Po wielu latach bycia rekinem.. nie, raczej tuńczykiem biznesu postanowiłem wyleźć, czy też wypełznąć na brzeg. Biznes rozłożyły k**wy rządowe nonsensownie zmieniające prawo i podnoszące podatki, k**wy z urzędów niekompetentne i niechętne, k**wy z sanepidu oczekujące wspólnie z k**wami unijnymi realizowania popierdolonych pomysłów typu HCCAP, oraz k**wy z agencji towarzyskiej, które przestały jeździć moją taksówką odkąd narzeczona zabroniła mi je wozić.
Działalność i tak była zawieszona od roku, likwidacja to formalność, której jednak postanowiłem dopełnić.
- Idź do urzędu - poradziła ukochana - będzie najszybciej.
- Żyjemy w erze cyfrowej, miła. Dwudziesty pierwszy wiek. Zakończyć działalność można elektronicznie. Online. Przez internet - odparłem.
Bo że jest taka możliwość, dowiedziałem się podczas ubiegłorocznego działalności zawieszania.
Strona Służąca Likwidacji Działalności nazywała się CEIDG, wszedłem, podałem dane, po czym sru! wyskoczył formularz.
W celu weryfikacji, że ja to ja, a nie jakiś i11, pode mnie się podszywający trzeba podać miliard różnych informacji. Zatem wypełniłem podając imię, nazwisko, urodzony, miejsce, rodzice, działalność, nip, regon, telefon, drugi telefon, nie mam, czy na pewno nie mam?, na pewno, numer buta, maila, ile mam członków (jednego, co za pytanie), od kiedy likwiduję działalność, a dlaczego akurat od wtedy. Zapisz, wyślij, zrobione.
Jednak nie.
Wyskoczyło okienko, żebym wypełnił brakujące pola. Sprawdzam, faktycznie, w formularzu nie zaznaczyłem czy podając numer buta zastosowałem numerację angielską, chińską czy amerykańską, a w pytaniu o ilość członków chodziło o to, że rodziny.
- Mnie masz - wtrąciła ukochana, która obserwowała moje zmagania chrupiąc marchewkę - I psa. Wpisz, jedna piękna i mądra narzeczona oraz jej uroczy piesek.
- Tu można wpisać cyfrę, najsłoneczniejsza.
- Wpisz dwa.
Wpisałem. Zapisz, wyślij, zrobione.
Jednak nie.
Ekran wymigotał mi komunikat:
"Użytkowniku! Wygenerowałeś zgłoszenie likwidacji działalności. Teraz je możesz wydrukować. Aby zlikwidować działalność musisz pójść do urzędu gminy i podać numer tego zgłoszenia 12345 lub wysłać wydrukowane zgłoszenie. Czy chcesz wydrukować zgłoszenie likwidacji działalności?"
Ok, bardzo chcę, drukuję. Miało być elektronicznie i internetowo, ale jednak trzeba będzie się przejść na pocztę.
Z drukarki wylazło zgłoszenie likwidacji działalności. W poprzek miało oczojebny napis "TO NIE JEST ZGŁOSZENIE LIKWIDACJI DZIAŁALNOŚCI"
Doczytałem informacje na stronie. Wydrukować to ja sobie mogłem, ale wzór, żebym w urzędzie wiedział jak wypełnić zgłoszenie i durnymi pytaniami niepotrzebnie nie marnował czasu urzędników.
"Weź numer zgłoszenia i pójdź do najbliższego urzędu gminy, tam wystarczy podać numer zgłoszenia" - informowała strona Ministerstwa Zajmującego Się Likwidowaniem Mojej Działalności Gospodarczej.
- A nie mówiłam? - w chrupanie marchewki dobiegające zza moich pleców wyraźnie wdały się tony satysfakcji - idź do urzędu, będzie najszybciej.
Poszedłem następnego dnia.
Najbliższy Urząd Gminy to Widzew.
Popukali się w czoło i wyjaśnili mi, że "najbliższy" - nie musi oznaczać najbliższy ode mnie, nieprawdaż, działalnością gospodarczą to proszę pana w Łodzi zajmuje się Wydział Działalności Gospodarczej w Łodzi i trzeba być debilem, żeby nie wiedzieć, a pan wcale nie wygląda. Musi pan pojechać na ulicę Politechniki i tam na drugim piętrze jest pokój 303.
Zapamiętałem, żeby pochwalić się najdroższej, że wcale nie wyglądam na debila po czym udałem się pod wskazany adres. Najbliższy drugiemu końcowi Łodzi.
Na miejscu na drugim piętrze sympatyczna pani powiedziała mi, że pokój 303 jest na trzecim piętrze.
W pokoju 303 była druga sympatyczna pani.
- Chciałem zlikwidować działalność.
- Przez internet, czy osobiście?
No przecież stoję przed nią?
- Chciałem przez internet, ale przyjechałem osobiście.
- Pytam, czy wniosek pan wypełnił.
- Tak wypełniłem wniosek, jego numer mam tutaj zapisany...
- Na razie nie potrzeba numeru, likwidacja działalności przez internet, pokój 313 - i podała mi pomiętą karteczkę, na której było napisane "Likwidacja działalności przez internet, pokój 313"
Poszedłem, zapukałem, wszedłem, siedzi jakiś facet.
Usiadłem, podałem kartkę.
- Likwidacja działalności przez internet? - zapytał
Umie czytać, będzie dobrze.
- Tak, wypełniłem wniosek przez internet, numer zgłoszenia...
- Na razie nie potrzeba numeru, imię i nazwisko?
- i 10.
- Adres.
I tak dalej, podałem mu wszystkie te dane, które już podałem we wniosku.
"Po kiego grzyba on mnie o to pyta, skoro wszystko już wpisałem na stronie?" - zastanawiałem się.
- Pan nie widzi tych informacji, czy jak? - zapytałem. - Przecież już to wszystko wpisałem.
- Widzę - odparł - ale muszę potwierdzić.
Pomyślałem, że gdzieś ten system traci sens, ale skoro mus to mus.
Na koniec facet coś poklikał i oznajmił:
- Panie Dziesięć, numer pana zgłoszenia to 12345.
- No wiem.
- Wiem, że pan wie, ale wcześniej było to zgłoszenie nieoficjalne, a teraz jest oficjalne.
- Aha. A jakbym nie zgłaszał likwidacji przez internet tylko przyszedł tutaj do pana, coś wyglądałaby inaczej? - zapytałem.
- Oczywiście! Wtedy wydałbym panu potwierdzenie likwidacji działalności, a teraz panu nie wydam, i dzięki temu może pan sobie to potwierdzenie wydrukować w domu sam!
- To ja jednak wolę żeby mi je pan wydał.
- Niestety, przy zgłoszeniu przez internet nie ma takiej możliwości. Proszę pójść do domu, czekać i sprawdzać na stronie. Gdy zostanie wydana decyzja o likwidacji, wydrukuje ją pan sobie sam!
To poszedłem do domu.
A dwa dni później na stronie pojawiła się decyzja o odmowie decyzji o likwidacji i wezwanie do ponownego stawienia na Politechniki celem poprawienia nieprawidłowych danych.
Bo narzeczona i jej pies to nie rodzina.
Działalność i tak była zawieszona od roku, likwidacja to formalność, której jednak postanowiłem dopełnić.
- Idź do urzędu - poradziła ukochana - będzie najszybciej.
- Żyjemy w erze cyfrowej, miła. Dwudziesty pierwszy wiek. Zakończyć działalność można elektronicznie. Online. Przez internet - odparłem.
Bo że jest taka możliwość, dowiedziałem się podczas ubiegłorocznego działalności zawieszania.
Strona Służąca Likwidacji Działalności nazywała się CEIDG, wszedłem, podałem dane, po czym sru! wyskoczył formularz.
W celu weryfikacji, że ja to ja, a nie jakiś i11, pode mnie się podszywający trzeba podać miliard różnych informacji. Zatem wypełniłem podając imię, nazwisko, urodzony, miejsce, rodzice, działalność, nip, regon, telefon, drugi telefon, nie mam, czy na pewno nie mam?, na pewno, numer buta, maila, ile mam członków (jednego, co za pytanie), od kiedy likwiduję działalność, a dlaczego akurat od wtedy. Zapisz, wyślij, zrobione.
Jednak nie.
Wyskoczyło okienko, żebym wypełnił brakujące pola. Sprawdzam, faktycznie, w formularzu nie zaznaczyłem czy podając numer buta zastosowałem numerację angielską, chińską czy amerykańską, a w pytaniu o ilość członków chodziło o to, że rodziny.
- Mnie masz - wtrąciła ukochana, która obserwowała moje zmagania chrupiąc marchewkę - I psa. Wpisz, jedna piękna i mądra narzeczona oraz jej uroczy piesek.
- Tu można wpisać cyfrę, najsłoneczniejsza.
- Wpisz dwa.
Wpisałem. Zapisz, wyślij, zrobione.
Jednak nie.
Ekran wymigotał mi komunikat:
"Użytkowniku! Wygenerowałeś zgłoszenie likwidacji działalności. Teraz je możesz wydrukować. Aby zlikwidować działalność musisz pójść do urzędu gminy i podać numer tego zgłoszenia 12345 lub wysłać wydrukowane zgłoszenie. Czy chcesz wydrukować zgłoszenie likwidacji działalności?"
Ok, bardzo chcę, drukuję. Miało być elektronicznie i internetowo, ale jednak trzeba będzie się przejść na pocztę.
Z drukarki wylazło zgłoszenie likwidacji działalności. W poprzek miało oczojebny napis "TO NIE JEST ZGŁOSZENIE LIKWIDACJI DZIAŁALNOŚCI"
Doczytałem informacje na stronie. Wydrukować to ja sobie mogłem, ale wzór, żebym w urzędzie wiedział jak wypełnić zgłoszenie i durnymi pytaniami niepotrzebnie nie marnował czasu urzędników.
"Weź numer zgłoszenia i pójdź do najbliższego urzędu gminy, tam wystarczy podać numer zgłoszenia" - informowała strona Ministerstwa Zajmującego Się Likwidowaniem Mojej Działalności Gospodarczej.
- A nie mówiłam? - w chrupanie marchewki dobiegające zza moich pleców wyraźnie wdały się tony satysfakcji - idź do urzędu, będzie najszybciej.
Poszedłem następnego dnia.
Najbliższy Urząd Gminy to Widzew.
Popukali się w czoło i wyjaśnili mi, że "najbliższy" - nie musi oznaczać najbliższy ode mnie, nieprawdaż, działalnością gospodarczą to proszę pana w Łodzi zajmuje się Wydział Działalności Gospodarczej w Łodzi i trzeba być debilem, żeby nie wiedzieć, a pan wcale nie wygląda. Musi pan pojechać na ulicę Politechniki i tam na drugim piętrze jest pokój 303.
Zapamiętałem, żeby pochwalić się najdroższej, że wcale nie wyglądam na debila po czym udałem się pod wskazany adres. Najbliższy drugiemu końcowi Łodzi.
Na miejscu na drugim piętrze sympatyczna pani powiedziała mi, że pokój 303 jest na trzecim piętrze.
W pokoju 303 była druga sympatyczna pani.
- Chciałem zlikwidować działalność.
- Przez internet, czy osobiście?
No przecież stoję przed nią?
- Chciałem przez internet, ale przyjechałem osobiście.
- Pytam, czy wniosek pan wypełnił.
- Tak wypełniłem wniosek, jego numer mam tutaj zapisany...
- Na razie nie potrzeba numeru, likwidacja działalności przez internet, pokój 313 - i podała mi pomiętą karteczkę, na której było napisane "Likwidacja działalności przez internet, pokój 313"
Poszedłem, zapukałem, wszedłem, siedzi jakiś facet.
Usiadłem, podałem kartkę.
- Likwidacja działalności przez internet? - zapytał
Umie czytać, będzie dobrze.
- Tak, wypełniłem wniosek przez internet, numer zgłoszenia...
- Na razie nie potrzeba numeru, imię i nazwisko?
- i 10.
- Adres.
I tak dalej, podałem mu wszystkie te dane, które już podałem we wniosku.
"Po kiego grzyba on mnie o to pyta, skoro wszystko już wpisałem na stronie?" - zastanawiałem się.
- Pan nie widzi tych informacji, czy jak? - zapytałem. - Przecież już to wszystko wpisałem.
- Widzę - odparł - ale muszę potwierdzić.
Pomyślałem, że gdzieś ten system traci sens, ale skoro mus to mus.
Na koniec facet coś poklikał i oznajmił:
- Panie Dziesięć, numer pana zgłoszenia to 12345.
- No wiem.
- Wiem, że pan wie, ale wcześniej było to zgłoszenie nieoficjalne, a teraz jest oficjalne.
- Aha. A jakbym nie zgłaszał likwidacji przez internet tylko przyszedł tutaj do pana, coś wyglądałaby inaczej? - zapytałem.
- Oczywiście! Wtedy wydałbym panu potwierdzenie likwidacji działalności, a teraz panu nie wydam, i dzięki temu może pan sobie to potwierdzenie wydrukować w domu sam!
- To ja jednak wolę żeby mi je pan wydał.
- Niestety, przy zgłoszeniu przez internet nie ma takiej możliwości. Proszę pójść do domu, czekać i sprawdzać na stronie. Gdy zostanie wydana decyzja o likwidacji, wydrukuje ją pan sobie sam!
To poszedłem do domu.
A dwa dni później na stronie pojawiła się decyzja o odmowie decyzji o likwidacji i wezwanie do ponownego stawienia na Politechniki celem poprawienia nieprawidłowych danych.
Bo narzeczona i jej pies to nie rodzina.
--
https://idziesiec.pl/