Pan Docent miał wykład "O raku",
Ten temat wybitnie mu "leżał",
Zaczął od jego budowy,
Dokładniej:- od pancerza.
Potem przerobił odwłok,
Opisał budowę głowy,
Prześledził "układ mięśni",
I "układ pokarmowy".
Możliwe że trochę przynudzał,
( niektórzy marzyli o spaniu)
Lecz gdy Docent poruszył,
Temat:- "O rozmnażaniu",
Powaga i senność pierzchła,
( za sprawą jednej dziewczyny)
Zaledwie wspomniał:
-"Stosunek raka trwa
c z t e r y godziny.."
To wtedy,.. właśnie wtedy,
(gdy padły ostatnie słowa)
Rozbrzmiała ( tejże studentki)
Reakcja wręcz "wybuchowa"!
Jej chichot fale rozniosły,
Na cztery świata strony.
Pan Docent był oburzony,
A jeszcze bardziej zdumiony!!
Ale studentka natychmiast,
Ze swego miejsca wstała,
-"Przepraszam wszystkich za nietakt,
-Lecz właśnie zrozumiałam !!!
-Znaczenie pewnego pojęcia.
-Co też p o w i n n o znaczyć,
-Gdy chłopak zapytuje,
-"Czy można ciebie... u r a c z y ć.
*******************
Cerę jak brzoskwinia ma moja sąsiadka,
Smukła jest jak brzoza, jest jak oliwka gładka,
Rozsiewa zapach cedru,miękka jest jak mech,
Usta ma jak wiśnie, nie skosztować ich- grzech,
Loki w barwie orzechu oplatają jej głowę,
Oczy to dwa kasztany,rzęsy ma hebanowe,
Gnie się jak wiklina, a gdy stąpa na palcach,
Wydaje się taka lekka, jakgdyby była z balsa.
Wstążką (odcień kakao) wiąże swoje włosy,
A piersi eksponuje.Wielkie jak kokosy.
Kieckami barwy śliwki ciało swe "opina"
I nosi dwa imiona: Róża i Kalina.
Ja jestem młodym drwalem (z posturą niczym dąb),
Uznałem: " Róża warta topora, więc idź i Różę zrąb!"
I właśnie TAK uczyniłem! Kupiłem słodycze i kwiatki,
I przy pierwszej okazji stanąłem u drzwi sąsiadki.
Wyszła. Zrobiła wdzięcznie Dyg.
Ja wręczyłem Jej bukiet... I paczkę suszonych fig.
Zarazem zapytałem (patrząc na jej podrygi),
Najmilsza z moich sąsiadek: Czy Pani lubi figi?
Pytaniem tym rozbawiłem sasiadkę niemal "do łez",
Odparła:Pan pyta mnie o figi? Kiedy ja jestem -bez?.
I biust ku mnie wypięła,( bluzeczką w banany okrytym(?)),
Więc zaraz zacząłem sprawdzać czy nie "sprzedaje mi lipy".
Poczęła drżeć jak osika, i w tym-że widzę przyczynę,
Że szybko pozbyła się kiecki-( jak modrzew igieł na zimę)
Co było potem? Nie powiem.A byłem u Niej do rana,
Wiem że słodka była jak daktyl i giętka niczym liana.
I czegoś się nauczyłem! Bo chociaż z topora słynę,
To topór stępiał doszczętnie! Wyżęła mnie " jak cytrynę"
Już nosa nie zadzieram. Nie jestem już chojrakiem,
Ona miała być "drzewem"Lecz bardziej była "tartakiem"
Teraz idę się wyspać.A potem,-gdy już wstanę,
To pójdę do Teatru. TAM role są:- rozpisane!
.
****
Pod blokiem dwie panie w moherach,
Ta pierwsza coś drugiej wyłuszcza.
Słyszę urwane słowa
jak: ... róża....rżnie się .....się puszcza...
...przerywać.. na Boga nie wolno.....
....zmienia........jak....rękawiczki.....
Przypuszczam: iż rozmawiają:
Zawzięte dwie... ogrodniczki!
--
Na wyczyny /teściowej,rządu,..itp/ oka nie przymykaj! Chyba że drugim patrzysz przez wizjer celownika. *##* Jest grzech który ksiądz wybacza mi ZAWSZE, ja sobie NIGDY. To grzech abstynencji!!