Całą rodzinką spacerowaliśmy plażą, gdy moim oczom ukazał się bąk (taki owad poprawnie nazywany trzmielem). Bączek miał mały problem, żeby się oderwać od podłoża, gdyż skrzydełka miał przemoczone i oblepione piaskiem.
Odezwało się we mnie zamiłowanie do przyrody i postanowiłem pomóc stworzeniu. Przeniosłem zatem owada na duży kamień, żeby w spokoju podsuszył skrzydła. Wszystkiemu z zaciekawieniem przyglądał się mój 7letni syn. Natychmiast chciał przekazać mojej małżowince co ciekawego robiliśmy, a jako, że była już ładnych parę metrów przed nami nie omieszkał krzyknąć na cały regulator:
- Mama, a my z tatą właśnie puściliśmy bąka
Zdecydowanie w przyszłym roku za granicę trzeba pojechać
Odezwało się we mnie zamiłowanie do przyrody i postanowiłem pomóc stworzeniu. Przeniosłem zatem owada na duży kamień, żeby w spokoju podsuszył skrzydła. Wszystkiemu z zaciekawieniem przyglądał się mój 7letni syn. Natychmiast chciał przekazać mojej małżowince co ciekawego robiliśmy, a jako, że była już ładnych parę metrów przed nami nie omieszkał krzyknąć na cały regulator:
- Mama, a my z tatą właśnie puściliśmy bąka
Zdecydowanie w przyszłym roku za granicę trzeba pojechać
--
Na pochyłe drzewo... i Salomon nie naleje