Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Forum > Kawały Mięsne > o co kaman w "Grze o Tron" (długie) odc.1
Kovalix
Kovalix - Superbojownik · przed dinozaurami
tytułem wstępu: Żona moja za moją namową zaczęła oglądać 'Grę o Tron', a to dlatego, że chciałem sie przekonać ile z tego zakuma osoba, która jest zupełnie obca wersji książkowej (czego akurat ja jestem wielkim fanem), a moja małżonka cyklu Martina nie czytała, albowiem, jak sama mówi "powieści, których głównym wątkiem jest knujstwo nie lubi, bo się zwyczajnie w nich gubi".
Po obejrzeniu, na moją prośbę, przystapiła do wyjaśniania jak to wyglądało z jej punktu widzenia. no i się troszkę rozpisała...
Postanowiłem się tym z Szanownym Bojownictwem podzielić:

"Zima, przez tunel zwiadowcy konno przejeżdżają, i w las. Się rozdzielają, jeden konny wjeżdża w inny gatunek filmowy, a mianowicie w japoński horror. Krąg widzi, taki z części ludzi. I potem dziewczynkę o chabrowych oczkach..., aaa, chabrowe, bo zamarzły, wszak to zima.
Jak nakazuje konwencja, uciekać zaczął, do reszty kompanów dołączył, opowiada, co widział. No głupoty plecie, bo wiadomo, że tu Dzicy grasują i widocznie się o coś pokłócili i jatkę urządzili. Ale raport trzeba zdać, więc jadą wszyscy na miejsce zdarzenia. Znowu zgodnie z konwencją horroru, miejsce kaźni wygląda świerzutko, żadnych ciał, ani krwi. Kompania się rozdziela, w poszukiwaniu śladów tego, o czym najmłodszy (chyba) w kółko gada. Skoro pojechali, to i znaleźli. Swoją śmierć co prawda, ale zawszeć to jakieś znalezisko. Tu jednocześnie pojawia się motyw "I see dead people". Się ciekawie zrobiło, bo miało być knujstwo, a tu tylko czekać, aż czyjaś komórka zadzwoni, a po odebraniu połączenia nieszczęsny abonent usłyszy "Widzę cię". A nie, to nie ta epoka.
Nie wiedzieć dlaczego, jedynie ten najmłodszy przeżywa, za co zdobywa tytuł dezertera. Już na zielonej trawie, lezie nieprzytomny, gdy go konni otaczają. Prowadzą do wójta, znanego jako Edward Boromir. Znaczy Eddard, pismak widać nie znał litery W albo się jąkał ten, co dyktował. Wójt szefuje wiosce na północy, blisko Muru. Po co ten mur, jeszcze nie powiedzieli, ale niechybnie istotną funkcję spełnia. Patrolują drugą stronę Muru, bo tam Dzicy, ale to na pewno tylko zasłona dymna. Tu jest jakiś grubszy zwierz pochowany. Znaczy tam, za Murem.
W międzyczasie Boromir z żoną swą patrzy, jak jego najmłodzy syn uczy się strzelać z łuku, radości jest wiele, zwłaszcza, że mały nawet w pobliże tarczy nie trafia, za to dziewczyna niewiele starsza od małego Brana, porzuciwszy kobiece robótki, zamiast igłą z łuku szyje w sam środek tarczy. Ot, rodzajowa scenka, mająca nam ukazać, jak prawym i dobrodusznym wójtem jest Boromir.
Dezertera powiedli na przełęcz, tam już naszykowany zydelek czekał. Za dezercję karzą śmiercią. Boromir niechętnie miecz szykuje, bo to się okazuje jego przykry obowiązek. Rachu ciachu i głowa do piachu. Po sprawie. Bran, na życzenie ojca, całą scenę widział, a że jest bystrym dziesięciolatkiem (wszak sroce spod ogona nie wypadł), wychwycił istotny wątek. Mianowicie Biali Wędrowcy. Kim są, nie wiadomo na razie, ale z oczywistych powodów należy ich uznać za zło wcielone. Potem się dowiadujemy, że fuchą wójta Boromira jest strzeżenie, coby to zło przez Mur nie przelazło.
Ale mimo patroli coś przelazło i wilkora usiekło. A przedtem jelonka. A wilkor był waderą i miał akurat tyle szczeniąt, że każdemu Boromirowczykowi się jedno dostało.
Mniej więcej w tym samym czasie przenosimy się do stolycy, gdzie ekumenicznie żegnamy jakąś szychę. Są kadzidła, urny kanopskie, mumia i wyznawcy Słońca. Albo może tego roku modny był motyw słońca na odzieży, bo wszyscy stojący wokół ołtarza mają słonko na kołnierzach.
Wszystkiemu przygląda się niewiasta, stojąca na krużganku, oparta o murek w dość niewygodnej pozie. Nadchodzi Prince Charming, gatka szmatka, zorientować się można, że między nimi coś iskrzy, a mumia to zmarły namiestnik króla. Nazywał się Leroy, czy jakoś tak i coś wiedział, ale nie powiedział. A może powiedział. Nie wiadomo. Pojawia się zgrzyt, otóż Prince Charming jest bratem niewiasty. No cóż, nie od dziś wiadomo, że niektóre arystokratyczne rody dopuszczały romanse kazirodcze. Dowiadujemy się też, że król teraz powinien na swojego namiestnika mianować właśnie Charminga. Ale on nie chce. Aż dziwne, ale kto tam zrozumie arystokratę.
Wracamy do Boromira. Dowiedział się od żony swej, że Leroy nie żyje, a był jak ojciec dla Boromira. I że król w ich strony zmierza, a to oznaczać może tylko jedno. I że wójt zawsze może powiedzieć "nie". Boromir nie chce jechać na południe, żona też nie chce go puszczać, ogólnie mają wątpliwości.
Akcja równoległa: jedziemy do Troi. Widzimy piękną Helenę vel Danae, taką smutną jakoś. Na scenę wkracza Elf-wanna-be, brat Heleny, który nie dość że gej, to jeszcze kazirodcze odruchy zaposiada. Nie dziw, że Helena smutna. I na dokładkę chce do domu, a jedyna droga prowadzi poprzez małżeństwo z wielkim barbarzyńcą ze wschodu, którego imienia nikt nie jest w stanie powtórzyć (określenie zapożyczone). Barbarzyńca bowiem zwie się Kosztownie. Wiem, głupio, ale to w końcu barbarzyńca. Gdy się ukazuje naszym oczom, jasne jest, dlaczego Legolas chce siostrę wydać za Kosztownie - jego biust jest większy, niż Heleny. Pamiętajmy, że Legolas to gej. Ale pomysłowy, bo wymyślił, że się ułoży z barbarzyńcami - oni mu dadzą armię, za której pomocą zdobędzie należny mu tron, a ceną za to jest opakowana ładnie piękna Helena. Helena przy okazji jest głupiutka jak lewy sandałek braciszka. Nie oburza jej, gdy Legolas wulgarnie wyraża się odnośnie do poligamicznego i sodomicznego jej związku z każdym barbarzyńcą oraz ich końmi (chyba że przez "konie" nie miał na myśli wierzchowców). Kto tam zgadnie, jakie erotyczne wizje miał Elf-wanna-be.
Obciachem jest nosić smocze jaja, więc rycerz Roland daje je w prezencie ślubnym Helenie, która odkrywa, że Roland jest jej ziomkiem. Pewnie ma to jakieś znaczenie.
Niemałą rolę ogrywa tu też Mgr Inż., zwany skrótowo Magistrem. Otóż ewidentnie zna zwyczaje barbarzyńców, ale informacje na ten temat podaje Legolasowi stopniowo. Widoczne jest, że sam się jakoś dogadał z Kosztownym, i wreszcie ktoś coś knuje. No bo widząc tych barbarzyńców tylko skończony dureń mógłby uwierzyć w to, że dadzą się oni posłużyć sobą jako tępe narzędzie w drodze do czyjegoś celu. Kosztowny Heleną nie wzgardził, dzięki czemu możemy obejrzeć scenę gwałtu w romantycznej scenerii klasy Titanic. Ale przedtem jeszcze przyrodniczy film dokumentalny o godowych zwyczajach barbarzyńców, pokazujący nam także malowniczo obrzydzenie na śliczniusiej buzi Heleny ("fuj, oni jedzą mięso! z muchami!").
Przyjechaliśmy w tym czasie wraz z królem i jego świtą do wójta Boromira. Okazuje się, że niewiasta będąca siostrą Charminga, to królowa właśnie. Prince Charming zarzuca blond grzywą, czym natychmiast rozkochuje w sobie córkę Boromira, Sasankę. Podobno piękna, ale do Heleny jej daleko. Król natomiast to przerośnięty krasnolud, z bandziochem wielkim jak pół królestwa, i jak się okazuje, w bardzo przyjazny sposób traktujący Boromira. Coś jak kumple z Wietnamu, czy innej Korei. Królową publicznie olewa, a że już nie lubimy królowej (no jakoś tak czujemy), to okłord situation następujący po olaniu bawi nas. Gimli i Boromir idą w katakumby, gdzie Boromir zostaje namiestnikiem. Wypowiada formułkę "jam ran twych niegodny całować", ale król na to mówi, odrzucając konkwenanse, "cut that crap, będziesz dla mnie zapierdalał". Gimli kochał siostrę Boromira, ale z niewiadomych przyczyn ona wzięła i zeszła z tego świata. Ale Gimli nadal ją kocha. Lubimy króla. Jeszcze bardziej lubimy króla, o którym także już wiemy, że lubi pukać jelenie i zabijać dziwki, w tej lub innej kolejności. Nie mamy do niego o to żalu, bo za żonę ma zimną sucz. Która spółkuje z Charmingiem, nie dość że bratem, to jeszcze bliźniakiem. Scena spółkowania przerwana zostaje wtargnięciem Brana, otrzymującego najbardziej srogą lekcję wychowania, mianowicie zostaje po prostu wypchnięty przez okno, sprawnie udając nieszczęśliwy wypadek. Ale tak właśnie kończy się bezstresowe wychowanie, bez konsekwencji za kłamanie w oczy matce i pobłażliwość ojcowska. Teraz już wiemy, że wątpliwości Boromira i jego żony ustąpią, czego efektem będzie pewnie opuszczenie Winterfell. Matka będzie miała wyrzuty po mordzie, że pozwalała tak dziecku łazić po ścianach (było małemu nie pozwalać oglądać Spidermana), a wójt nie zniesie wielkiej pustki po najmłodszym uczynionej zniknieniem swojem.
Prince Charming wraz z siostrą-królową ubili Leroya. A żona Leroya, czyli siostra wójtowej Boromirowej, musiała uciekać. I uprzejmie doniosła siostrze o tym niecnym występku, co ułatwi podjęcie decyzji Boromirowi o zostaniu namiestnikiem.
Ale wcześniej mamy ucztę ku czci. Sasanka ma być wydana za syna Gimliego, bo to dobrze zrobi na układy międzyrodowe. Zaczy dobrze zrobi jak komu, ale nareszcie jest następny wątek knujstwa. Prince Charming przyprowadza trzy ladacznice wesołemu karłowi, któren i tak nie próżnuje z inną. Znaczy właśnie próżnuje, gdy wkracza Charming. Willow go instruuje, że w burdelu się puka (no też mi odkrycie), ale się nie gniewa za brak ogłady Charminga, bo te trzy nagie miecze też przyjął. Znaczy kobiety. Willow jest bratem królowej, ale ze zrozumiałych względów na salony go nie wprowadzają. Znaczy nie do końca są dla mnie zrozumiałe te powody, skoro i tak go ciągną ze sobą ze stolycy na tę daleką północ. Chyba tylko po to, żeby powiedzieć mądrych słów kilka młodemu Jedi.
Aaa, tak, młody Jedi. Otóż Boromir ma nieślubnego syna. Już teraz widać, że podążać będzie jasną stroną mocy. Jednak macocha na uczcie z królem widzieć go nie chciała i posłała Kopciucha, w zasadzie to beż żadnego uwłaczającego zadania. Zatem chłopaczyna ze smutku wielkiego (albo z nudy) okładać zaczął mieczem worek z sianem. I na to wjeżdża wujek Ben Kenobi. Wujku! - woła młody Jedi. Serdeczne powitanie, ale krótkie, bo Kenobi musi podobno uratować Boromira z łap Gimliego, który widocznie popiwszy nie odróżnia dziwki od wójta. A wójt porządny chłop, żonę ma i dzieci z nią. I jedno z inną, ale nie wypominajmy. Wujek Kenobi jest w Nocnej Straży, od której broni młodego Jedi, ale to tylko taka próba oczywiście, bo młody Jedi się jak najbardziej do straży nadaje. Wiem, o co tu chodzi, bo grałam w Dragon Age.
Teraz też młody Jedi słyszy od Willow, że ma z wady zrobić zaletę, żeby go ludzie tą wadą po oczach nie dźgali, czy jakoś tak.
Kończymy opisaną wcześniej sceną lotu w zaświaty w wykonaniu Brana, z niewielką pomocą od przyjaciela.


Koniec odcinka pierwszego. Jak się spodoba, to będą następne (w zasadzie drugi już też jest opisany i liczę że się autorce nie znudzi)

--
"...enemies would go blind from over-exposure to pure awesomeness!"

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
Ja rozumiem, że jak się tyle tekstu na raz pisze to można literówkę(bo widać, że "świerzy" w tym przypadku nie wynika z niewiedzy) strzelić, ale wypadałoby to następnego dnia ze świeżą głową przeczytać i poprawić. Strasznie zawiłe, poprzestawiane tak, że mistrz Yoda by się nie powstydził, no i wypadałoby tak zdania formułować, żeby nie używać 30 przecinków w jednym. Ciężko się to czyta ogólnie, a co do samej treści to przyznam szczerze, że niewiele zrozumiałem... Od jakiegoś czasu się zastanawiam czy tego nie zacząć oglądać i ten wrzut zupełnie mi nie pomógł podjąć decyzji

--

Ze spokojem, to nie są wyścigi
fak u gooby

Kovalix
Kovalix - Superbojownik · przed dinozaurami
chyba powinienem był napisać, że jak ktoś nie oglądał to raczej niewiele zrozumie :/

--
"...enemies would go blind from over-exposure to pure awesomeness!"

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
Bo to raczej tylko dla tych co znaja jest zrozumiale...
A zabawne przy okazji tez

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
trochę przydługie ale się zmusiłem - 2 raz nie dam rady
Jestem ciekaw jak to zakończą skoro nie ma jeszcze 4 części

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
Qacper - Superbojownik · przed dinozaurami
4 część już 12 lipca będzie po angielsku ;)

O_o
O_o - Przeklęty drań, a czasem Kulka · przed dinozaurami
w pytkę bardzo

--

Dr4g-0N
Dr4g-0N - Superbojownik · przed dinozaurami
Kurde myślałem, że o grę (planszówkę chodzi).. ale wy ludzie jesteście zboczeni.. tylko filmy wam w głowach :P

--
Eternal Traces*

Myshon
Myshon - Superbojownik · przed dinozaurami
A czy ktokolwiek książkę czytał ?

--
generated by sloganizer.net<

Myshon
Myshon - Superbojownik · przed dinozaurami
Pomińcie tamto pytanie, piątek był.
Ale....

"Ale mimo patroli coś przelazło i wilkora usiekło. A przedtem jelonka. "
znaczy coś przelazło, zabiło jelonka, urwało mu róg i zabiło nim wilkora ? (proszę uważniej oglądać)

--
generated by sloganizer.net<

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
Qweta - Superbojownik · przed dinozaurami
Kovalix - cokolwiek to jest, nie pal już. A już na pewno nic więcej nie wrzucaj
Forum > Kawały Mięsne > o co kaman w "Grze o Tron" (długie) odc.1
Aby pisać na forum zaloguj się lub zarejestruj