Jako, żem ciężarówka jak się patrzy, wspomnienia, wspomnienia, wspomnienia mnie dopadły...
Gdy z progeniturą numero uno toczyłam się w ciąży, mego byłego małżonka często - gesto prosiłam o pomoc przy kompletowaniu wyprawki dla padalczyka. Rozmiar - wiadomo - 56 cm, ew. 64.
Październik lazł wielkimi krokami, dziecko zaraz ze szpitala bedzie trza nieść, więc i buty by się zdały piewrsze, mięciusie i aksamitne. Ponieważ ja sama miałam już kłopot, żeby dojść do wc 4 metry od pokoju, to wysłałam papę dzieciny in spe po rzeczone obuwie.
Poszedł.
Wszedł do - sklepu obuwniczego :/.
- Czy dostanę śliczne, aksamitne buciki, rozmiar 56? - pyta
- Ojej! - krzyknęła kobieta za ladą. - Takie to chyba w jakimś specjalistycznym sklepie trzeba.
- specjalistycznym? - dziwuje się chłop. - To są specjalistyczne sklpey z butami dla noworodków?
- NOWORODKÓW? - ryknęła sprzedawczyni. - Pan chcesz noworodka z rozmiarem 56?!
- No. mięciusie, takie słodkie, z kokardką najlepiej niebieściutką.
Pani podobno tylko chrząknęła znacząco.
W domu wyjasniłam chłopowi, że to całe dziecko liczy cm 56. A i tak na wielkie wyjście ze szpitala nabył młodemu wdzianko na dzieciara trzyletniego, tak iż progenitura wyglądała jak szczudlarz z poważną wadą ukłądu kostnego :/

"słuszną linię ma nasza władza"

a dzieciak pewnie ważył 12 kg?

Męczenie ojca i tyle, chłopina pewnie jeszcze alkoholu się dobrze z krwioobiegu , po oblewaniu urodzin, nie pozbył.

czy ktoś słyszał, nie mówię znał - bo to niemożliwe raczej, o facecie do którego żona nie miałaby NIGDY pretensji?

nie wierzeeeee

"czy ktoś słyszał, nie mówię znał - bo to niemożliwe raczej, o facecie do którego żona nie miałaby NIGDY pretensji?"

Tak, taki facet nazywa sie "kawaler".

Albo ksiądz...