Jeden ze znajomych kompozytora Karola Szymanowskiego zwrócił się do niego z pytaniem:
- Mistrzu, nie wydaje się panu, że to bardzo nudne tak całe życie nic nie robić, tylko komponować?
- Tak, to dosyć nudne - zgodził się kompozytor - ale jeszcze nudniej całe życie nic nie robić, tylko słuchać tego, co ja skomponuję.
..........................
Lekarz i antropolog, profesor uniwersytetów Batorego i Jagiellońskiego Julian Talka - Hryncewicz usłyszał, że znaleziono czaszkę kobiety sprzed 30 tysięcy lat.
- Myślę, że ma co najmniej 40 tysięcy - stwierdził profesor.
- A dlaczego Pan tak sądzi? - dociekał jego rozmówca.
- Przecież to czaszka kobiety - tłumaczył - a każda kobieta znajdzie jakiś sposób, by ująć sobie lat.
..........................
Pisarka Janina Wieczerska, kuląc się z zimna, paliła przed jakimś budynkiem papierosa i skarżyła się
drugiemu nałogowcowi:
– W dobie szalejącej poprawności politycznej, jedyną powszechnie akceptowaną formą agresji jest antynikotynizm. Jak pan w towarzystwie powie, że jest pan alkoholikiem, narkomanem, gejem, lesbijką, czy kim sobie pan tam chce, to wszyscy będą mili i współczujący. Każdy się nad panem użali. Ale niech pan spróbuje w towarzystwie powiedzieć, że pan pali. Wszyscy zgodnie zakrzykną: „Wyp…. na dwór!”
.........................
JERZY PILCH: (...) Ojciec był najgorszym kierowcą świata. Ojciec był najgorszym kierowcą świata w sensie absolutnie ścisłym. Już sam kurs prawa jazdy odbywał w mękach i upokorzeniach, co nie jest żadną sensacją, prawie każdy przy takich okazjach się męczy i jest upokarzany, ale męki mojego starego były piekielne, a upokorzenia niepojęte. Oczywiście zaradzić temu, że nauka jazdy nie idzie, postanowił we właściwy sobie sposób, postanowił mianowicie trenować "na sucho". W praktyce wyglądało to tak, że stary siadał w fotelu, pod stopami w funkcji odpowiednich pedałów umieszczał opasłe słowniki (polsko-niemiecki - gaz; rosyjsko-polski - hamulec), w dłoni dzierżył imitującą lewar zmiany biegów matczyną parasolkę i w koło wykonywał zalecane manewry, i ruszał, i jechał, dodawał gazu, zmieniał biegi, przyspieszał, zwalniał, hamował, zatrzymywał się, znowu ruszał, ćwiczył wytrwale, całymi godzinami siedział za kółkiem. Nadludzka praca w nieludzkich warunkach przynosiła efekty. "Prowadzenie samochodu" szło coraz płynniej. Z czasem ojciec po naszym dwupokojowym mieszkaniu przy ulicy Smoleńsk w Krakowie jeździł jak prawdziwy rajdowiec.
..........................
JERZY PILCH: (...) Pewnego razu w "Tygodniku Powszechnym" podszedł do mnie i powiedział: "Wy mi się, kurwa, lutrze czy kalwinie, coraz bardziej podobacie". Zaznawszy aż takiej chwały (którą, co tu kryć, z całą niestosowną pyszałkowatością teraz powtarzam), schyliłem się wtedy kornie i zapytałem: - "Czy ksiądz profesor mógłby mi to dać na piśmie? - Przynieś kartkę". - On odparł i nie bez głębokiego zadowolenia z własnej swawoli, niczego nie pomijając, utrwalił miłe mi zdanie na piśmie, i dla wzmożenia efektu złożył pod tą frazą podpis: Józef Tischner.
anegdoty o sławnych Polakach (fb)
anegdoty teatralne, filmowe i muzyczne (fb)