Ze znajomymi odkryliśmy trochę trudniejszą wersję grywanych przez nas na wszelkich wyjazdach i imprezach kalambur. Mówię o grze Tabu. Jako, że w Polsce ma fajnie rozwiniętą społeczność, zamiast karty kupować można drukować.
Wczoraj graliśmy pierwszy raz. Trzeba się było trochę dotrzeć i wypracować pewne kompromisy, ale tak już się dawno nie uśmiałam.
Wycinek naszych słownych wygibasów:
Niecenzuralnie:
- Trzepać.
- Kapucyn!
Anatomicznie:
- Ja jako lekarz (stomatolog) zaczynam, a ten ktoś kończy. No na czym się kończy człowiek? Na dupie!
- Proktolog!
Wczoraj graliśmy pierwszy raz. Trzeba się było trochę dotrzeć i wypracować pewne kompromisy, ale tak już się dawno nie uśmiałam.
Wycinek naszych słownych wygibasów:
Niecenzuralnie:
- Trzepać.
- Kapucyn!
Anatomicznie:
- Ja jako lekarz (stomatolog) zaczynam, a ten ktoś kończy. No na czym się kończy człowiek? Na dupie!
- Proktolog!