O naszych genialnych tłumaczach list dialogowych i tytułów filmów napisano już wiele, ale ostatnie wydarzenia spowodowały u mnie nieodwracalny stan zadumy i ubolewania nad fatalną kondycją rodzimych szkół językowych.
Oglądam proszę ja Was wczoraj komedię "Nie zadzieraj z fryzjerem" i pada tam zdanie w języku obcym: It's like a Christmas in July" a nasz wybitnie uzdolniony lektor czyta (do lektora nic nie mam, czyta, co mu karzą): "to jak gwiazdka w czerwcu". Ale, że co? Czerwiec bardziej pasuje do polskiej mentalności, bo jest Wigilia św. Jana? A lipiec to już be?
Dzisiaj to już mnie pozamiatało o podłoże jak zobaczyłem tytuł filmu "Whitnes The Jersey Slaying" przetłumaczony jako "Świadek Damian Rzeszowski"
Jakim torem przebiegłym i chytrym szło rozumowanie tłumacza, żeby wpleść nazwisko Rzeszowskiego - niewymawialne dla większości populacji ziemi - tej Ziemi Boję się ten film zobaczyć, bom i tak na umyśle chwiejny.
Oglądam proszę ja Was wczoraj komedię "Nie zadzieraj z fryzjerem" i pada tam zdanie w języku obcym: It's like a Christmas in July" a nasz wybitnie uzdolniony lektor czyta (do lektora nic nie mam, czyta, co mu karzą): "to jak gwiazdka w czerwcu". Ale, że co? Czerwiec bardziej pasuje do polskiej mentalności, bo jest Wigilia św. Jana? A lipiec to już be?
Dzisiaj to już mnie pozamiatało o podłoże jak zobaczyłem tytuł filmu "Whitnes The Jersey Slaying" przetłumaczony jako "Świadek Damian Rzeszowski"
Jakim torem przebiegłym i chytrym szło rozumowanie tłumacza, żeby wpleść nazwisko Rzeszowskiego - niewymawialne dla większości populacji ziemi - tej Ziemi Boję się ten film zobaczyć, bom i tak na umyśle chwiejny.