilkanaście MiG-29 (zostały przywrócone do lotów, proszę nie robić sobie żartów), wspartych kilkoma F16 i jednym F35 typu, powiedzmy, C. Efekt był taki, że wróg niespecjalnie się przejął, za to doszło jeszcze kilku bohaterów do wspomnianych już kart podręczników historii.

Sytuacja nie wyglądała więc kolorowo, a przecież to był dopiero początek całej tej zawieruchy…

--------------------------------------------------------------------------------------------------
*mówią całkiem sporo, o ile autor, lub wydawca porządnej epopei wojennej będzie łaskaw rozwinąć skrót w przypisach.
**Zły Dupa - ang. Bad Ass (przyp. tłum.)
***to nie jest wieloliterowy akronim, więc spieszę z wyjaśnieniem - JAR - Japan Australia - Russia (przyp. aut. wspart. prac. tłum.)


& :szufla

--
"A poza tym sądzę, że należy ***** ***" Kato Starszy Folklor, legendy i historia Bułgarii. Po mojemu.

Peppone
Peppone - Nowy Ruski · 4 lat temu
Uciekające ajdiki


--
Pracuj u podstaw. Zaminuj fundamenty systemu. Wszelkie prawa do treści wrzutów zastrzeżone
Nie namawiam do łamania prawa. Namawiam do zmiany konstytucji tak, aby pewne czyny stały się legalne.
No shitlings, no cry! Postaw mi kawę na buycoffee.to - teraz można również przez Paypala i Google Pay

Hshan_VIII
Hshan_VIII - Superbojownik · 4 lat temu
Zapowiada się bardzo smakowicie

--
Suwałki to nie Podlasie! Co chcesz teraz, a co chcesz bardziej?

Kwiateck
Kwiateck - Superbojowniczka · 4 lat temu
Tylko żebyśmy nie musieli czekać za długo na kolejną część, bo może dojść do rozruchów ;)

--
Jeśli nie możesz się nauczyć jeździć na słoniu, naucz się przynajmniej jeździć konno. - Co to jest słoń? - Rodzaj borsuka - wyjaśniła Babcia. Nie dzięki przyznawaniu się do ignorancji od czterdziestu lat cie­szyła się sławą znawczyni natury.

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
jamis1 - Bojownik · 4 lat temu
byś się za wydawcami rozglądał a nie za podstarzałymi gwiazdami futbolu. Bo nie ukrywam, że z chęcią pozbylbym się paru złotych na jakiś druk Twojego autorstwa.

Cieciu
Cieciu - Bułgarski Łącznik · 4 lat temu
:jamis1, a wiesz, że szukałem? Kapelusza rozesłałem do bodaj kilkunastu wydawnictw (jakoś na początku tego roku) i absolutnie nikt się tym nie zainteresował

--
"A poza tym sądzę, że należy ***** ***" Kato Starszy Folklor, legendy i historia Bułgarii. Po mojemu.

brood_k
brood_k - Boski Superbojownik · 4 lat temu
A więc wyznaczono Ci z łaski poślednią rolę kronikarza? ;)

Zamieniam się w słuch

--
Kwartet ProForma
Sensoria
BKD

poradnia
poradnia - Dziunia gównoburzanka · 4 lat temu
Napieraj skrybo! Dawno nie poruszyło mnie nic łorowego, może tym razem... ;)

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
Gibss - Superbojownik · 4 lat temu
nie zarejestrowalem, jak kapelusz sie zakonczyl. A zakonczyl sie?

Cieciu
Cieciu - Bułgarski Łącznik · 4 lat temu
:gibss, Kapelusz się nie zakończył jako taki. Ale chciałem i potrzebowałem spróbować czegoś innego

--
"A poza tym sądzę, że należy ***** ***" Kato Starszy Folklor, legendy i historia Bułgarii. Po mojemu.

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
jamis1 - Bojownik · 4 lat temu
a może jaki crowdfunding? Ile może kosztować wydanie książki? Promocję Ci zrobi wujek (chcąc nie chcąc). W sumie, to o ile pamietam, to tu już się paru autorów przewinęło, sam chyba gdzieś miałem książkę jakiegoś :luja.
Nic to, nie tracę nadziei ze kiedyś jednak się ktoś zainteresuje.

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
Gibss - Superbojownik · 4 lat temu
no jak to tak??? Zaczynasz nowy rozdzial i nie konczysz... Dobrze ze kobieta nie jestem

Cieciu
Cieciu - Bułgarski Łącznik · 4 lat temu
:jamis1, widziałem jakiś kalkulator obliczenia kosztów publikacji. Wyszło mi jakieś 10 tysięcy za 500 sztuk
:gibss, nie nie, moment. Nie zostawiłem rozpoczętego opowiadania z Kapeluszem, ostatnia historyjka, którą pisałem się zakończyła

--
"A poza tym sądzę, że należy ***** ***" Kato Starszy Folklor, legendy i historia Bułgarii. Po mojemu.

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
jamis1 - Bojownik · 4 lat temu
hmm czyli nie tak do końca poza zasiegiem. Tylko co to jest 500 sztuk.

Hubert77
Hubert77 - Superbojownik · 4 lat temu
To może - zamiast papieru - na początek ebook?

lelekkozodoj
lelekkozodoj - Superbojownik · 4 lat temu
Po takim wprowadzeniu, to ja nie chcę czekać miesiącami na kolejne odcinki. Taką mam zachciewajkę

--
Prawda jest jak d... Każdy ma swoją.

rvk
rvk - Superbojownik · 4 lat temu
no i gdzie reszta, autor kawę chyba już dopił....

--
Duettaeann aef cirran Caerme Glaeddyv. Yn a esseath...

YacieK
YacieK - Superbojownik · 4 lat temu
wincyj kurła

--
Taki se
Forum > Kawały Mięsne > [Łor Book] Zapiski kronikarza - początki
Aby pisać na forum zaloguj się lub zarejestruj