Nie jestem z siebie dumny. Ale sam sobie zgotowałem ten los. Z drugiej strony sam się z siebie śmieję.
Otóż oprócz tego, że sam stałem się w zeszłym roku jednonożcem, to na dodatek od paru miesięcy mam pod swoją opieką i opieką typowo medyczną, matkę, która ma Parkinsonizm, a obecnie również zaawansowanego Alzheimera. Parę miesięcy temu zaczął jej się psuć telewizor. Opisałem kumplowi problem - on stwierdził, że padają ledy i powiedział, że spróbuje naprawić, ale może być ciężko, bo matryce często pękają przy takim zabiegu. Powiedziałem, żeby się nie przejmował, bo kupię matce po prostu nowy jak się nie uda. Ja u siebie TV nie mam i nie oglądam od 5 lat. No i kumpel się podjął no i oczywiście jebudu... po matrycy. Tak jak obiecał OK.
Kupiłem nowy, wypasiony. Przywieźli. Postawili. Matka zadowolona ogląda te swoje TVN-y. Z tym, że miała tendencje do rozkręcania ostro dźwięku. A ten TV ma niezłe jebnięcie. No to zainstalowałem sobie appkę, dzięki której z telefonu mogłem ściszać, zmieniać kanały, włączać i wyłączać TV. I jak się za bardzo rozkręciła, to jej z przedpokoju ściszałem. Ale któregoś dnia się nudziłem i wkręciłem matkę, że telewizor można włączyć i wyłączyć klaskaniem (są takie co można gestem, ale ten akurat nie). No i pokazałem jej to na żywo. Oczywiście ją wkręciłem i zrobiłem to potajemnie używając telefonu. Minęło już od tamtego czasu sporo czasu. Alzheimer się pogłębił sporo. Oglądam u siebie jakiś serial. Nagle słyszę z pokoju matki rytmiczne klaskanie. Wjeżdżam do niej:
- Co Ty robisz??? - No jak to co?? Telewizor chcę włączyć. Zepsuł się chyba...
Nosz kierwia... to musiała akurat zapamiętać? I od wczoraj tak... jak słyszę klaskanie... to telefonem z przedpokoju włączam jej TV... potem jak klaszcze, to wyłączam... najgorzej jak klaszcze np. tak o 3 rano... ogólnie... dom wariatów i na dodatek sam sobie zgotowałem ten los...
Otóż oprócz tego, że sam stałem się w zeszłym roku jednonożcem, to na dodatek od paru miesięcy mam pod swoją opieką i opieką typowo medyczną, matkę, która ma Parkinsonizm, a obecnie również zaawansowanego Alzheimera. Parę miesięcy temu zaczął jej się psuć telewizor. Opisałem kumplowi problem - on stwierdził, że padają ledy i powiedział, że spróbuje naprawić, ale może być ciężko, bo matryce często pękają przy takim zabiegu. Powiedziałem, żeby się nie przejmował, bo kupię matce po prostu nowy jak się nie uda. Ja u siebie TV nie mam i nie oglądam od 5 lat. No i kumpel się podjął no i oczywiście jebudu... po matrycy. Tak jak obiecał OK.
Kupiłem nowy, wypasiony. Przywieźli. Postawili. Matka zadowolona ogląda te swoje TVN-y. Z tym, że miała tendencje do rozkręcania ostro dźwięku. A ten TV ma niezłe jebnięcie. No to zainstalowałem sobie appkę, dzięki której z telefonu mogłem ściszać, zmieniać kanały, włączać i wyłączać TV. I jak się za bardzo rozkręciła, to jej z przedpokoju ściszałem. Ale któregoś dnia się nudziłem i wkręciłem matkę, że telewizor można włączyć i wyłączyć klaskaniem (są takie co można gestem, ale ten akurat nie). No i pokazałem jej to na żywo. Oczywiście ją wkręciłem i zrobiłem to potajemnie używając telefonu. Minęło już od tamtego czasu sporo czasu. Alzheimer się pogłębił sporo. Oglądam u siebie jakiś serial. Nagle słyszę z pokoju matki rytmiczne klaskanie. Wjeżdżam do niej:
- Co Ty robisz??? - No jak to co?? Telewizor chcę włączyć. Zepsuł się chyba...
Nosz kierwia... to musiała akurat zapamiętać? I od wczoraj tak... jak słyszę klaskanie... to telefonem z przedpokoju włączam jej TV... potem jak klaszcze, to wyłączam... najgorzej jak klaszcze np. tak o 3 rano... ogólnie... dom wariatów i na dodatek sam sobie zgotowałem ten los...
--