Prezes wszystkich prezesów wsiada do swojej limuzyny, a tam jego kierowca coś taki zamyślony.
- A coś ty Jacuś taki markotny? - zainteresował się prezes, bo to ludzki pan.
- Bo tak sobie myślę... smętnie zawiesił głos pan Jacuś.
- O czym tu myśleć? - dopytywał prezes - Zarabiasz tyle, co premier. Trzy mieszkania w Warszawie, wiceprezesem naszej firmy jesteś, radnym, kasy jak lodu, wakacje w rządowych ośrodkach, no to czym tu się martwić?
- Bo tak sobie myślę, panie prezesie, że zdałoby się nam nająć kierowcę.
- A coś ty Jacuś taki markotny? - zainteresował się prezes, bo to ludzki pan.
- Bo tak sobie myślę... smętnie zawiesił głos pan Jacuś.
- O czym tu myśleć? - dopytywał prezes - Zarabiasz tyle, co premier. Trzy mieszkania w Warszawie, wiceprezesem naszej firmy jesteś, radnym, kasy jak lodu, wakacje w rządowych ośrodkach, no to czym tu się martwić?
- Bo tak sobie myślę, panie prezesie, że zdałoby się nam nająć kierowcę.
--
Nie mówcie mi, co mam robić, a ja wam nie powiem, dokąd macie iść.