Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Forum > Kawały Mięsne > W sumie miało lądować w narzekalni, ale w ostatecznym rozrachunku żyję... (…
johny_r
johny_r - Superbojownik · przed dinozaurami
Przedwczoraj jechałem do Polski. Pierwszy raz od lipca.
W sumie na początku było nieźle. We troje byliśmy chyba jedynymi Polakami w busie, w Kownie dosiedli się jacyś Hiszpanie, a zabawa zaczęła się w Mariampolu. Zatrzymał nas litewski pogranicznik - zollkontrolle, ausweises bitte. Przyczepił się do jakiś ludzi, którzy chcieli wjechać do Polski na Paszportach Polsatu i kartach bibliotecznych, przez co zatrzymał nas na dobre 30-40 minut.
Na przejściu litewsko-polskim, tym razem polscy celnicy nas zatrzymali. Przez dobrą godzinę próbowali się dowiedzieć czyja jest czarna duża torba (Zuza nie była pewna, czy nie mówią o jej walizce-hurtowni alkoholu. W końcu zabrali torbę (chyba z tytoniem) i łebka (mówił mieszanką polskiego i rosyjskiego), którego podejrzewali.
W Suwałkach, czy innym Augustowie zatrzymali nas jeszcze raz.
Wawa. Zamiast o 5. rano wjechaliśmy po 6., czyli w czasie, gdzie normalnie nie można przejechać. Pan kierowca postanowił zrobić nam wycieczkę objazdową. Przejechał koło Dworca Zachodniego, pojechał na Okęcie, wypuścił dwie kobiety i dopiero nas wypuścił nas na Zachodnim.
Zamiast 2.5 godziny do odjazdu, w czasie których można byłoby się ogarnąć i wciągnąć warszawski specjał - mieszane z psa i wypić kompot z truskawką, poszliśmy na peron (bo co innego robić na 10 min. przed odjazdem?).
Pociąg - czysty, ładny, drogi, ale w miarę ciepły i wygodny. Nie spóźnił się! Dobra - może chwilę, ale w końcu jechał ze Wschodniego.
Z Bartkiem rozeszliśmy się na dworcu, Zuza miała miejscówkę w innym wagonie. I tyle się widzieliśmy. I się kufffffff zaczęło. Było przed 8.oo. W Ciecinie miałem być 13.1o. Do Poznania zajechaliśmy z jakimś półgodzinnym opóźnieniem. Po jakieś godzinie postoju powiedzieli, że chwilowo nie jesteśmy w Poznaniu, tylko w Czarnej Dupie i zbliżamy się zepsutą lokomotywą do Dupy Wielkiej. Wyłączyli nam ogrzewanie, ale za to informowali, że "wielkość opóźnienia zwiększyła się do 80, 90, 120, 150... minut". Pocieszono nas, że o 12.15 ma jechać TLK do Szczecina, do którego możemy wsiąść, ale już ma 35-minutowe opóźnienie (które chwile później zostało zwiększone do 110 minut, w związku z czym pociągiem z Poznania na północny-zachód nie mógłbym wyjechać chyba do 14., czy 15.
Po 12. postanowiłem pójść na PKS.
Ahaa... Przed wejściem do pociągu urwała mi się rączka do ciągnięcia walizki. Od tej pory ciągnąłem walizkę przez poznańskie śniegi i mrozy przy użyciu krawata. Na dworcu okazało się, że:
primo - do Ciecina nic nie jedzie (no dobra jedzie, ale po północy), do Gorzowa trochę lepiej - 15.20.
Idę do kasy. Kurtuazyjna rozmowa z panią w okienku:
- Dzień dobry. Można płacić kartą?
- Nie.
- A jest któraś kasa, w której można płacić?
- Nie
- Kur*a.
W portfelu jakieś 15 zł, przemoczone buty, bagażu tyle, że Cezary Baryka chyba tyle nie miał.
Patrzę, w kącie stoi ochroniarz. Podchodzę pytam:
- Przepraszam, nie wie Pan, gdzie tu jest najbliższy bankomat?
- Na zewnątrz, przy głównym wejściu.
- Dziękuję.
- Proszę.
Można jak ludzie? Można!
Biorę graty i do bankomatu. Nie działa. Czyli nie można.
Z tego co kojarzyłem inny najbliższy bankomat jest na Wierzbięcicach - ze 300-400 metrów od dworca. Poszedłem. Wkładam kartę, klikam, wybieram, żeby wypłaciło stówę - brak środków. Jeszcze raz to samo - 50 zł. Poszło. Przypomniało mi się, że płaciłem kartą na Zachodnim za swój i Zuzy bilet.
Wracam na dworzec, kupuję bilet, patrzę na zegarek - jeszcze lekko ponad 2 godzinki do odjazdu. Idę do dworcowego baru, ryzykuję ostrym zatruciem pokarmowym i hot-dogiem.
Dalej nic już się nie wydarzyło. 15.2o odjazd z Poznania, 18.3o przyjazd do Gorzowa (jakieś 130 km pospiesznym autokarem w 3 godziny 10 minut - dobra staram się rozgrzeszyć, że ślisko i najważniejsze, że dojechałem).
Krótkie podsumowanie:
Czas podróży od drzwi do drzwi - ok. 23 godziny 30 minut.
Koszt podróży: 60 litów + 100 zł.
Odległość: ok. 900 km.
Średnia prędkość: ok. 40 km/godz.
Jutro jadę do Szczecina.

Wathgurth
Wathgurth - Potworny Rymarz · przed dinozaurami
1: moim skromny zdaniem - NTF
2: jak w zeszłą zimę jechałem PKSem do domu, średnią prędkość miałem ok 15km/h, więc Twoja średnia to luksus

Otello
nielicha historia

--
Jeden jest rytm, jeden rytm / Ważny jest wydech i wdech / Nasyć się równym oddechem / Nasyć się dzisiaj za trzech / Bo raz tylko dany Ci czas, ani on Twój ani czyj / Z czasem się wszystko ustoi / Żyj na huśtawce żyj, żyj na huśtawce żyj!

Rohnar
Rohnar - Superbojownik · przed dinozaurami
Przeżycia pod tytułem witamy w kraju ale tak jakoś nie powinno to to trafić na Narzekalnie?

Zuzu_PL
Zuzu_PL - Superbojownik · przed dinozaurami
mi jak, kiedyś wracałem z Włoch (Venecja) autobus spierdzielił to trzeba było gondolą wracać. o sole mijo................

--

qra1992
Good story bro
Forum > Kawały Mięsne > W sumie miało lądować w narzekalni, ale w ostatecznym rozrachunku żyję... (…
Aby pisać na forum zaloguj się lub zarejestruj