Opowiadałem koledze kawał o babie u lekarza z burakiem w.. (co się liście oberwały) i niechcący usłyszała go jego żona Rosjanka i mówi, że u nich dawniej chodził taki dżołk:
Prichodit k wraczu mużczina i gawarit: towariszcz wracz u mienia w żopu czto-to jest, posmotritie?
Posmotriu.
Wracz smotrit, smotrit i isliedowajet (chyba bada?) i gawarit: towariszcz u was w żopu jest gazieta!
Nie możet byt eto prawda?
Niet "Izwiestia"!
Prichodit k wraczu mużczina i gawarit: towariszcz wracz u mienia w żopu czto-to jest, posmotritie?
Posmotriu.
Wracz smotrit, smotrit i isliedowajet (chyba bada?) i gawarit: towariszcz u was w żopu jest gazieta!
Nie możet byt eto prawda?
Niet "Izwiestia"!