mam wadę fabryczną polegającą na tym, ze nie umiem zignorować parchatego kota czy schnącego badyla zeszłam w nocy w piżamie dwa piętra niżej aby podlać bezpańskiego kwiatka klatkowego. Od półtory roku to robię.
Schodzę, patrzę pod nogi, bo schody pan cieć wypastował i śliskie jak cholera. A trzecim otwierają się drzwi, ktoś wychodzi i jak nie kwiknie:
- SAMARA!
Aż mi prawie flaszka po nałęczowiance wypadła.
No kutfa bez przesady
Schodzę, patrzę pod nogi, bo schody pan cieć wypastował i śliskie jak cholera. A trzecim otwierają się drzwi, ktoś wychodzi i jak nie kwiknie:
- SAMARA!
Aż mi prawie flaszka po nałęczowiance wypadła.
No kutfa bez przesady
--
Bo ja cała jestem Tośka, A mój Tosiek to ho ho ho!
Mimo niepozornej szaty, Tosiek to... Tosiek to... Tosiek to...