Przyjechaliśmy do rodziców na święta. Radość wielka, hulanki, swawole i takie tam. Rano siadamy do śniadania, żartujemy, śmiejemy się, ogólnie atmosfera miła i wtedy to tatko postanowił opowiedzieć kawał. Nieczęsto uda mu się jakiś śmieszny opowiedzieć, a jak się już uda, to najczęściej go spali. Można powiedzieć, ze przejęłam to w genach. Ale ad rem.
Tatko pyta:
- Czym się różni policjant od księdza?
Każdy coś tam rzuca, wymyśla odpowiedź, gwar, śmichy coraz większe, tato za każdym razem mówi nie, nie o to chodziło. W końcu pytam nieśmiało:
- Bo policjant ma pałę na wierzchu?
Tato poważnie:
- Nie, bo ksiądz mówi "Pan z wami", a policjant "Pan z nami".
Reszta śniadania upłynęła w ciszy...
Tatko pyta:
- Czym się różni policjant od księdza?
Każdy coś tam rzuca, wymyśla odpowiedź, gwar, śmichy coraz większe, tato za każdym razem mówi nie, nie o to chodziło. W końcu pytam nieśmiało:
- Bo policjant ma pałę na wierzchu?
Tato poważnie:
- Nie, bo ksiądz mówi "Pan z wami", a policjant "Pan z nami".
Reszta śniadania upłynęła w ciszy...