Zaleciało mi Brogmanem jak mi to koleżanka dzisiaj opowiadała.
Parę lat temu była świadkiem wypadku samochodowego. Facet wypadł na zakręcie i wpakował się centralnie w drzewo. Nie dało się go z samochodu wyjąć bez specjalistycznej pomocy, bo się zakleszczył.
Nie wyglądało to najlepiej. Był nieprzytomny. Oczywiście jak zwykle wiele gapiów, a prawie nikogo do pomocy. Koleżanka się przejęła i próbowała facetowi pomóc. Po pierwsze krztusił się krwią. Tak to przynajmniej wyglądało. Zanim przyjechało pogotowie koleżanka przez prawie trzydzieści minut trzymała mu kurczowo w palcach język i rozwierała paszczę, bo myślała, że facet się udusi.
Przybyło pogotowie i straż. Wycięli faceta. Kilka minut później sanitariusz mówi do koleżanki (po rozmowie z nią co zaszło i jak faceta ratowała):
- Podziwiam Panią. Krwotok był, bo sobie gość zebów trochę wybił. Ale zagrożenia nie było zbyt dużego. On nie był nieprzytomny, tylko usnął i chrapał. Podejrzewamy, że ma przynajmniej ze trzy promile...
Parę lat temu była świadkiem wypadku samochodowego. Facet wypadł na zakręcie i wpakował się centralnie w drzewo. Nie dało się go z samochodu wyjąć bez specjalistycznej pomocy, bo się zakleszczył.
Nie wyglądało to najlepiej. Był nieprzytomny. Oczywiście jak zwykle wiele gapiów, a prawie nikogo do pomocy. Koleżanka się przejęła i próbowała facetowi pomóc. Po pierwsze krztusił się krwią. Tak to przynajmniej wyglądało. Zanim przyjechało pogotowie koleżanka przez prawie trzydzieści minut trzymała mu kurczowo w palcach język i rozwierała paszczę, bo myślała, że facet się udusi.
Przybyło pogotowie i straż. Wycięli faceta. Kilka minut później sanitariusz mówi do koleżanki (po rozmowie z nią co zaszło i jak faceta ratowała):
- Podziwiam Panią. Krwotok był, bo sobie gość zebów trochę wybił. Ale zagrożenia nie było zbyt dużego. On nie był nieprzytomny, tylko usnął i chrapał. Podejrzewamy, że ma przynajmniej ze trzy promile...
--