Będzie to mój pierwszy wpis.....
A więc od 1,5 roku siedzimy z moją narzeczoną na wyspie jak w temacie, zarabiamy funty i ten kraj i ludzie nie przestają nas zadziwiać.
Synonimami Anglii są:
Londyn, Tower Bridge, Big Ben, Muzeum Figur Woskowych Madame Tussaud, Czerwone piętrowe autobusy
można ich więcej wymieniać ale nie przynudzając do rzeczy czyli HERBATA bo to to o czym będzie mowa.
Większość Anglików z którymi się spotykamy po fabrykach pije tylko herbatę z torebki z reguły niskiej jakości jakieś zmiotki z kąta fabryki zakupine z niskie pułki Tesco, z racji że ja preferuję tylko herbatę sypaną (fusiastą) o dobrym smaku. Jak już coś pić to niech to będzie dobre i żeby gęby w Chińskie osiem nie wykrzywiało.
Jakiś tydzień temu w pracy fabrycznej przyszła pora picia herbaty, którą sam sobie wybieram (nie o 17 tzw. five oclockbo pracuje na nocną zmianę).
Wyjmuję sobie Earl Greya, sypanego oczywiście otwieram kubek termiczny wsypuje odpowiednią miarkę pachnących źdźbeł i tu wywiązuje się dialog z tubylcem:
Translator Angielski->Polski
(T)-Co to??
(Ja)-Herbata, Prawdziwy Earl Grey. Powąchaj.
(T)-(SMIF) Hmm a co potem z tym robisz.
Powiedział tubylec wskazując na fusy, źdźbła
(Ja z niedowierzaniem)-Jak wlewasz gotującej się wody opadają na dno.
(T)-A Pomyślałem że zjadasz.
Druga sytuacja mojej kobiety.
Będąc w pracy koleżanka też Polka postanowiła sobie zrobić napar z herbaty zielonej a jakże sypanej. A więc sytuacja podobna jak u mnie. Wyciąga herbatę sypie i ty tubylec:
(Tubylec)-Co to??
(Koleżanka)-Herbata zielona, zobacz powąchaj.
(Tubylec)(nie powąchał, popatrzył tylko i skwitował)-Wy i te wasze polskie smaki.
Fakt że mamy do czynienia z niższą warstwą społeczną tzn robolami to i tak nie mogę wyjść z podziwu.
Weź podejdź do żula w Polsce i zapytaj z czego są zrobione schabowe albo jak jest różnica między pierogami a pyzami.
Pozdrawiam
A więc od 1,5 roku siedzimy z moją narzeczoną na wyspie jak w temacie, zarabiamy funty i ten kraj i ludzie nie przestają nas zadziwiać.
Synonimami Anglii są:
Londyn, Tower Bridge, Big Ben, Muzeum Figur Woskowych Madame Tussaud, Czerwone piętrowe autobusy
można ich więcej wymieniać ale nie przynudzając do rzeczy czyli HERBATA bo to to o czym będzie mowa.
Większość Anglików z którymi się spotykamy po fabrykach pije tylko herbatę z torebki z reguły niskiej jakości jakieś zmiotki z kąta fabryki zakupine z niskie pułki Tesco, z racji że ja preferuję tylko herbatę sypaną (fusiastą) o dobrym smaku. Jak już coś pić to niech to będzie dobre i żeby gęby w Chińskie osiem nie wykrzywiało.
Jakiś tydzień temu w pracy fabrycznej przyszła pora picia herbaty, którą sam sobie wybieram (nie o 17 tzw. five oclockbo pracuje na nocną zmianę).
Wyjmuję sobie Earl Greya, sypanego oczywiście otwieram kubek termiczny wsypuje odpowiednią miarkę pachnących źdźbeł i tu wywiązuje się dialog z tubylcem:
Translator Angielski->Polski
(T)-Co to??
(Ja)-Herbata, Prawdziwy Earl Grey. Powąchaj.
(T)-(SMIF) Hmm a co potem z tym robisz.
Powiedział tubylec wskazując na fusy, źdźbła
(Ja z niedowierzaniem)-Jak wlewasz gotującej się wody opadają na dno.
(T)-A Pomyślałem że zjadasz.
Druga sytuacja mojej kobiety.
Będąc w pracy koleżanka też Polka postanowiła sobie zrobić napar z herbaty zielonej a jakże sypanej. A więc sytuacja podobna jak u mnie. Wyciąga herbatę sypie i ty tubylec:
(Tubylec)-Co to??
(Koleżanka)-Herbata zielona, zobacz powąchaj.
(Tubylec)(nie powąchał, popatrzył tylko i skwitował)-Wy i te wasze polskie smaki.
Fakt że mamy do czynienia z niższą warstwą społeczną tzn robolami to i tak nie mogę wyjść z podziwu.
Weź podejdź do żula w Polsce i zapytaj z czego są zrobione schabowe albo jak jest różnica między pierogami a pyzami.
Pozdrawiam