Dawno, dawno temu...
Prowadziłem firmę, biznes taki, załóżmy "usługi ksero". Różni ludzie przychodzili, pijani, trzeźwi, studenci i... modelki. Modelki te lepsze i słabsze kserowały swoje CV i za pośrednictwem internetu (wówczas był to wynalazek) wysyłały je w świat. Pewnego dnia przyszła dziewczyna, lat 23 ze swoim CV i standardowa procedura: ksero + wysyłka na 5 różnych adresów. Cv miała mocne - tzn tak; jakbym połączył Einsteina, dodał do tego Jobsa, Warhola i kilka innych, znamiennych dla współczesnego świata osobistości, to ona - wg swojego CV, było ucieleśnieniem tychże osób. Serio - jej CV składało się z 9 stron - niesamowite umiejętności, ogromne doświadczenie (programowanie C++, JAVA, HTML, grafika komputerowa, BASIC, projektowanie przestrzenne itd.). No, pozazdrościć. I ten dziwny akcent... Ale też ładna była. Miała to i tamto, tam gdzie trzeba. W ilości dla mnie odpowiedniej. A ponieważ ja byłem na kacu... to zadziałałem i zaproponowałem kawę. I teraz, ****, że się zgodziła, **** że od razu podała termin i godzinę, ale wypadało to tego samego dnia. Czyli, jak stoję, to idę na kawę z modelką. No, tego - to idę. I spotkaliśmy się - faktycznie - na kawie. Po kawie było piwo. Dwa. Trzy. Siedem?! Miała głowę. Po spotkaniu odwiozłem ją taksówką do miejsca docelowego. Dwa dni później spotkaliśmy się ponownie. Dużo opowiadała o sobie, o karierze, o modelingu, o zdjęciach (miała portfolio w formie książki)... fajnie było. Spotykaliśmy się dwa tygodnie - w sumie, fajnie się to rozwijało. I nagle... podczas jednego wieczoru zapytała mnie, jak oceniam jej ciało... Odparłem, że z tego co widziałem to jest super... i ona zdejmuje ubrania, to znaczy tylko sukienkę (nie było stanika ani majtek). Trochę mnie zamurowało, ale widok był pobudzający*. Rozebrała się i pyta: jest okej? Więc odpowiadam; jest okej. I tak stoi, rozebrana. A ja sumuję, kurva, wszystkie algorytmy doświadczenia, wliczając rozmowy z nią, i mam w głowie wielki znak NIE, NIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE, i wiem, że cokolwiek mogłoby się zdarzyć, to NIE może sie zdarzyć, bo babka jest, krótko mówiąc, z*ebana w charakterze, i patrzę. Cipka spoko, cycki spoko, biodra jak trzeba - wacek mowi TAK Panie, wybierz ją, no a ja (tzn mózg) wcale się z nim nie zgadza. Ni to opad, ni wzwód, ale coś powiedzieć trzeba... I patrzy ona na mnie, ja na nią, po czym (kurva, wiedziałem) puszcza wiązankę taką, że mogłaby szkolić kibiców, ale rzecz krótko ujmując, wyzwała mnie od gejów, chu** pedałów, i coś tam jeszcze. Pierwszy raz w życiu widziałem ubierającą się kobietę, która w trakcie tej czynności przeklina jak szewc - ale z tej wiązanki, a było ona długa, wynikało jedno - żem gej.
Jak dalekie to miało konsekwencje? Ano takie, że biznes dalej prowadziłem, dalej przychodziły modelki i dziewczyny ze swoim CV, i traktowały mnie "nieco inaczej". Jakiś czas później zapytałem jedną klientkę, skąd dziwne traktowanie, i odpowiedziała "ja wiem, że pan lubi inaczej". Się zdziwiłem, no... tak, zdziwiłem, i zapytałem, o co chodzi, i usłyszałem historię, którą znam.... tylko w wersji, żem gej. Minęło 20 lat, i nadal w obiegu jest ta historia. Dziewczyny mają siłę plotek.
* - pobudzający tylko dla mojego penisa. Bo klientka miała charakter trudny... rzecz delikatnie ujmując.
Prowadziłem firmę, biznes taki, załóżmy "usługi ksero". Różni ludzie przychodzili, pijani, trzeźwi, studenci i... modelki. Modelki te lepsze i słabsze kserowały swoje CV i za pośrednictwem internetu (wówczas był to wynalazek) wysyłały je w świat. Pewnego dnia przyszła dziewczyna, lat 23 ze swoim CV i standardowa procedura: ksero + wysyłka na 5 różnych adresów. Cv miała mocne - tzn tak; jakbym połączył Einsteina, dodał do tego Jobsa, Warhola i kilka innych, znamiennych dla współczesnego świata osobistości, to ona - wg swojego CV, było ucieleśnieniem tychże osób. Serio - jej CV składało się z 9 stron - niesamowite umiejętności, ogromne doświadczenie (programowanie C++, JAVA, HTML, grafika komputerowa, BASIC, projektowanie przestrzenne itd.). No, pozazdrościć. I ten dziwny akcent... Ale też ładna była. Miała to i tamto, tam gdzie trzeba. W ilości dla mnie odpowiedniej. A ponieważ ja byłem na kacu... to zadziałałem i zaproponowałem kawę. I teraz, ****, że się zgodziła, **** że od razu podała termin i godzinę, ale wypadało to tego samego dnia. Czyli, jak stoję, to idę na kawę z modelką. No, tego - to idę. I spotkaliśmy się - faktycznie - na kawie. Po kawie było piwo. Dwa. Trzy. Siedem?! Miała głowę. Po spotkaniu odwiozłem ją taksówką do miejsca docelowego. Dwa dni później spotkaliśmy się ponownie. Dużo opowiadała o sobie, o karierze, o modelingu, o zdjęciach (miała portfolio w formie książki)... fajnie było. Spotykaliśmy się dwa tygodnie - w sumie, fajnie się to rozwijało. I nagle... podczas jednego wieczoru zapytała mnie, jak oceniam jej ciało... Odparłem, że z tego co widziałem to jest super... i ona zdejmuje ubrania, to znaczy tylko sukienkę (nie było stanika ani majtek). Trochę mnie zamurowało, ale widok był pobudzający*. Rozebrała się i pyta: jest okej? Więc odpowiadam; jest okej. I tak stoi, rozebrana. A ja sumuję, kurva, wszystkie algorytmy doświadczenia, wliczając rozmowy z nią, i mam w głowie wielki znak NIE, NIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE, i wiem, że cokolwiek mogłoby się zdarzyć, to NIE może sie zdarzyć, bo babka jest, krótko mówiąc, z*ebana w charakterze, i patrzę. Cipka spoko, cycki spoko, biodra jak trzeba - wacek mowi TAK Panie, wybierz ją, no a ja (tzn mózg) wcale się z nim nie zgadza. Ni to opad, ni wzwód, ale coś powiedzieć trzeba... I patrzy ona na mnie, ja na nią, po czym (kurva, wiedziałem) puszcza wiązankę taką, że mogłaby szkolić kibiców, ale rzecz krótko ujmując, wyzwała mnie od gejów, chu** pedałów, i coś tam jeszcze. Pierwszy raz w życiu widziałem ubierającą się kobietę, która w trakcie tej czynności przeklina jak szewc - ale z tej wiązanki, a było ona długa, wynikało jedno - żem gej.
Jak dalekie to miało konsekwencje? Ano takie, że biznes dalej prowadziłem, dalej przychodziły modelki i dziewczyny ze swoim CV, i traktowały mnie "nieco inaczej". Jakiś czas później zapytałem jedną klientkę, skąd dziwne traktowanie, i odpowiedziała "ja wiem, że pan lubi inaczej". Się zdziwiłem, no... tak, zdziwiłem, i zapytałem, o co chodzi, i usłyszałem historię, którą znam.... tylko w wersji, żem gej. Minęło 20 lat, i nadal w obiegu jest ta historia. Dziewczyny mają siłę plotek.
* - pobudzający tylko dla mojego penisa. Bo klientka miała charakter trudny... rzecz delikatnie ujmując.
--
I am the law!