Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Forum > Kawały Mięsne > [Detektyw] Morderstwo w OrientPośpiechu (część IX)
Cieciu
Cieciu - Bułgarski Łącznik · 5 lat temu


Przepraszam, że tak długo nic nie pisałem

Dawno temu, a u Kapelusza wcale nie tak dawno

Ognisko było udane. Ciepło płomieni, ciepło od nalewek. Ciepło między nami. Wszystko szło ku jeszcze cieplejszemu zakończeniu wieczoru. Noc, ogień, gwiazdy… i moje parszywe szczęście na dokładkę.
Gdy ogień dogasał, a pora zrobiła się naprawdę późna, wróciliśmy do naszego pokoju. No, mojego, ale już powoli stawał się nasz. Marylcia wyglądała jak zwykle czarująco. Zmęczona pełnym emocji i przeżyć dniem, ale i z zalotnym błyskiem w oku. Takim, który nie pozostawia facetowi zbyt wielu wątpliwości. Rozumiecie, prawda? Takie „rób swoje, draniu, a potem niech i Hunowie przejdą”. Podszedłem bliżej, czuliśmy nasze oddechy. Na sto procent ta mieszanka była łatwopalna.
- Siostro Marylciu, my tu małe śledztwo musimy zrobić.
- Ja si do wszystkiego przyznaję – wyszeptała zmysłowo – i wnoszę o pełny wymiar kary.
Pociągnęła mnie w stronę łóżka. Przylgnęliśmy do siebie i pocałowaliśmy namiętnie. No, panie Kapelusz, czas na tę przyjemniejszą część detektywistycznego kawałka chleba.
Oj, długo na to czekałem. Ona chyba też, bo w pośpiechu, trochę niezdarnie zaczęła ściągać ze mnie prochowiec. Kapelusz dawno poleciał w kąt pokoju. Te cztery ściany, sufit i podłoga miały być świadkami eksplozji pożądania.
Miały, kurwa jego mać, ale nie udało im się. Brzęk tłuczonej szyby sprawił, że zamarliśmy. Czar prysł, psia jucha.
- Kapelusz, co to było? – Zapytała przestraszona Marylcia.
- Raczej nie prezent urodzinowy. Zaraz sprawdzę.
Włączyłem górne światło i rozejrzałem się po pomieszczeniu. No tak, ktoś się zbytnio nie wysilił nad formą, ale przekaz był wyraźny. Pod stłuczoną szybą leżał kamień opleciony sznurkiem, do którego przyczepiona była kartka wyrwana z zeszytu. Rozwinąłem laurkę. Jasne, treść komunikatu nie pozostawiała wątpliwości.

"NIE WPIERDALA SIE KURWA"

- Co tam napisane na tej kartce?
- Krótka informacja mówiąca, że jesteśmy na właściwym tropie w poszukiwaniu zguby.
Marylcia spojrzała na koślawe litery z wyraźną złością. Jej plany na tę noc również zostały pokrzyżowane. A wkurzona Marylcia to niebezpieczna Marylcia.
- Skurwil – skwitowała tylko.
- Lepiej bym tego nie ujął.
- I teraz zrobimy?
- Teraz, Marylciu, to pójdę na recepcję i zgłoszę rozbite okno. Potem przeniesiemy się do twojego pokoju.
- Ali teraz to już z wódką. Nu, jakby to ująć, nastrój ni ten.
Miała rację. Było po zawodach.
Zszedłem na recepcję. Siedział tam zaspany facet z obsługi.
- Panie, do ciężkiej cholery – rzuciłem ostro – co wy tu za ochronę macie?!
- Najlepsza w okolicy – wyszczerzył zęby typek.
- Gówno, nie najlepsza. Jakaś łajza rzuciła mi kamieniem w okno. Szyba rozbita.
- Co też pan szanowny opowiada? Jaka szyba?
- No okienna, mówię przecież. Człowiek chce w spokoju odpocząć, a tu takie cuda. Myślisz pan, że jaja sobie robię po nocach?
- Nie no, skądże. Najmocniej pana przepraszam. To niedopuszczalne, nigdy nie mieliśmy tutaj takiej sytuacji. Już dzwonię gdzie trzeba.
- Znaczy gdzie?
Gość popatrzył na mnie jakbym zadał najgłupsze pytanie w jego życiu. Może tak było.
- No, po Waldzia, rzecz jasna.
- A kim jest, kurwa, Waldziu?
- Szklarzem, naturalnie. A kim miałby być?
- No nie wiem, szefem ochrony na przykład? Lokalnym policjantem?
- E, nie, skąd. Ci to śpią pijani. Nie ma co budzić. I tak by się nie dowlekli. Bo rozumie pan szanowny, szefem ochrony jest taki jeden Zbigniew, nazwisko nieważne. I ten Zbigniew ma córkę Krysię. Córka Krysia jest na wydaniu, a lokalny policjant, Tadek Czoło, ma syna, Józefa. No i Józef to chętny do ożenku z Krysią. Więc Zbyszek i Tadek postanowili dzisiaj się nachlać, żeby sprawdzić czy picie w takim gronie, wie pan, jako potencjalna rodzina, się uda. Popili się straszliwie.
Rozmasowałem skronie.
- Skończ pan te brednie. Co mnie to obchodzi?
- No, myślałem, że pan o policję i ochronę pyta.
- Tak, znaczy nie, zresztą nieważne. Ściągaj pan tego całego Waldzia, niech szkło wstawia. A, i jeszcze jakaś flaszka od hotelu by się przydała. W ramach rekompensaty.
- Oczywiście. Już się robi. Co pan szanowny sobie życzy, dostarczyć do pokoju?
- Dzięki, sam wezmę. Tylko mi tu na karteczce napisz słówko wyjaśnienia dla barmana. Nie chce mi się streszczać tej historii.
Gość wyrwał kartkę z notesu i coś tam zapisał. Podał mi ją i złapał za telefon. Poszedłem w stronę baru. Po drodze sprawdziłem czy charakter pisma był podobny do tego z wiadomości. Nie był. Nie liczyłem na to, ale zawsze warto sprawdzać proste rozwiązania. Jego szczęście.
Odebrałem obiecaną butelkę, wziąłem dla pewności jeszcze kilka piw i wróciłem na górę. Marylcia już przystosowała swój pokój do dwójki lokatorów. Wszystko było uprzątnięte, a najbardziej potrzebne klamoty przeniesione z mojego pomieszczenia.
- Nu, to teraz na uspokojenie nerwów. Po kieliszku.
Wypiliśmy i zajęliśmy się piwem.
- Powidz, Kapelusz, co teraz zrobimy? Nibezpiecznie się chyba robi.
- Owszem, Marylciu. Niebezpiecznie. Ale to dlatego, że zadarli nie z tym Kapeluszem, z którym powinni. Wypowiedzieli mi wojnę, a ja nie zwykłem ustępować pola bandytom. Po pierwsze, i najważniejsze, wiemy gdzie szukać mordercy. Logiczne, że u węglarzy. Po drugie, mam wrażenie, że szykuje się większe starcie.
- Ali jesteś tylko ty, ja ni pomogę w awanturze!
- Siostra będzie odpowiedzialna za lazaret, bo krew na pewno się poleje. Po trzecie, muszę ściągnąć odwody, jak Marylcia słusznie zauważa, sam raczej nie podołam.
- Chyba ni chcesz ściągać łobuzów z Moniek?!
- Nie, nic z tych rzeczy. Mam kolegów znacznie bliżej.
- Co to za koledzy?
- Prywatni detektywi.
- Nu pewni…
- Niech się Marylcia nie dziwi, wspieramy się zawodowo od czasu do czasu. To zabijaki, ale porządni ludzie. Na pewno pomogą. Po które teraz będzie?
- Czwarte, chiba, gubi si.
- Czwarte, racja. Po czwarte, to jutro sobie urządzimy zwiedzanie okolic wypalarni węgla. Skoro cały ten Bieluch pije w Cisnej, znaczy pracuje w wypalarni koło Lisznej. To niedaleko. W Siekierce pojawił się bardzo szybko, a czuć było, że prosto z roboty. To musi być tam. Sprawdzimy więc okolice i obmyślimy strategię działania. Ale to już jutro. Teraz nie ma się czym więcej martwić.
Dopiliśmy grzecznie wódkę, piwo i poszliśmy spać.

Następnego dnia zebraliśmy się do wdrażania planu. Miało być wycieczkowo, więc udaliśmy się na przystanek PKS. Nigdzie się nie spieszyliśmy, to rozwiązanie było całkiem dobre. Do czasu, aż okazało się, że Marylcia miała inny pomysł.
Na parkingu koło ronda stało zaparkowanych kilka aut. Same gruchoty na lokalnych blachach. Siostrzyczka pociągnęła mnie za rękaw prochowca i głową wskazała na samochody.
- Kapelusz, chodź si przejedziemy.
- Żartujesz? Chcesz podprowadzić auto?
- Nu, ni zaraz podprowadzić. Pożyczyć tylko na dziń – zatrzepotała rzęsami.
Wcześniej już doszedłem do wniosku, że nic mnie w tej kobiecie nie zdziwi. Wzruszyłem tylko ramionami.
- Jak chcesz na lokalny dołek trafić, to możemy spróbować. Ale ja nie mam prawka.
- Ali ja mam. Popatrz, nikogo tu w koło ni ma. Jesteśmy praktyczni sami.
Faktycznie, nie było żywego ducha na ulicy. Pogoda tego dnia była pod psem, ludzie się pochowali po domach. Marylcia podeszła do najmniej zdezelowanego auta. Wyjęła z włosów spinkę i zaczęła majstrować przy zamku. Po chwili było zamiecione. Samochód otwarty, a dziewczyna już mocowała się z kabelkami, żeby odpalić na krótko.
- Nu wsiadajże, ni stój tak jak sopel lodu.
Otworzyła mi od strony pasażera, zająłem swoje miejsce.
- O nic ni pytasz?
- Nie muszę. Tyczka.
- Nu, powiedział kiedyś, że to ważna umijętność, bo jak zdarzy si zamknąć kluczyki w auci, to będę mogła sobi łatwo poradzić.
Tak, z pewnością. Samochód zapalił po chwili i ruszyliśmy w drogę. Marylcia mocno i pewnie trzymała kierownicę, ale na zakrętach pozwalała sobie na trochę luzu i rzucanie tyłkiem auta.
- Tylko dowieź nas na miejsce.
- Spokojna głowa, Kapelusz. Przeciż wiesz jak się u nas jeździ. Tu jest tak samo.
- Tylko u nas nie ma urwisk, na litość.
- E tam, od wewnętrznej jedziemy, prawda? Nu, to ni marudzi.
Okay, przestałem marudzić. Za to w głowie zaświtał mi śmiały pomysł.
Bezpiecznie dojechaliśmy do Cisnej i odbiliśmy z Wielkiej pętli bieszczadzkiej w stronę Lisznej. Zatrzymaliśmy się nieopodal odbitki do wypalarni. Streściłem Marylci mój plan. Bez słowa przytaknęła. Wyszedłem z auta i zacząłem skradać się między drzewami w stronę retortów. Cóż, na tle wszechobecnej bieli śniegu nie byłem najlepiej zamaskowany, ale jak już wspomniałem, pogoda była fatalna, chmury nisko a mgła dosyć gęsta. Niezauważony ukryłem się za skrajnie położonym piecem. Bielucha spostrzegłem od razu. Uwijał się przy robocie. Widać nie spodziewał się tak szybkiej reakcji z mojej strony. A to poważny błąd. Rozejrzałem się po placu, ale nie dostrzegłem innych pracowników. To był mały uśmiech losu, na który prawdę mówiąc, liczyłem.

Wróciłem do auta.
- Dobra nasza, Marylciu. Facet jest sam. Na pewno chcesz zrobić to, co zaplanowaliśmy?
- Nu, jak już tu jesteśmy, to i działajmy.
- W porządku, no to jedziemy, tylko nie za szybko. Nie chcemy faceta zabić.
- Nigdy bym człowieka nie zabiła – obruszyła się – ali delikatnie stuknąć? Czemu ni?
Autem szarpnęło, a Marylcia poprawiła pasy. Wjechaliśmy z rykiem między dymiące piece. Roman Bieluch stał na środku placu i patrzył jak wysłużony Golf zbliża się w jego kierunku. Byliśmy już naprawdę blisko faceta.
- Marylcia, teraz rękaw – zakomenderowałem.
Momentalnie złapała za drążek hamulca ręcznego i wykręciła kierownicę. Drift moniecki był pierwszego sortu. Idealnie trafiła bokiem w oniemiałego Bielucha. Nie za mocno, ale trafiła dobrze. Teraz była moja kolej. Wyskoczyłem z Golfa i dopadłem leżącego. Kontrolnie strzeliłem mu w mordę.
- Kurwa mać – wychrypiał – spierdalaj zy mnie łachmanie.
Nie miałem takiego pomysłu. Wyciągnąłem z kieszeni prochowca kamień, wiadomo jaki, i zdzieliłem łajzę w szczękę.
- Mam ci, kurwa, jeszcze raz nos przetrącić? Słuchaj gnoju, kończymy to tu i teraz. Nie trzeba było zadzierać z nami w hotelu.
Łachudra splunął krwią na śnieg. Ładna czerwień. Spodobała mi się.
- Jeszcze raz ktoś nam przeszkodzi albo zagrozi, to skończy się zabawa, a zaczną dziać się poważne rzeczy. Zrozumiałeś?
Przytaknął, więc chyba dotarło. Zaciągnąłem go za szmaty pod najbliższy piec i posadziłem na dupie.
- No to teraz czas na spowiedź. Gdzie ten Lubliniak, o którym rozmawialiśmy wczoraj? Jest w Bieszczadach?
- No. Czasymi.
- Jakie czasami?
- W półlegal poszydł, on już starawy.
- To po cholerę go chronisz?
- Bo nasz.
To akurat byłem w stanie zrozumieć.
- Jaki półlegal?
- Uczciwe wycieczki robi, a z lewą wódą i cygaretami wraca.
- Ukraina?
- A, kurwa, gdzie?
- Gdzie go znajdę?
- Nie wim.
Znów zacisnąłem pięść.
- Nie wim – powtórzył – ale masz numer telefonu. – Podał mi jakąś kartkę przypominającą wizytówkę. „Mariusz Palto, przewozy i dowozy”. Biznesmen, w mordę kopany.
- Dobra, panie Bieluch, między nami sprawa załatwiona. Ja odpuszczam okno w hotelu, pan odpuszczasz nasze ostatnie nieporozumienia. Widzisz pan, że jestem człowiek poważny i nie warto ze mną zadzierać. A i obecna tu dama to ogień sam w sobie. Dogadaliśmy się?
- Niech tam. Dogadalim.
Marylcia wyszła z auta, podniosła dwie deszczułki i podeszła do Bielucha. Zaczęła usztywniać facetowi nogę. Nawet na mnie nie spojrzała.
- Nu, ni masz co si dziwić, nogę chyba złamaliśmy, to i pomóc trzeba. Łupki tu ułożę, dwa sąsiedni stawy zabezpieczę i możemy jechać dalij.
Czy wspomniałem już, że to prawdziwy anioł? Uwinęła się raz dwa.
- Nu, to gdzi teraz?
- Chyba się trochę rozpogadza. Wracamy do hotelu.
- A dalij?
- A dalej odstawimy auto i pójdziemy na wycieczkę za Wołosate.
- Co jest za tym Wołosatem?
- Koniec świata, maleńka. Tam jest koniec świata.

& :szufla

--
"A poza tym sądzę, że należy ***** ***" Kato Starszy Folklor, legendy i historia Bułgarii. Po mojemu.

pudel-z-gwadelupy
pudel-z-gwadelupy - Superbojowniczka · 5 lat temu
wreszcie!!

--
Człowiek dobrze wychowany, to taki, który kota nazywa kotem nawet wtedy jak w niego wlezie po ciemku

Airmag
Airmag - Superbojownik · 5 lat temu
Hej przygodo!

brood_k
brood_k - Boski Superbojownik · 5 lat temu
No kurde. Nie ma totamto, zaczyna się dziać

--
Kwartet ProForma
Sensoria
BKD

staruch
staruch - Superbojownik · 5 lat temu
: "Przyjmujemy tylko jedno zgłoszenie na jeden komentarz".
A chciałem Ci ze milion okejek natrzaskać - no nie da si, no.

--
Na forum zawsze się znajdzie jakiś smutny fajfus, który będzie mówił co trzeba robić i jak trzeba żyć, bo akurat wstał lewą nogą albo zaczepił chu...em o sprężynę w materacu.

szurszon
szurszon - Superbojowniczka · 5 lat temu
No w końcu! Ta przerwa była niemoralna! Ale okejka leci, musowo
I momenty (prawie) były

--
here or there...

Smiszny85
Smiszny85 - Superbojownik · 5 lat temu
Za dobrze się czyta i za szybko się kończy
Okejka poszła przed czytaniem

za wenę, oby nie opuszczała

--
Huta była wolnym miastem! Huta wolna będzie zawsze!

kfk
kfk - Superbojownik · 5 lat temu
Wincyj urła!
Ostatnio edytowany: 2018-08-18 12:48:11

--
Jeśli wydaje Ci się, że wiesz wszystko, masz rację - wydaje Ci się...

Cieciu
Cieciu - Bułgarski Łącznik · 5 lat temu
:smiszny85, a wiesz, że całość tego opowiadania to już 53 strony? Mam wrażenie jakby pierwsze sceny działy się milion lat temu

--
"A poza tym sądzę, że należy ***** ***" Kato Starszy Folklor, legendy i historia Bułgarii. Po mojemu.

brak avatara

Rozumiem, że cdn gdzieś za miesiąc

Cieciu
Cieciu - Bułgarski Łącznik · 5 lat temu
:janek, przed wyjazdem może być już ciasno z czasem

--
"A poza tym sądzę, że należy ***** ***" Kato Starszy Folklor, legendy i historia Bułgarii. Po mojemu.

stardust3007
stardust3007 - Superbojownik · 5 lat temu
Czekam na wincyj, na druk i na ekranizację


Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
g1azm1 - Bojownik · 5 lat temu
Nu, fajnie się czyta cdn Samochodzika, oups Kapelusza

canis_lupus
canis_lupus - Superbojownik · 5 lat temu
Juz myślałem, że umarłeś...

--
"I love you Cię" Różyczko...

Stalowy
Stalowy - Bojownik · 5 lat temu
Dzie kolejne części?

No i wiem, wiem... zaraz niektórym porobię nadziei

--
Pół żartem, pół litra. Jeśli szukasz czegoś mądrego, to nie szukaj w tym poście.
Student WPiA - Wydziału Pijaństwa i Alkoholizmu

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
pawel_600 - Superbojownik · 5 lat temu
Poszedł za Wołosate i ślad po nim zaginął.....
Detektywie, wróć........
Siostro Marylciu, namów Go na powrót..........
Forum > Kawały Mięsne > [Detektyw] Morderstwo w OrientPośpiechu (część IX)
Aby pisać na forum zaloguj się lub zarejestruj