Opowiem Wam pewną historię.
Dawno, dawno temu, kiedy Ziemia kochała swoje dzieci i bosą stopą można było przemierzać krainy aż po horyzont, żyli sobie dwaj mali chłopcy. Nazywali się Ra’dosław i Mi’rosław.
Pewnego słonecznego dnia postanowili wybrać się w góry, znali je dobrze i z każdą wyprawą poznawali nowy szczyt.
Szli przez bujny las, szyszki chrupały im pod bosymi stopami. W dal echo niosło piosenkę, której słów nikt już nie rozpozna.
Gdy igły, szyszki i gałęzie ustąpiły miejsca polanie chłopcy ujrzeli szczyt góry. Gdy powoli wchodzili pod górę zastanawiali się nad tym co ujrzą ich oczy. Obaj mieli nadzieję, że widok będzie przepiękny.
Gdy znaleźli się na szczycie a wiatr zaczął bawić się ich gęstymi czuprynami na głowach ujrzeli dolinę zamkniętą w koronie wzniesień. Ra’dosław, starszy z chłopców, zachwycił się widokiem jaki ujrzał. Jezioro, pozostałość po wielkim lodowcu, o niewzruszonej tafli odbijało pochód chmur na niebie, głazy leżały leniwie w słońcu. Mi’rosław, młodszy z chłopców, również został oczarowany widokiem, lecz spojrzał też w górę, na inne szczyty. Wskazał górę obok, której szczyt znajdował się wyżej, i powiedział
-Spójrz, stamtąd widok musi być jeszcze piękniejszy!


Autor jest wymagający. Napisał książkę, którą nie sposób ocenić po przeczytaniu 100, 200 stron. Dopiero gdy skończy się czytać i ogarnie całość można odpowiedzieć sobie na pytanie czy podobała mi się, czy warto było czytać tę książkę; nie i tak.
Nie jest to dla mnie „ta” książka, wolę inne podobnie jak Mi’rosław, lecz uważam, że warto było ją przeczytać podobnie jak warto był wejść na szczyt według obydwu chłopców.
W niezliczonych (zliczonych, ale bardzo wielu) historiach poznajemy Liban, Bejrut, cześć wspaniałego dziedzictwa kulturowego Arabów. Z tego powodu niewątpliwie warto przeczytać tę książkę. Alameddine podobnie jak Rawi Hage w swoim „W co grał De Niro” ukazuje nam Wojnę libańską w latach 1982-85 i latach późniejszych. Pisze także o odzyskaniu niepodległości w latach 40. XX wieku. Całość jest bogatą historią bliskiego wschodu, choć oczywiście nie jest to książka historyczna.

Z drugiej jednak strony jest wiele historii, opowiedzianych przez Hakawatiego, które ciągną się bez wyraźnej przyczyny, to naprawdę potrafi zniechęcić, gdy po raz szebernasty akcja zaczytana się w podobny sposób.

Książka dla arabofilów i wytrwałych.

--