Mam kilka zaszłych autentyków językowych:
===
Działo się to dość dawno, w zeszłym tysiącleciu. Byłem młodym pomocnikiem w organizacji sporej międzynarodowej imprezy w dość małej mieścinie. Generalnie autochtoni zdawali sobie sprawę, że jak spotkają na mieście kogoś dziwnego z plakietką to niekoniecznie sobie pogadają po naszemu. Ja też taką plakietkę posiadałem.
A więc idę sobie pomiędzy budynkami imprezy przez plac trawiasty publiczny. Stoi tam kilku młodych autochtonów. Nawijają między sobą:
(A1) - kurde, miałem na obiad iść. Która to już jest?
(A2) - Nie wiem, nie mam zegarka, zapytaj może tamtego - Ruchem gałki ocznej wskazuje na mnie, dziwnego ludzika z plakietką i stosem papierów.
(A1) - Hmm, no spróbuję. - przyskakuje do mnie - Eksjuzmi!...
Przystanąłem. Zaciął się nieco i rzucił pospiesznie do kolegów:
- Jak jest po angielsku "która godzina"?
Po chwili sam wymyślił:
- Eksjuzmi, mej aj si jor łocz? (May I see your watch - czy mogę zobaczyć twój zegarek) - i palcem pokazuje swój nadgarstek. Ja w milczeniu wyciągnąłem pod jego nos rękę z zegarkiem. Spojrzał, rzekł grzecznie "tenkju" i coś tam nawijał do kolegów, że musi lecieć ale wieczorem znów się pojawi itp. Ja w tym czasie zrobiłem kilka kroków, po czym odwróciłem się i z kamienną twarzą, płynną, poprawną polszczyzną rzekłem:
- Ale mogłeś zapytać po ludzku.
Po czym odszedłem niespiesznie, zostawiając osłupiałego autochtona oraz jego tarzających się po trawie kolegów.
===
A jak na takiej imprezie wygenerować rekordową kolejkę do obiadowej stołówki? Jak zachęcić do posmakowania mielonego, ziemniaków i gotowanej marchewki? Wystarczy zatrudnić do tłumaczenia menu na angielski jakiegoś nierozgarniętego tłumacza.
Zamiast "chopped carrot" (siekana marchewka) napisał, że dziś będzie "chopped parrot". Wszyscy chcieli sprawdzić jak smakuje siekana papuga.
===
Kucharze lokalnej stołówki szkolnej też nie mieli łatwo ale jakoś próbowali się dogadać.
Zagranicznik, pokazując na swój talerz: - Why there is no potatoes in this soup? (czemu w tej zupie nie ma ziemniaków?)
Kucharz-nalewacz: - Co? Buraków? Tu nie ma buraków bo to grochowa jest!
===
Działo się to dość dawno, w zeszłym tysiącleciu. Byłem młodym pomocnikiem w organizacji sporej międzynarodowej imprezy w dość małej mieścinie. Generalnie autochtoni zdawali sobie sprawę, że jak spotkają na mieście kogoś dziwnego z plakietką to niekoniecznie sobie pogadają po naszemu. Ja też taką plakietkę posiadałem.
A więc idę sobie pomiędzy budynkami imprezy przez plac trawiasty publiczny. Stoi tam kilku młodych autochtonów. Nawijają między sobą:
(A1) - kurde, miałem na obiad iść. Która to już jest?
(A2) - Nie wiem, nie mam zegarka, zapytaj może tamtego - Ruchem gałki ocznej wskazuje na mnie, dziwnego ludzika z plakietką i stosem papierów.
(A1) - Hmm, no spróbuję. - przyskakuje do mnie - Eksjuzmi!...
Przystanąłem. Zaciął się nieco i rzucił pospiesznie do kolegów:
- Jak jest po angielsku "która godzina"?
Po chwili sam wymyślił:
- Eksjuzmi, mej aj si jor łocz? (May I see your watch - czy mogę zobaczyć twój zegarek) - i palcem pokazuje swój nadgarstek. Ja w milczeniu wyciągnąłem pod jego nos rękę z zegarkiem. Spojrzał, rzekł grzecznie "tenkju" i coś tam nawijał do kolegów, że musi lecieć ale wieczorem znów się pojawi itp. Ja w tym czasie zrobiłem kilka kroków, po czym odwróciłem się i z kamienną twarzą, płynną, poprawną polszczyzną rzekłem:
- Ale mogłeś zapytać po ludzku.
Po czym odszedłem niespiesznie, zostawiając osłupiałego autochtona oraz jego tarzających się po trawie kolegów.
===
A jak na takiej imprezie wygenerować rekordową kolejkę do obiadowej stołówki? Jak zachęcić do posmakowania mielonego, ziemniaków i gotowanej marchewki? Wystarczy zatrudnić do tłumaczenia menu na angielski jakiegoś nierozgarniętego tłumacza.
Zamiast "chopped carrot" (siekana marchewka) napisał, że dziś będzie "chopped parrot". Wszyscy chcieli sprawdzić jak smakuje siekana papuga.
===
Kucharze lokalnej stołówki szkolnej też nie mieli łatwo ale jakoś próbowali się dogadać.
Zagranicznik, pokazując na swój talerz: - Why there is no potatoes in this soup? (czemu w tej zupie nie ma ziemniaków?)
Kucharz-nalewacz: - Co? Buraków? Tu nie ma buraków bo to grochowa jest!