Autorem jest niejaki themaju, znalazłem to na wykop.pl :
Zapewne większość z Was wie, że na Alasce dróg za dużo nie ma i dlatego bardzo popularne są samoloty. Latają wszyscy, są nawet taksówki powietrzne. Latałem więc i ja. Problem jest jednak, gdy wylot z Anchorage do Tomiak(miejsca w którym miałem pracować) ma się wcześnie rano. Tak tez się złożyło, że z Denali Parku wróciliśmy około 1 w nocy i po całodziennej jeździe w samochodzie pozwoliliśmy sobie na trochę większe piwo (bo w USA wszystko jest duże), położyliśmy się późno spać i zaspaliśmy. Fakt, na lot zdążyliśmy, ale na pokład wszedłem zaspany, zmęczony, głodny, spragniony itp.
Leecimy już sobie, ja nadal w letargu a tu idzie Stjułardessa i rozdaje coś. Doszła do mnie, pyta czy chce, ja oczywiście, że tak, w końcu jestem taki strasznie głodny. Rozerwałem szybko torebeczkę, patrzę dwa orzeszki. Dobre i to. Renata siedząca obok mówi: -Jak cheetosy (chrupki takie), więc ja pah jednego do buzi i żuje, żuje . Renata, Błażej i Eskimos (ludzie siedzący najbliżej mnie) patrzą na mnie z otwartą buzią a ja żuje nadal.
-Czemu oni się tak patrzą- myślę sobie Może jestem brudny? No ale co tam, głodny jestem
-Jakieś takie k##$a bez smaku- w końcu mówię z pełną powagą do nich. A oni w tym momencie w śmiech. Ja patrzę a Błażej tego cheetosa w ucho sobie wsadził. Myślę, debil- co on robi? Patrzę na papierek a tam piszę, że to zatyczki do uszów
Zapewne większość z Was wie, że na Alasce dróg za dużo nie ma i dlatego bardzo popularne są samoloty. Latają wszyscy, są nawet taksówki powietrzne. Latałem więc i ja. Problem jest jednak, gdy wylot z Anchorage do Tomiak(miejsca w którym miałem pracować) ma się wcześnie rano. Tak tez się złożyło, że z Denali Parku wróciliśmy około 1 w nocy i po całodziennej jeździe w samochodzie pozwoliliśmy sobie na trochę większe piwo (bo w USA wszystko jest duże), położyliśmy się późno spać i zaspaliśmy. Fakt, na lot zdążyliśmy, ale na pokład wszedłem zaspany, zmęczony, głodny, spragniony itp.
Leecimy już sobie, ja nadal w letargu a tu idzie Stjułardessa i rozdaje coś. Doszła do mnie, pyta czy chce, ja oczywiście, że tak, w końcu jestem taki strasznie głodny. Rozerwałem szybko torebeczkę, patrzę dwa orzeszki. Dobre i to. Renata siedząca obok mówi: -Jak cheetosy (chrupki takie), więc ja pah jednego do buzi i żuje, żuje . Renata, Błażej i Eskimos (ludzie siedzący najbliżej mnie) patrzą na mnie z otwartą buzią a ja żuje nadal.
-Czemu oni się tak patrzą- myślę sobie Może jestem brudny? No ale co tam, głodny jestem
-Jakieś takie k##$a bez smaku- w końcu mówię z pełną powagą do nich. A oni w tym momencie w śmiech. Ja patrzę a Błażej tego cheetosa w ucho sobie wsadził. Myślę, debil- co on robi? Patrzę na papierek a tam piszę, że to zatyczki do uszów
--
Boże pomóż mi być takim człowiekiem, za jakiego uważa mnie mój pies.