Którejś zakopiańskiej zimy Witkacy otworzył Słonimskiemu drzwi odziany w piżamę sklejoną z gazet. ( ... ) Słonimski od pierwszej chwili do końca wizyty udawał, że tego przebrania nie widzi. Pochwaliwszy na wstępie zdrowy wygląd Witkacego (co na pewno innym razem zrobiłoby mu dużą przyjemność), wychwalał długo obraz stojący na sztaludze, mówił o Warszawie, o wspólnych znajomych, o teatrach, o filmach, mówił o byle czym, byle mówić jak najdłużej. Witkacy słuchał w milczeniu i dopiero przy pożegnaniu przemówił: Muszę ci powiedzieć, kochany Antoni, że masz dziwny sposób obcowania. I ta twoja dzisiejsza wizyta z tym wysilonym i przenudnym monologiem będzie miała swoje konsekwencje. Na drugi dzień Słonimski dostał od Witkacego list: Kochany Antoni! Chcę Cię powiadomić, że w dniu dzisiejszym przesunąłem Cię na liście moich przyjaciół z miejsca trzeciego na miejsce trzydzieste czwarte.
witkacologia.eu
Juliusz Machulski: "Nie myślałem, że powstanie "Vinci 2", tak jak nie myślałem, że powstanie "Vabank 2" czy "Kiler-ów 2-óch". To jest mój trzeci sequel , a szósty film na "V" zaczynający się. To jest chyba rekord świata, ale będę musiał pogrzebać. Sequele się robi zawsze z powodu oddolnej chęci widza, który chce zobaczyć dalszy ciąg. Upłynęło 20 lat, ale wydawało mi się, że tym razem czas będzie taką wartością dodaną. Że zobaczymy aktorów, którzy byli prawie nieznani wówczas i zrobili kolosalne kariery przez ten czas, a wtedy pamiętam jak mój ojciec wszedł na próbę czytaną "Vinci" i zobaczył te twarze, żadnej nie znał i powiedział "Nikogo nie znam. Tylko na mnie nie przyjdą."
............
ANNA DYMNA: "Wciąż powtarzane są moje filmy z młodości: "Znachor", "Janosik", "Nie ma mocnych", "Kochaj albo rzuć", "Trędowata". Chodzą za mną jak takie wierne, ukochane pieski przez dziesiątki lat. Po reakcjach ludzi na ulicy wiem, kiedy były powtórki. Gdy słyszę: "Jezus Maria, pani Dymna, ale się z pani porobiło!", to znaczy, że wczoraj wieczorem byłam kilkadziesiąt lat młodsza i biedny widz właśnie doznał szoku. Mam do tego dystans i odważnie chodzę wśród ludzi. (...)
Czasem jeszcze dostaję listy od młodzieńców: 'Aniu, widziałem cię wczoraj w "Trędowatej". Czy mogłabyś się ze mną umówić?'. Kiedyś odpisałam, że, niestety, trochę się spóźnił, bo mogłabym być jego babcią. Szybko odpowiedział: 'Szkoda, ale może ma pani wnuczkę podobną do siebie'."
.............
Jan Himilsbach fatalnie wypadał na „postsynchronach", kiedy musiał na wcześniej nagrane ujęcie „podłożyć" własny głos. Miał problemy z powtórzeniem dwa razy w ten sam sposób tego samego zdania - nie umiał „trafić" we własne pauzy i sylaby. Niektórzy reżyserzy, nie wytrzymując trudnej współpracy z Himilsbachem, zatrudniali profesjonalistów, dubbingujących niemożliwy do podrobienia sławny głos Jasia. (...) Jedną z takich osób - w ocenie samego Himilsbacha - nie był jego przyjaciel „Bene" Rychter, lecz zupełnie kto inny „Pikawa mi wysiada. Nogi mam kiepskie i głos mi nawala. Jak mi całkiem wysiądzie, to będzie go pewnie podkładać Ewa Szykulska" - uważał."
Aktorzy na tle historii (fb)
Pracownię malarza Romana Kramsztyka odwiedziła zamożna klientka, która chciała kupić jego obraz, aby ozdobić salon. Dopytywała, czy wszystkie obrazy, które robi, są oryginałami. Kramsztyk odpowiedział:
- Ja robię tylko prawdziwe, oryginalne kramsztyki. Kramsztyki nieoryginalne znajdzie pani u innych malarzy.
Kramsztyk miał zwyczaj spędzać wiele godzin w swojej pracowni, oddany malarstwu z niezwykłym skupieniem. Pewnego dnia jeden z jego przyjaciół, zdając sobie sprawę z jego niemal obsesyjnego poświęcenia pracy, zażartował: "Roman, ty to chyba nawet zapomnisz o własnym ślubie, jeśli akurat będziesz malował!". Kramsztyk, z typowym dla siebie dystansem, miał odpowiedzieć: "Nie zapomnę, ale pewnie przyjdę trochę później, bo farba musi wyschnąć".
Anegdoty o sławnych Polakach (fb)
Gdy w 2011 roku słynny Ronaldinho szukał nowego klubu, jednym z warunków, jakie stawiał interesującym się nim klubom, była akceptacja jego niesportowego trybu życia. Brazylijczyk zasłynął z niego między innymi w Barcelonie (potrafił pojawić się pijany na trening) oraz Milanie (przyszedł do klubu z wyraźną nadwagą). Ostatecznie Ronaldinho trafił do Flamengo, a w kontrakcie zagwarantował sobie możliwość wychodzenia na imprezy dwa razy w tygodniu.
Usiądź, opowiem ci o piłce (fb)