Przeprowadzalśmy się z M(ałżonką) na wieś, prawie 30 km od dotychczasowego mieszkania.
Prawie finał, ja w supermarkecie na wylocie z miasta próbuję zatowarować kuchnię, a M pakuje do swojego auta ostatnie rzeczy z mieszkania. Biegam po sklepie, wózek wyglada jak góra lodowa która zatopiła Titanica i nagle telefon:
(M) - słuchaj, jest problem.
(J) - co się stało
(M) - zatrzasnęłam w bagażniku kluczyki od auta. I te od mieszkania!
No to dupa blada. Wkurw na wszystko, na przeprowadzkę, na M i na japończyków. Żeby ich obesrało! Tak cieżko było klamkę zrobić na klapie? Ale nic, staram się zachować spokój, bo słyszę że zaraz będzie ryczeć:
(J) - Słuchaj, drugie kluczyki są na wsi. Skończę te zakupy i pojadę. Ale tak z godzinę mi zejdzie żeby obrócić, jak nie lepiej.
(M) - OK
Poleciałem do kasy, zapłaciłem, wrzuciłem wszystko byle jak do bagażnika, jadę. Za chwilę dzwonię jeszcze raz zatroskany:
(J) - słuchaj, to może podejdź do Moniki, żebyś tam nie stała jak ta sierota koło tego samochodu, zimno jest
(M) - nie trzeba, czekam w aucie.
Kurtyna!
Prawie finał, ja w supermarkecie na wylocie z miasta próbuję zatowarować kuchnię, a M pakuje do swojego auta ostatnie rzeczy z mieszkania. Biegam po sklepie, wózek wyglada jak góra lodowa która zatopiła Titanica i nagle telefon:
(M) - słuchaj, jest problem.
(J) - co się stało
(M) - zatrzasnęłam w bagażniku kluczyki od auta. I te od mieszkania!
No to dupa blada. Wkurw na wszystko, na przeprowadzkę, na M i na japończyków. Żeby ich obesrało! Tak cieżko było klamkę zrobić na klapie? Ale nic, staram się zachować spokój, bo słyszę że zaraz będzie ryczeć:
(J) - Słuchaj, drugie kluczyki są na wsi. Skończę te zakupy i pojadę. Ale tak z godzinę mi zejdzie żeby obrócić, jak nie lepiej.
(M) - OK
Poleciałem do kasy, zapłaciłem, wrzuciłem wszystko byle jak do bagażnika, jadę. Za chwilę dzwonię jeszcze raz zatroskany:
(J) - słuchaj, to może podejdź do Moniki, żebyś tam nie stała jak ta sierota koło tego samochodu, zimno jest
(M) - nie trzeba, czekam w aucie.
Kurtyna!