Dwóch dżentelmenów wybrało się do restauracji na obiad. Ich uwagę zwróciła siedząca samotnie dziewczyna kilka stolików dalej. Miała bardzo krótką spódniczkę, spod której było widać coś czarnego.
- Majteczki - mówi jeden.
- Nie, to włosy - mówi drugi.
- Majtki!
- Włosy!
Od słowa do słowa założyli się o tysiąc zł. No ale jak teraz rozstrzygnąć zakład? Zawołali kelnera, wyjaśnili sprawę, obiecali napiwek. Kelner podszedł do dziewczyny, zapytał czy nie chce czegoś jeszcze zamówić, upuścił serwetkę, schylił się, żeby podnieść i wraca do zniecierpliwionych dżentelmenów.
- Żaden z panów nie ma racji. Muchy!
- Majteczki - mówi jeden.
- Nie, to włosy - mówi drugi.
- Majtki!
- Włosy!
Od słowa do słowa założyli się o tysiąc zł. No ale jak teraz rozstrzygnąć zakład? Zawołali kelnera, wyjaśnili sprawę, obiecali napiwek. Kelner podszedł do dziewczyny, zapytał czy nie chce czegoś jeszcze zamówić, upuścił serwetkę, schylił się, żeby podnieść i wraca do zniecierpliwionych dżentelmenów.
- Żaden z panów nie ma racji. Muchy!