Pan żul mnie zaskoczył. A było tak:
Idę wolniutko, spacerek po starówce, pogoda śliczna, słonko raźnie grzeje, na ławeczce grzeją czterej muszkieterowie. Nie wiem, co grzeją, się nie przyglądam, omijam wzrokiem, mama uczyła, że się patrzeniem nie zaczepia, chyba, że ma się aspiracje zostać awansowaną na "panią kierowniczkę", w wersji hiperuprzejmej na "panią kierowniczkę kochaną".
Że idę wolniutko i chwilowo nikogo wokoło, podchodzi do mnie jeden z grzejących i zaczyna, a ja już marszczę oblicze:
- Szanowna pani kierowniczko, może pani (a może Pani mi powiedział, wielką literą, tego nie wiem) nam pożyczyć chusteczkę higieniczną?
Zatkało mnie, grzebię w torebce. Pożyczyć nie pożyczę, niech weźmie na zawsze. Podsuwam mu paczkę, a ten dziękując dodaje:
- Bo my tu kolegę mamy z katarem i to tak niehigienicznie jakoś, nos w rękaw wycierać i butelkę w rękaw, no to tego...

miszczyni anegdot

Trzeba mieć jakieś standardy

"Naszego" menela nic nie przebije.
Kiedyś od mojej śp. Mamy "kierowniczki" wymógł jakiegoś papierka (max 20 PLN). Cóż, rodzicielka wierzyła w ludzi, nieco nadmiernie.
Ale...
Ileś miesięcy później o mało z nim się nie zderzyła, zderzenia unikając. "Tego... kierowniczko... oddać chciałem"
I oddał!

:fulmar sugerujesz, że kiedyś odzyskam chusteczkę? Mam nadzieję, że chociaż czystą

:sambojka kto wie. Dobry menel nie jest zły.

Jak dawno juz nikt mnie kierownikiem ie nazwal...

Siedliśmy sobie kiedyś z kolegami na ławeczce. Słoneczko przygrzewało, ptaszki śpiewały, wokół spokój, ludzie spacerują. Józek poprzedniego dnia kąpał się w Sanie i się przeziębił. Staszek wyciągnął z torby butelkę, odkręcił i puścił w koło.Józek co chwilę wycierał rękawem nos. Jak przyszła jego kolejka, to zanim pociągnął dwa gule, wytarł rękawem szyjkę. Zatrzęsło mnie. Ja kto tak, najpierw smarki, potem butelka, z której pijemy? Zobaczyłem jakąś kobiecinę, podszedłem i pytam:
- Szanowna Pani Kierowniczko, może Pani nam pożyczyć chusteczkę higieniczną?
Pani była kulturalna, pogrzebała w torebce i dała paczkę chusteczek. Podziękowałem i na odchodnym wyjaśniłem:
- Bo my tu kolegę mamy z katarem i to tak niehigienicznie jakoś, nos w rękaw wycierać i butelkę w rękaw, no to tego...

Za żula czyścioszka.

Miałam też doświadczenie z takim czyścioszkiem, ale on zadbał o mnie, a właściwie o moją białą sukienkę. Też spacerowałam i zamierzałam usiąść na ławce, którą on właśnie opuścił i gdy zobaczył, że zmierzam ku tej właśnie ławce, to powiedział: "szanowna pani niech nie siada po mnie w tej jasnej sukience".
Powiedziałam: dziękuję bardzo za troskę, a ławkę powycieram.
On: "no bo wie pani szanowna piwo mi się wylało".
Jednak ławkę ominęłam.

:empatyczna gdyby to bylo tylko piwo, to nie uslaszalabys ostrzezenia

Dorzucę obrazek z mojego podwórka.

W mojej wsi (na Podlasiu) gdzie teraz mieszkam, jest osobnik nazwany -z racji koloru twarzy- "Popielaty"
Otóż ten - kiedy wpadnie mu jakiś grosz - wiadomo- pije do upadłego.
Bywa że w amoku alkoholowym, szwenda się w poszukiwaniu (czego???) zarośnięty kilkudniową szczeciną, w poplamionej odzieży , a bywa że również oszczanej do kostek.
Mieszka od kilkunastu ( a może i więcej) lat samotnie.
Otóż- kiedykolwiek wejdziesz do jego domu- ZAWSZE, ale to ZAWSZE jest IDEALNY porządek.
Wszystko poustawiane z dokładnością do milimetra.
Nie znajdziesz strzępka śmiecia ani plamki kurzu.
Nawet wtedy kiedy jest w ciągu alkoholowym.
Jak on to robi? Nie mam pojęcia!

A sądząc po wyglądzie powinna być "Sodoma i Gomora"

Ps.
Facet jest ciągle kawalerem.
Może jest jakaś Pani poszukująca "gosposi" jako partnera?