Bracia Radek i Tadek spacerowali sobie na łonie natury i tak się złożyło, że natrafili na murowaną, dosyć szeroką studnię pośrodku rozpościerającej się dokoła łąki.
Nie zwróciłaby ich uwagi, gdyby nie to, że obok stała tabliczka z napisem "Zajebiście, Ale To Zajebiście Głęboka Studnia".
Bracia zaciekawieni, postanowili sprawdzić, jak to też zajebiście głęboka owa studnia była. Wrzucili mały kamyczek i oczekują dźwięku. Bezskutecznie. Pomyśleli, że pewnie kamień był za mały, bo przecież żadna studnia nie jest tak zajebiście głęboka. Wrzucili zatem pokaźnych rozmiarów głaz. Czekają sekundy i minuty, ale nadal brak odzewu ze studni. Zaniepokojeni zaczęli szukać czegoś co da głośny dźwięk po dotarciu do dna.
Niedaleko znaleźli dosyć długą porzuconą szynę kolejową. Wzięli ją we dwóch nie bez wysiłku i wrzucili do studni. Pewni, że tym razem coś usłyszą, oczekiwali znowu. Minęło 5, 10, 15 minut, godzina, aż w końcu bracia poczuli, że coś jest nie tak :-?
Nagle Radek zobaczył niewyraźny biały kształt na horyzoncie, który dosyć szybko się powiększał. Okazało się, że była to owca, która zapierdalała przez łąkę tyłem.
Zbliżała się coraz szybciej, w końcu śmignęła tuż obok braci i wpadła z żałosnym beczeniem do studni. To sprawiło, że Tadek i Radek już naprawdę nie wiedzieli co o tym wszystkim myśleć.
Po pewnym czasie podszedł do nich pasterz i zapytał czy nie widzieli czasem w pobliżu owcy? Oni ochoczo przytaknęli i powiedzieli, że nie tylko ją widzieli, ale w dodatku zapierdalała tyłem i wpadła do studni. Na co pasterz odpowiedział:
- Przecież ja ją do takiej wielkiej szyny przywiązałem, żeby mi nie spierdoliła...
Nie zwróciłaby ich uwagi, gdyby nie to, że obok stała tabliczka z napisem "Zajebiście, Ale To Zajebiście Głęboka Studnia".
Bracia zaciekawieni, postanowili sprawdzić, jak to też zajebiście głęboka owa studnia była. Wrzucili mały kamyczek i oczekują dźwięku. Bezskutecznie. Pomyśleli, że pewnie kamień był za mały, bo przecież żadna studnia nie jest tak zajebiście głęboka. Wrzucili zatem pokaźnych rozmiarów głaz. Czekają sekundy i minuty, ale nadal brak odzewu ze studni. Zaniepokojeni zaczęli szukać czegoś co da głośny dźwięk po dotarciu do dna.
Niedaleko znaleźli dosyć długą porzuconą szynę kolejową. Wzięli ją we dwóch nie bez wysiłku i wrzucili do studni. Pewni, że tym razem coś usłyszą, oczekiwali znowu. Minęło 5, 10, 15 minut, godzina, aż w końcu bracia poczuli, że coś jest nie tak :-?
Nagle Radek zobaczył niewyraźny biały kształt na horyzoncie, który dosyć szybko się powiększał. Okazało się, że była to owca, która zapierdalała przez łąkę tyłem.
Zbliżała się coraz szybciej, w końcu śmignęła tuż obok braci i wpadła z żałosnym beczeniem do studni. To sprawiło, że Tadek i Radek już naprawdę nie wiedzieli co o tym wszystkim myśleć.
Po pewnym czasie podszedł do nich pasterz i zapytał czy nie widzieli czasem w pobliżu owcy? Oni ochoczo przytaknęli i powiedzieli, że nie tylko ją widzieli, ale w dodatku zapierdalała tyłem i wpadła do studni. Na co pasterz odpowiedział:
- Przecież ja ją do takiej wielkiej szyny przywiązałem, żeby mi nie spierdoliła...