Skoro już w Wiedniu jesteśmy...
Sklepy w Austrii są w niedzielę nieczynne. Można liczyć tylko na "chińczyka", czyli wszelkie budki nie podpadające pod ustawę.
W niedzielę zakupiliśmy zatem sobie dania obiadowe. Żona skusiła się na pikantną zupę, ja na sajgonki.
No i spożywamy. Ja wcinam sajgonki maczając w sosie, żona z wysiłkiem je zupę - widzę, że cierpi. W końcu słyszę "spróbujesz?"
Spróbowałem. OK. Nawet smaczna. Za to żona nieco zawiedziona moją reakcją.
Podałem jej kawałek chleba umaczanego w sosie od sajgonek.
"Hmmm... Wygrałeś."
Sklepy w Austrii są w niedzielę nieczynne. Można liczyć tylko na "chińczyka", czyli wszelkie budki nie podpadające pod ustawę.
W niedzielę zakupiliśmy zatem sobie dania obiadowe. Żona skusiła się na pikantną zupę, ja na sajgonki.
No i spożywamy. Ja wcinam sajgonki maczając w sosie, żona z wysiłkiem je zupę - widzę, że cierpi. W końcu słyszę "spróbujesz?"
Spróbowałem. OK. Nawet smaczna. Za to żona nieco zawiedziona moją reakcją.
Podałem jej kawałek chleba umaczanego w sosie od sajgonek.
"Hmmm... Wygrałeś."
Ostatnio edytowany:
2018-08-03 19:09:56
--
A nade wszystko - słowom naszym, zmienionym chytrze przez krętaczy, jedyność przywróć i prawdziwość. Niech prawo zawsze PRAWO znaczy, a sprawiedliwość - SPRAWIEDLIWOŚĆ. Teraz jest szansa.