"Zapadała ciemność coraz gęstsza i duszniejsza. Od razu przypomniałem sobie atmosferę lat 2005-2007. Spomiędzy drzew zaczynali wyłaniać się agenci CBA. Gdzieś po prawnej mignęła mi twarz Ziobry. Nagle w tej wszech obecnej ciemności zauważyłem dziwny blask bijący spomiędzy zmurszałych pni. Nie myśląc długo mocno ścisnąłem w dłoni iPhone i skoczyłem. Wylądowałem na miękkim mchu. Obok kuliła się trwożnie osoba w kardiganku i wąskich rureczkach.
- Mam na imię Alan i jestem waginosceptykiem - przedstawiła się.
- Ukrywam się tu przed mrocznym cieniem Kaczafiego. Obronisz mnie? - Alan ścisnął moje kolano i skierował na mnie spojrzenie migdałowych oczu, niewinnych jak Beata Sawicka.
Poczułem, że jestem odpowiedzialny za to niewinne życie i jakaś tajemna siła specjalnie mnie tu skierowała, abym je ocalił. Zacisnąłem dłonie w pięść.
- Wojownicy antify będą z nas dumni, Alanie - obiecałem.
Tymczasem wrzask "Jarosław, Jarosław" był coraz bliżej. Kaczafi nadciągał z armią moherów, uparcie grając trumnami. Nagle zatrzymał się i rozjątrzył ciemność, podzielił fakturę mroku na drobne odcienie szarości.
- Smutne jak ten kraj - wyszeptał Alan.
Kaczafi uniósł ręce i i spojrzał na swoich żołdaków.
"Jarosław, Polskę zbaw!" - wrzeszczeli emeryci, podkarpacie, studenci politechniki i licealiści z Ostrołęki. "Jarosław, Polskę zbaw!"
Im wyżej Kaczafi unosił ręce, tym szerzej uchylało się wieko trumny. Kaczafi wzniósł modlitwę do ojczyzny. Wtedy zagrzmiało i wieko spadło. Poczuliśmy z Alanem odór cebuli. Z trumny uniosła się gęsta mgła, zdradziecka i nieobliczalna. Przerażeni zobaczyliśmy, jak kłęby formują się w przerażającą twarz: kartoflasty nos, piegi, rude wąsy i wzrok mówiący: "zjem cię, lesbijko". Potem ujrzeliśmy resztę stwora: czapka krakowiaka, pancerz husarza, w jednej dłoni trzymał narty do skoków, w drugiej krąg kiełbasy jałowcowej. Pod pachą miał "Uważam Rze". Obok niego uformowały się postaci zapracowanej waginoosoby i zgraja brudnych dzieci. - Rodzina wielodzietna - zrozumiał Alan.
A potem zrozumieliśmy obaj. Kaczafi wywołał ducha polskiego nacjonalizmu. Alan zapłakał.
- Wszechświat nas stąd wyciągnie, jeśli tylko mocno będziemy chcieli - obiecałem".
by https://www.facebook.com/MWizWO
- Mam na imię Alan i jestem waginosceptykiem - przedstawiła się.
- Ukrywam się tu przed mrocznym cieniem Kaczafiego. Obronisz mnie? - Alan ścisnął moje kolano i skierował na mnie spojrzenie migdałowych oczu, niewinnych jak Beata Sawicka.
Poczułem, że jestem odpowiedzialny za to niewinne życie i jakaś tajemna siła specjalnie mnie tu skierowała, abym je ocalił. Zacisnąłem dłonie w pięść.
- Wojownicy antify będą z nas dumni, Alanie - obiecałem.
Tymczasem wrzask "Jarosław, Jarosław" był coraz bliżej. Kaczafi nadciągał z armią moherów, uparcie grając trumnami. Nagle zatrzymał się i rozjątrzył ciemność, podzielił fakturę mroku na drobne odcienie szarości.
- Smutne jak ten kraj - wyszeptał Alan.
Kaczafi uniósł ręce i i spojrzał na swoich żołdaków.
"Jarosław, Polskę zbaw!" - wrzeszczeli emeryci, podkarpacie, studenci politechniki i licealiści z Ostrołęki. "Jarosław, Polskę zbaw!"
Im wyżej Kaczafi unosił ręce, tym szerzej uchylało się wieko trumny. Kaczafi wzniósł modlitwę do ojczyzny. Wtedy zagrzmiało i wieko spadło. Poczuliśmy z Alanem odór cebuli. Z trumny uniosła się gęsta mgła, zdradziecka i nieobliczalna. Przerażeni zobaczyliśmy, jak kłęby formują się w przerażającą twarz: kartoflasty nos, piegi, rude wąsy i wzrok mówiący: "zjem cię, lesbijko". Potem ujrzeliśmy resztę stwora: czapka krakowiaka, pancerz husarza, w jednej dłoni trzymał narty do skoków, w drugiej krąg kiełbasy jałowcowej. Pod pachą miał "Uważam Rze". Obok niego uformowały się postaci zapracowanej waginoosoby i zgraja brudnych dzieci. - Rodzina wielodzietna - zrozumiał Alan.
A potem zrozumieliśmy obaj. Kaczafi wywołał ducha polskiego nacjonalizmu. Alan zapłakał.
- Wszechświat nas stąd wyciągnie, jeśli tylko mocno będziemy chcieli - obiecałem".
by https://www.facebook.com/MWizWO