Siedzę u mojego Skarba i ciężko pracujemy - Kochanie się pakuje, bo zaraz wyjeżdża, ja próbuję skończyć projekt, nad którym męczymy się od dwóch tygodni. Co jakiś czas Skarb przychodzi, zagląda mi przez ramię i daje wskazówki, co gdzie przesunąć, co na jaki kolor, co powiększyć etc. Ja Skarbowi w walizki nie zaglądam, bo wiem, że mnie zaraz przepędzi, że da radę samodzielnie, że wie, co gdzie trzeba i generalnie tylko chaosu narobię, a poza tym mam robotę. Zagłębiłam się zatem w dziobanie. Zaczęłam wycinać jakiś drobny detal, skupienie maksymalne, idzie mi jak po grudzie, jedną ręką na laptopie, drugą ołówkiem po papierze robię szkic tego, co teoretycznie powinno być efektem końcowym... Nagle czuję rękę na ramieniu.
- Myszko... co ty robisz?
Podnoszę głowę i widzę lekkie przerażenie w oczach.
Już myślałam, że coś w projekcie zebałam, kiedy usłyszałam skwierczenie, poczułam ból i smród...
W zamęcie twórczym odłożyłam ołówek do popielniczki, a zapalonego papierosa zatknęłam za ucho.
- Myszko... co ty robisz?
Podnoszę głowę i widzę lekkie przerażenie w oczach.
Już myślałam, że coś w projekcie zebałam, kiedy usłyszałam skwierczenie, poczułam ból i smród...
W zamęcie twórczym odłożyłam ołówek do popielniczki, a zapalonego papierosa zatknęłam za ucho.
--
Filmy. Dużo filmów