Witam.
Chciałbym opowiedzieć Wam o moim kuzynie, Mateuszu. Jego ksywa od niepamiętnych czasów to Tępak. Tak wiem, nie ładnie tak nazywać kogokolwiek, ale chcę zaznaczyć, że przezwisko nie wzięło się znikąd. Ogólnie mam sporo historii o nim, i jeśli ta jedna anegdotka się przyjmie, postaram się coś jeszcze dodać.
To były czasy zaraz po szkole średniej, z racji tego, że nie chciało się nam iść na studia (bardziej mi, kuzyn po zawodówce zwyczajnie nie mógł, choć czuję że bardzo by chciał) poszliśmy do naszej pierwszej pracy.
Był to magazyn, naszym przełożonym był spoko gość o imieniu Kacper.
Pewnego razu, mój kuzynek miał do niego jakąś sprawę. Nie pamiętam już o co dokładnie chodziło, ale w każdym bądź razie, musiał się do niego zwrócić po imieniu. I tu się zaczęły schody, bo pomimo tego że pracowaliśmy tam już dobry miesiąc, On za cholere nie mógł zapamiętać jego imienia.
Więc się mnie pyta:
-Ej jak nasz szef ma na imię?
Myślę sobie "Nie ma tak lekko gamoniu" i odpowiadam:
-Tak jak jeden z 3 króli.
W tym momencie widzę jak głowa Mateusza zaczyna parować, wrzeć i prawie wybuchać. Widzę jak oczyma wyobraźni przeczesuje dane historyczne jakich to dowiedział się na lekcjach, było widać, że sprawia mu to problemy.
Po dłuższej chwili odpowiada : OK.
I zawija się do szefa. Nie mogłem tak tego zostawić, czułem po prostu, że coś się odpierniczy, więc poszedłem za nim. Nie myliłem się. Pierwsze zdanie Mateuszka mnie rozwaliło.
-Mieszko, sprawę mam....
THE END.
Chciałbym opowiedzieć Wam o moim kuzynie, Mateuszu. Jego ksywa od niepamiętnych czasów to Tępak. Tak wiem, nie ładnie tak nazywać kogokolwiek, ale chcę zaznaczyć, że przezwisko nie wzięło się znikąd. Ogólnie mam sporo historii o nim, i jeśli ta jedna anegdotka się przyjmie, postaram się coś jeszcze dodać.
To były czasy zaraz po szkole średniej, z racji tego, że nie chciało się nam iść na studia (bardziej mi, kuzyn po zawodówce zwyczajnie nie mógł, choć czuję że bardzo by chciał) poszliśmy do naszej pierwszej pracy.
Był to magazyn, naszym przełożonym był spoko gość o imieniu Kacper.
Pewnego razu, mój kuzynek miał do niego jakąś sprawę. Nie pamiętam już o co dokładnie chodziło, ale w każdym bądź razie, musiał się do niego zwrócić po imieniu. I tu się zaczęły schody, bo pomimo tego że pracowaliśmy tam już dobry miesiąc, On za cholere nie mógł zapamiętać jego imienia.
Więc się mnie pyta:
-Ej jak nasz szef ma na imię?
Myślę sobie "Nie ma tak lekko gamoniu" i odpowiadam:
-Tak jak jeden z 3 króli.
W tym momencie widzę jak głowa Mateusza zaczyna parować, wrzeć i prawie wybuchać. Widzę jak oczyma wyobraźni przeczesuje dane historyczne jakich to dowiedział się na lekcjach, było widać, że sprawia mu to problemy.
Po dłuższej chwili odpowiada : OK.
I zawija się do szefa. Nie mogłem tak tego zostawić, czułem po prostu, że coś się odpierniczy, więc poszedłem za nim. Nie myliłem się. Pierwsze zdanie Mateuszka mnie rozwaliło.
-Mieszko, sprawę mam....
THE END.