Kiedyś mój pradziadek z moim ojcem zawitali do proboszcza w parafii mego pradziadka. Proboszcz był z tych, co sobie przyjemności w życiu nie odmawiał, a i innym nie skąpił. Zaproponował coś do picia:
- Może miętóweczki?
Mój pradziadek przytaknął, mój ojciec był wtedy w wieku, co się już promilowe napitki pod okiem starszych próbuje, więc pół szklanki dostał. Chciał, stosownie do wieku, pokazać, jaki z niego kozak, więc łyknął jak wódkę.
Kiedy po dłuższej chwili może jeszcze nie doszedł do siebie, ale stwierdził, że jednak nie umiera, zapytał gospodarza:
- Jakaż jest recepta tego wybornego trunku?
- Bardzo prosta - odparł dobrodziej. - Trzy krople miętowe na pół litra spirytusu.
- Może miętóweczki?
Mój pradziadek przytaknął, mój ojciec był wtedy w wieku, co się już promilowe napitki pod okiem starszych próbuje, więc pół szklanki dostał. Chciał, stosownie do wieku, pokazać, jaki z niego kozak, więc łyknął jak wódkę.
Kiedy po dłuższej chwili może jeszcze nie doszedł do siebie, ale stwierdził, że jednak nie umiera, zapytał gospodarza:
- Jakaż jest recepta tego wybornego trunku?
- Bardzo prosta - odparł dobrodziej. - Trzy krople miętowe na pół litra spirytusu.
--
Pracuj u podstaw. Zaminuj fundamenty systemu. Wszelkie prawa do treści wrzutów zastrzeżone
Nie namawiam do łamania prawa. Namawiam do zmiany konstytucji tak, aby pewne czyny stały się legalne.
No shitlings, no cry!