Czasami przyjeżdżają do nas z "Centrali" różne takie większe i mniejsze osobistości. Zauważyłem, że wtedy dzieje się takie coś:
Wchodzi sobie do naszego pokoju ktoś z jakiegoś innego działu, na przykład kierownik administracji, wpuszcza jakichś ludzi wyglądających na turystów i mówi: "A to są ci nasi no... szkoleniowcy. To Witek, to Jola a to Agnieszka, tylko że jej akurat nie ma bo szkoli" wtedy my wstajemy, turyści witają się, przedstawiają, rozglądają wokół, podziwiają ściany i szafy, jest milczenie i taka niezręczna atmosfera i oprowadzający wtedy mówi "No, to chodźcie dalej, pokażę wam co mamy dalej". Czuję się wtedy, jakbyśmy byli królikami z jakiejś hodowli, gdzie właściciel oprowadza swoich gości i pokazuje: "To są Francuskie Srebrzyste, to Duńskie Białe a to Olbrzym Srokacz . Wyjątkowo rzadki. Chodźcie dalej, pokażę Wam Francuskiego Barana"
Wchodzi sobie do naszego pokoju ktoś z jakiegoś innego działu, na przykład kierownik administracji, wpuszcza jakichś ludzi wyglądających na turystów i mówi: "A to są ci nasi no... szkoleniowcy. To Witek, to Jola a to Agnieszka, tylko że jej akurat nie ma bo szkoli" wtedy my wstajemy, turyści witają się, przedstawiają, rozglądają wokół, podziwiają ściany i szafy, jest milczenie i taka niezręczna atmosfera i oprowadzający wtedy mówi "No, to chodźcie dalej, pokażę wam co mamy dalej". Czuję się wtedy, jakbyśmy byli królikami z jakiejś hodowli, gdzie właściciel oprowadza swoich gości i pokazuje: "To są Francuskie Srebrzyste, to Duńskie Białe a to Olbrzym Srokacz . Wyjątkowo rzadki. Chodźcie dalej, pokażę Wam Francuskiego Barana"
