Historia jest autentyczna.
Lat temu parę, kiedy ludziska zachłystywali się wolnością, wykorzystując koninkturę, jako wyrobnik obeznany z elektronika wszelaką, pojechałem do pewnej wioski instalować antenę satelitarną.Robota prosta, jak budowa cepa; finał był bliski, kiedy zupełnie nieoczekiwanie stałem się świadkiem ltragedii.
Otóż rodzina rolnika powróciła z pola / był to październik: pora zbioru buraków cukrowych / i w pewnym momencie na podwórzu się zakotłowało.Padały okrzyki:
- Gdzie jest Rysiek!...
Potem jakieś gorączkowe uderzanie metalowymi narzędziami o bruk podwórza i po chwili ciszy;
- Boże!
- Jezu Przenajświętszy!
- Matko Boska!
Ktoś pobiegł do sołtysa do telefonu, aby wezwać pogotowie.
Przybyło po prawie 1,5 godzinnym oczekiwaniu.
Niestety, lekarz stwierdził zgon Ryśka.
Rysiek, 14 - letni syn gospodarzy zasnął na przyczepie załadowanej liśćmi buraczanymi.Ojciec wykiprował / wyładował / przyczepę i przysypał syna.Zanim się zorientowali i odkopali ten już nie żył.Zrozpaczona matka wyła z bólu na podwórzu.
I wtedy podszedł do niej mąż i głaszcząc ją czule po głowie powiedział:
Nie martw się matka,zrobimy sobie drugiego.
Lat temu parę, kiedy ludziska zachłystywali się wolnością, wykorzystując koninkturę, jako wyrobnik obeznany z elektronika wszelaką, pojechałem do pewnej wioski instalować antenę satelitarną.Robota prosta, jak budowa cepa; finał był bliski, kiedy zupełnie nieoczekiwanie stałem się świadkiem ltragedii.
Otóż rodzina rolnika powróciła z pola / był to październik: pora zbioru buraków cukrowych / i w pewnym momencie na podwórzu się zakotłowało.Padały okrzyki:
- Gdzie jest Rysiek!...
Potem jakieś gorączkowe uderzanie metalowymi narzędziami o bruk podwórza i po chwili ciszy;
- Boże!
- Jezu Przenajświętszy!
- Matko Boska!
Ktoś pobiegł do sołtysa do telefonu, aby wezwać pogotowie.
Przybyło po prawie 1,5 godzinnym oczekiwaniu.
Niestety, lekarz stwierdził zgon Ryśka.
Rysiek, 14 - letni syn gospodarzy zasnął na przyczepie załadowanej liśćmi buraczanymi.Ojciec wykiprował / wyładował / przyczepę i przysypał syna.Zanim się zorientowali i odkopali ten już nie żył.Zrozpaczona matka wyła z bólu na podwórzu.
I wtedy podszedł do niej mąż i głaszcząc ją czule po głowie powiedział:
Nie martw się matka,zrobimy sobie drugiego.
--
Prawda zawsze leży pośrodku i jest naga