Zakład żony zamknięty - siedzi w domu. Ja ciągnę dwa etaty (dwie zmiany na dzień) i wracam tylko na spanie. Żonka postanowiła coś porobić w domu, i padło na zaległe naprawy...
Wymiana żarówki - spalony telewizor O.o
Mamy w domu podwieszany sufit z instalacją 220V, jedna żarówka od dawna nie działa, bo ciężko dostać stary typ. Żona, w trakcie porządków (bo się nudzi, co nie?!) wykopała z szuflady tę żarówkę i postanowiła zmienić. Wzięła śrubokręt i metodą siłową odgięła obręcz. Efekt - zwarcie, wywalone korki, telewizor nie działa. Że jej, kurwa, nie zabiło, to ja nie wiem... Kable przy żarówce szlag trafił bo je przepaliło więc nadal nie działa.
Czyszczenie piekarnika - brak drzwiczek O.O
Dwa dni później naszło ją na sprzątanie kuchni. Drzwi od piekarnika (kuchenka Amica) można rozkręcić całkowicie i wyczyścić szybę wewnątrz - w sumie fajna opcja. Tyle, że trzeba to ustrojstwo mocno trzymać jak się demontuje, bo są niewygodne w obsłudze. Jebło, i po szybie - tej czołowej i tej wewnętrznej. Została sama rama. Nie skaleczyła się, o dziwo, no ale piekarnik nieczynny.
Naprawa odpływu wanny - zalałem sąsiada... !!!
Gdy już sądziłem, że niczego się nie dotknie, to mnie zaskoczyła. Po robocie biorę kąpiel, a po kąpieli normalnie, jak zawsze, spuszczam wodę. Nagle JEB JEB JEB w drzwi. Sobie myślę, CDK?, no ale otwieram, a tam sąsiad, że go w UJ zalewam w łazience. To biegnę do mojej łazienki, lukam pod wannę (taki mały otwór jest, że tylko głowa wejdzie) a tam rura spadowa leży sobie radośnie obok dziury i woda napieprza na boki. Co się okazało? Że żonka rozebrała cały odpływ i nawet sensownie to poskładała, ale nie wiedziała, że długa rura odpływowa jest wkładana w mniejszą (budownictwo K70 ma takie ciekawe rozwiązania) i się tego nie skręca, tylko trzeba po prostu trafić odpowiednio obwodem... Na szczęście mamy ubezpieczenie...
Teraz narzędzia (WSZYSTKIE!) mają kwarantannę w samochodzie i za ch*ja nie ma nawet śrubki w domu.
Choinkę sam wyrzucę, bo jeszcze kogoś zabije...
Wymiana żarówki - spalony telewizor O.o
Mamy w domu podwieszany sufit z instalacją 220V, jedna żarówka od dawna nie działa, bo ciężko dostać stary typ. Żona, w trakcie porządków (bo się nudzi, co nie?!) wykopała z szuflady tę żarówkę i postanowiła zmienić. Wzięła śrubokręt i metodą siłową odgięła obręcz. Efekt - zwarcie, wywalone korki, telewizor nie działa. Że jej, kurwa, nie zabiło, to ja nie wiem... Kable przy żarówce szlag trafił bo je przepaliło więc nadal nie działa.
Czyszczenie piekarnika - brak drzwiczek O.O
Dwa dni później naszło ją na sprzątanie kuchni. Drzwi od piekarnika (kuchenka Amica) można rozkręcić całkowicie i wyczyścić szybę wewnątrz - w sumie fajna opcja. Tyle, że trzeba to ustrojstwo mocno trzymać jak się demontuje, bo są niewygodne w obsłudze. Jebło, i po szybie - tej czołowej i tej wewnętrznej. Została sama rama. Nie skaleczyła się, o dziwo, no ale piekarnik nieczynny.
Naprawa odpływu wanny - zalałem sąsiada... !!!
Gdy już sądziłem, że niczego się nie dotknie, to mnie zaskoczyła. Po robocie biorę kąpiel, a po kąpieli normalnie, jak zawsze, spuszczam wodę. Nagle JEB JEB JEB w drzwi. Sobie myślę, CDK?, no ale otwieram, a tam sąsiad, że go w UJ zalewam w łazience. To biegnę do mojej łazienki, lukam pod wannę (taki mały otwór jest, że tylko głowa wejdzie) a tam rura spadowa leży sobie radośnie obok dziury i woda napieprza na boki. Co się okazało? Że żonka rozebrała cały odpływ i nawet sensownie to poskładała, ale nie wiedziała, że długa rura odpływowa jest wkładana w mniejszą (budownictwo K70 ma takie ciekawe rozwiązania) i się tego nie skręca, tylko trzeba po prostu trafić odpowiednio obwodem... Na szczęście mamy ubezpieczenie...
Teraz narzędzia (WSZYSTKIE!) mają kwarantannę w samochodzie i za ch*ja nie ma nawet śrubki w domu.
Choinkę sam wyrzucę, bo jeszcze kogoś zabije...
--
I am the law!