Ostrzeżenie: dziś dłuuuugie.
Wyjaśnienie: Gdy szykowałem dziesiąty wrzut okazało się, że w moim paśniku w paczce nr 10 połowę zajmują osoby nieznane oraz małżeństwo prowadzące firmę ubezpieczeniową, której nie chciałbym reklamować. W efekcie gdybym je usunął ten wpis byłby bardzo krótki.
Jednakże zaintrygowała mnie jedna z postaci która w moim paśniku znalazła się zasłużenie. Zacząłem szukać w innych źródłach i wpis z bardzo krótkiego przerodził się w baaardzo długi.
By dalej nie przedłużać: Panie, panowie, osobniki nieokreślone, Panie Premierze (jeśli to czyta), przed wami, niepowtarzalny Richard Feynmann
Czasem opinia kawalarza pomagałą Feynmannowi
Pewnego dnia student Feynmann wracając w nocy do pokoju zauważył, że kolegom z campusu ktoś zdjął drzwi z zawiasów. A ponieważ ich pokój miał taki układ, że drzwi były podwójne, niedługo myśląc zdjął cicho i drugie drzwi, po czym schował je w piwnicy.
Rano, gdy schodził po schodach przerażeni koledzy spytali go:
- Feynman! To ty zabrałeś drzwi?
- Jasne, że ja - odparłem. - Popatrzcie, otarłem sobie palce o ścianę, gdy znosiłem drzwi do
piwnicy.
Nie uwierzono mu.
Faceci, którzy zabrali pierwsze drzwi, zostawili po sobie tyle poszlak że wkrótce ich wykryto. Maglowano ich, torturowano
i dręczono, aż wreszcie z najwyższym trudem zdołali przekonać swych prześladowców, że wzięli tylko jedne drzwi. Przez następny tydzień poszukiwania drugich drzwi nie przyniosły żadnych efektów. Wreszcie prezes konfraterni powiedział przy kolacji:
- Musimy rozwiązać problem drugich drzwi. Sam nie zdołałem nic wymyślić, więc
prosiłbym o sugestie ze strony was wszystkich, ponieważ Pete i koledzy nie mogą się uczyć
w takich warunkach.
Ktoś wysuwa jakiś pomysł, potem ktoś następny. Później wstaje Feynmann który w przemówieniu pełnym podziwu dla geniusza, który ukradł drugie drzwi apeluje do niego by zostawił kartkę z informacją gdzie je ukrył. Ostatecznie jednak prezes konfatanerii przyjął inną taktykę. Po prostu zaczął pytać każdego po kolei (na słowo honoru członka konfatanerii) czy zabrał drzwi
- Tim, zabrałeś drzwi?
- Nie, nie zabrałem drzwi.
- Maurice, zabrałeś drzwi?
- Nie, nie zabrałem drzwi.
- Feynman, zabrałeś drzwi?
- Jasne, że zabrałem.
- Przestań, Feynman, to nie są żarty! Sam! Zabrałeś drzwi?
Ostatecznie Feynmann zostawił w nocy kartkę z informają gdzie ukrył drzwi. Po kilku latach, gdy przyznał się, że to on był sprawcą zamieszania, niektórzy konfatrzy i tak oskarżyli go o krzywoprzysięstwo.
W podręczniku do hydrodynamiki używanym w Princeton było zadanie o które spierali się wszyscy studenci. Chodziło o to, w którą stronę obróci się spryskiwacz do wody w kształcie litery S, jeśli zanurzy się do w wodzie i odwródi kierunek przepływu wody. Na którymś seminarium ktoś podszedł do profesora Johna Wheelera i spytał:
- a pana zdaniem, w którą stronę się obróci?
- Wczoraj Feynman przekonał mnie, że do tyłu. Dziś równie przekonująco twierdził, że do
przodu. Nie wiem, do czego przekona mnie jutro!
Sam Feynmann przeprowadził doświadczenie, korzystając z olbrzymiego banaka z wodą znajdującego się w pomieszczeniu z cyklotronem. Przeprowadził je na tyle skutecznie, ze ciśnienie wody i powietrza rozsadziło baniak ochlapując wszystko w koło. (w tym zdjęcia robione w cyklotronie).
Opiekujący się cyklotronem profesor Del Sasso podszedł do Feynmanna i srogim tonem powiedział tylko:
- Pierwszoroczniacy przeprowadzają swoje doświadczenia w laboratorium dla pierwszoroczniaków!
Gdy Feynmann jechał wraz z innymi naukowcami do Los Alamos by pracować nad bombą atomową, uczulano ich, by zachowali maksymalną dyskrecję i np nie kupywali wszyscy biletów w Princetown, gdyż tamtejsza stacja była bardzo mała i gdyby
nagle mnóstwo ludzi kupiło w Princeton bilety do Albuquerque, stan Nowy Meksyk, powstałyby podejrzenia, że coś się tam szykuje.
Wszyscy kupili bilety gdzie indziej, z wyjątkiem Feynmanna, bo pomyślał sobie, że jeżeli wszyscy kupią bilety w najbliższym dużym mieście...
W związku z tym Feynmann pojawił się na stacji w Princetown i oświadczył kasjerowi:
- chcę jechać do Albuquerque, Nowy Meksyk.
A kasjer na to
- Aha, czyli te wszystkie skrzynie to dla pana!
W czasie pracy Feynmannowi pozwolono wybrać pokój w nowo wybudowanym bloku, z zastrzeżeniem, że tymczasowo kogoś mu dokwaterują. Spać mieli na piętrowych łóżkach. Feynmann. szybko wymyślił jak zatrzymać pokój dla siebie. Co prawda jego żona leżała wtedy z gruźlicą w szpitalu, jednakże miał kilka pudeł z jej rzeczami. W związku z tym co wieczór tłamsił pościel na górnym łóżku i zostawiał tam koszulę nocną żony oraz rozsypywał trochę jej pudru. Podstęt się udał i Feynmannowi nikogo nie dokwaterowano.
Jednakże sprzątaczka donosiła swojej przełożonej, ta porucznikowi, ten kapitanowi, tez z kolei majorowi. No cóż. Major musiał jakoś zareagować na donosy sprzątaczek (zwłaszcza, że niezidentyfikowana kobieta sypiająca z Feynmannem mogła być zagrożeniem dla ściśle tajnego projektu), ale jakie polecenie jej wydać? I jaką drogą służbową przekazać? Ostatecznie rozwiązano to w ten sposób, że wydano regułę zabraniającą kobietom wejścia do męskiego bloku. To z kolei spowodowało protesty żeńskiego i męskiego personelu bazy. Ostatecznie na przedstawiciela zbuntowanej załogi w radzie wybrano Feynmanna (który dopiero tam dowiedział się, skąd się wzięła ta reguła)
Feynman jeszcze gdy pracował nad Projektem Manhattan zainteresował się otwieraniem sejfów, w czym po pewnym czasie nabrał pewnej wprawy. Dla żartu włamał się do trzech sejfów zawierających ściśle tajne dokumenty dotyczące projektu bomby atomowej. W jednym z nich zostawił kartkę z notesu z podpisem Mądrala, a ostatniej Ten co ostatnio. Następnego dnia Dr Frederic de Hoffman otworzył sejfy ze zdumieniem odnalazł tajemnicze wiadomości leżące na najtajnieszych dokumentach na świecie. Kiedy jednak przeczytał podpis Ten co ostatnio, nieomal nie dostał zawału krzycząc: - To ten sam, który próbował się włamać się do budynku Omega! De Hoffman był naprawdę przerażony. Feynman wspominał później:
- Czytałem w jakiejś książce, że gdy ktoś się boi, jego twarz przybiera ziemisty kolor, ale do tamtej chwili nigdy tego nie doświadczyłem. Cóż, to święta prawda. Twarz De Hoffmana zrobiła się szara, a potem żółto-zielona. Przerażający widok.
Widząc to Feynman szybko przyznał się do psoty.
Notabene samą próbę włamania się do budynku Omega Feynmann skomentował w ten sposób:
- W środku nocy, kiedy jest bardzo cicho, z zarośli wyskakuje jakiś
królik, obija się o siatkę i robi trochę hałasu. Strażnik strzela. Przychodzi porucznik, szef warty. Co
ma powiedzieć strażnik, - że strzelał do królika? Nie! Ktoś chciał się dostać do Budynku Omega, ale go odstraszyłem!
Opinia kasiarza ciągnęła się za Feynmannem dosyć długo, czego efektem było między innymi to, że poproszono go o otwarcie sejfu pewnego kapitana. Ponieważ wojna się już skończyła, a bomba atomowa przestała być tajemnicą, magazynier chciał sprzedać sejf na przetargu, ale wcześniej trzeba go bylo opróżnić. A kapitan jak na złość wyjechał.
Feynmann wiedząc o jaki sejf chodzi nie mógł sobie odmówić próby sił, niestety wchodząc do pokoju kapitana zauważył, że sejf już jest otwarty. Jak się okazało Los Alamos miało wówczas etatowego ślusarza którego w między czasie poproszono o rozwiercenie sejfu. Ślusarz po pięciu minutach sejf otworzył. Feynmann, któremu zwykle zajmowało to trochę dłużej uznał, że trafił na mistrza i postanowił się z nim zaprzyjaźnić by wyciągnąć od niego sekrety fachu. Przez kilka tygodni wkradał się więc w łaski ślusarza aż w końcu uznał, że można zacząć poruszać temat sejfów. Ale zaczął delikatnie, tj. od skąpego wydzielania informacji na temat tego co sam wiedział, w nadziei, że ślusarz się rozgada. W tym momencie ślusarz nagle okazał zainteresowanie:
- Jak się nazywasz? - spytał.
- Dick Feynman.
- Kurcze blade! To ty jesteś Feynman! - powiedział z podziwem w głosie. - Wielki kasiarz!
Słyszałem
Wyjaśnienie: Gdy szykowałem dziesiąty wrzut okazało się, że w moim paśniku w paczce nr 10 połowę zajmują osoby nieznane oraz małżeństwo prowadzące firmę ubezpieczeniową, której nie chciałbym reklamować. W efekcie gdybym je usunął ten wpis byłby bardzo krótki.
Jednakże zaintrygowała mnie jedna z postaci która w moim paśniku znalazła się zasłużenie. Zacząłem szukać w innych źródłach i wpis z bardzo krótkiego przerodził się w baaardzo długi.
By dalej nie przedłużać: Panie, panowie, osobniki nieokreślone, Panie Premierze (jeśli to czyta), przed wami, niepowtarzalny Richard Feynmann
Czasem opinia kawalarza pomagałą Feynmannowi
Pewnego dnia student Feynmann wracając w nocy do pokoju zauważył, że kolegom z campusu ktoś zdjął drzwi z zawiasów. A ponieważ ich pokój miał taki układ, że drzwi były podwójne, niedługo myśląc zdjął cicho i drugie drzwi, po czym schował je w piwnicy.
Rano, gdy schodził po schodach przerażeni koledzy spytali go:
- Feynman! To ty zabrałeś drzwi?
- Jasne, że ja - odparłem. - Popatrzcie, otarłem sobie palce o ścianę, gdy znosiłem drzwi do
piwnicy.
Nie uwierzono mu.
Faceci, którzy zabrali pierwsze drzwi, zostawili po sobie tyle poszlak że wkrótce ich wykryto. Maglowano ich, torturowano
i dręczono, aż wreszcie z najwyższym trudem zdołali przekonać swych prześladowców, że wzięli tylko jedne drzwi. Przez następny tydzień poszukiwania drugich drzwi nie przyniosły żadnych efektów. Wreszcie prezes konfraterni powiedział przy kolacji:
- Musimy rozwiązać problem drugich drzwi. Sam nie zdołałem nic wymyślić, więc
prosiłbym o sugestie ze strony was wszystkich, ponieważ Pete i koledzy nie mogą się uczyć
w takich warunkach.
Ktoś wysuwa jakiś pomysł, potem ktoś następny. Później wstaje Feynmann który w przemówieniu pełnym podziwu dla geniusza, który ukradł drugie drzwi apeluje do niego by zostawił kartkę z informacją gdzie je ukrył. Ostatecznie jednak prezes konfatanerii przyjął inną taktykę. Po prostu zaczął pytać każdego po kolei (na słowo honoru członka konfatanerii) czy zabrał drzwi
- Tim, zabrałeś drzwi?
- Nie, nie zabrałem drzwi.
- Maurice, zabrałeś drzwi?
- Nie, nie zabrałem drzwi.
- Feynman, zabrałeś drzwi?
- Jasne, że zabrałem.
- Przestań, Feynman, to nie są żarty! Sam! Zabrałeś drzwi?
Ostatecznie Feynmann zostawił w nocy kartkę z informają gdzie ukrył drzwi. Po kilku latach, gdy przyznał się, że to on był sprawcą zamieszania, niektórzy konfatrzy i tak oskarżyli go o krzywoprzysięstwo.
W podręczniku do hydrodynamiki używanym w Princeton było zadanie o które spierali się wszyscy studenci. Chodziło o to, w którą stronę obróci się spryskiwacz do wody w kształcie litery S, jeśli zanurzy się do w wodzie i odwródi kierunek przepływu wody. Na którymś seminarium ktoś podszedł do profesora Johna Wheelera i spytał:
- a pana zdaniem, w którą stronę się obróci?
- Wczoraj Feynman przekonał mnie, że do tyłu. Dziś równie przekonująco twierdził, że do
przodu. Nie wiem, do czego przekona mnie jutro!
Sam Feynmann przeprowadził doświadczenie, korzystając z olbrzymiego banaka z wodą znajdującego się w pomieszczeniu z cyklotronem. Przeprowadził je na tyle skutecznie, ze ciśnienie wody i powietrza rozsadziło baniak ochlapując wszystko w koło. (w tym zdjęcia robione w cyklotronie).
Opiekujący się cyklotronem profesor Del Sasso podszedł do Feynmanna i srogim tonem powiedział tylko:
- Pierwszoroczniacy przeprowadzają swoje doświadczenia w laboratorium dla pierwszoroczniaków!
Gdy Feynmann jechał wraz z innymi naukowcami do Los Alamos by pracować nad bombą atomową, uczulano ich, by zachowali maksymalną dyskrecję i np nie kupywali wszyscy biletów w Princetown, gdyż tamtejsza stacja była bardzo mała i gdyby
nagle mnóstwo ludzi kupiło w Princeton bilety do Albuquerque, stan Nowy Meksyk, powstałyby podejrzenia, że coś się tam szykuje.
Wszyscy kupili bilety gdzie indziej, z wyjątkiem Feynmanna, bo pomyślał sobie, że jeżeli wszyscy kupią bilety w najbliższym dużym mieście...
W związku z tym Feynmann pojawił się na stacji w Princetown i oświadczył kasjerowi:
- chcę jechać do Albuquerque, Nowy Meksyk.
A kasjer na to
- Aha, czyli te wszystkie skrzynie to dla pana!
W czasie pracy Feynmannowi pozwolono wybrać pokój w nowo wybudowanym bloku, z zastrzeżeniem, że tymczasowo kogoś mu dokwaterują. Spać mieli na piętrowych łóżkach. Feynmann. szybko wymyślił jak zatrzymać pokój dla siebie. Co prawda jego żona leżała wtedy z gruźlicą w szpitalu, jednakże miał kilka pudeł z jej rzeczami. W związku z tym co wieczór tłamsił pościel na górnym łóżku i zostawiał tam koszulę nocną żony oraz rozsypywał trochę jej pudru. Podstęt się udał i Feynmannowi nikogo nie dokwaterowano.
Jednakże sprzątaczka donosiła swojej przełożonej, ta porucznikowi, ten kapitanowi, tez z kolei majorowi. No cóż. Major musiał jakoś zareagować na donosy sprzątaczek (zwłaszcza, że niezidentyfikowana kobieta sypiająca z Feynmannem mogła być zagrożeniem dla ściśle tajnego projektu), ale jakie polecenie jej wydać? I jaką drogą służbową przekazać? Ostatecznie rozwiązano to w ten sposób, że wydano regułę zabraniającą kobietom wejścia do męskiego bloku. To z kolei spowodowało protesty żeńskiego i męskiego personelu bazy. Ostatecznie na przedstawiciela zbuntowanej załogi w radzie wybrano Feynmanna (który dopiero tam dowiedział się, skąd się wzięła ta reguła)
Feynman jeszcze gdy pracował nad Projektem Manhattan zainteresował się otwieraniem sejfów, w czym po pewnym czasie nabrał pewnej wprawy. Dla żartu włamał się do trzech sejfów zawierających ściśle tajne dokumenty dotyczące projektu bomby atomowej. W jednym z nich zostawił kartkę z notesu z podpisem Mądrala, a ostatniej Ten co ostatnio. Następnego dnia Dr Frederic de Hoffman otworzył sejfy ze zdumieniem odnalazł tajemnicze wiadomości leżące na najtajnieszych dokumentach na świecie. Kiedy jednak przeczytał podpis Ten co ostatnio, nieomal nie dostał zawału krzycząc: - To ten sam, który próbował się włamać się do budynku Omega! De Hoffman był naprawdę przerażony. Feynman wspominał później:
- Czytałem w jakiejś książce, że gdy ktoś się boi, jego twarz przybiera ziemisty kolor, ale do tamtej chwili nigdy tego nie doświadczyłem. Cóż, to święta prawda. Twarz De Hoffmana zrobiła się szara, a potem żółto-zielona. Przerażający widok.
Widząc to Feynman szybko przyznał się do psoty.
Notabene samą próbę włamania się do budynku Omega Feynmann skomentował w ten sposób:
- W środku nocy, kiedy jest bardzo cicho, z zarośli wyskakuje jakiś
królik, obija się o siatkę i robi trochę hałasu. Strażnik strzela. Przychodzi porucznik, szef warty. Co
ma powiedzieć strażnik, - że strzelał do królika? Nie! Ktoś chciał się dostać do Budynku Omega, ale go odstraszyłem!
Opinia kasiarza ciągnęła się za Feynmannem dosyć długo, czego efektem było między innymi to, że poproszono go o otwarcie sejfu pewnego kapitana. Ponieważ wojna się już skończyła, a bomba atomowa przestała być tajemnicą, magazynier chciał sprzedać sejf na przetargu, ale wcześniej trzeba go bylo opróżnić. A kapitan jak na złość wyjechał.
Feynmann wiedząc o jaki sejf chodzi nie mógł sobie odmówić próby sił, niestety wchodząc do pokoju kapitana zauważył, że sejf już jest otwarty. Jak się okazało Los Alamos miało wówczas etatowego ślusarza którego w między czasie poproszono o rozwiercenie sejfu. Ślusarz po pięciu minutach sejf otworzył. Feynmann, któremu zwykle zajmowało to trochę dłużej uznał, że trafił na mistrza i postanowił się z nim zaprzyjaźnić by wyciągnąć od niego sekrety fachu. Przez kilka tygodni wkradał się więc w łaski ślusarza aż w końcu uznał, że można zacząć poruszać temat sejfów. Ale zaczął delikatnie, tj. od skąpego wydzielania informacji na temat tego co sam wiedział, w nadziei, że ślusarz się rozgada. W tym momencie ślusarz nagle okazał zainteresowanie:
- Jak się nazywasz? - spytał.
- Dick Feynman.
- Kurcze blade! To ty jesteś Feynman! - powiedział z podziwem w głosie. - Wielki kasiarz!
Słyszałem
--
Jeszcze jedno hobby i wyjdę z internetu