Pewien sławny atleta, rekordzista w wielu dyscyplinach, zachorował.
Gorączka zmusiła go do pozostania w łóżku i wezwania lekarza do domu.
Lekarz wpierw dokładnie osłuchał klatkę piersiową, a następnie zmierzył temperaturę.
- Ma pan ponad czterdzieści jeden stopni!
- A ile wynosi rekord świata?
Sycylia. Mała, górska wioska.
- Wiesz Paola. Od jakiegoś czasu nie daje mi spokoju pewna myśl.
- Jaka myśl Alberto?
- Mamy dziesięciu synów, dziewięciu jest podobnych do siebie, a jeden jakiś za nic do pozostałych nie pasuje.
- Przeżyliśmy z sobą tyle lat, jesteśmy u schyłku naszych dni, powiedz mi moja droga czyj to syn?
- Twój mój drogi, twój!
Gorączka zmusiła go do pozostania w łóżku i wezwania lekarza do domu.
Lekarz wpierw dokładnie osłuchał klatkę piersiową, a następnie zmierzył temperaturę.
- Ma pan ponad czterdzieści jeden stopni!
- A ile wynosi rekord świata?
Sycylia. Mała, górska wioska.
- Wiesz Paola. Od jakiegoś czasu nie daje mi spokoju pewna myśl.
- Jaka myśl Alberto?
- Mamy dziesięciu synów, dziewięciu jest podobnych do siebie, a jeden jakiś za nic do pozostałych nie pasuje.
- Przeżyliśmy z sobą tyle lat, jesteśmy u schyłku naszych dni, powiedz mi moja droga czyj to syn?
- Twój mój drogi, twój!
--
Gwóźdź, żeby się przebić dostaje w łeb, a człowiek żeby się przebić, musi czasem dostać porządnie w dupę.