Tyle szumu, książka, film, świetne recenzje i.....szczerze, nie wiem dlaczego?
Książka jest po prostu męcząca, odmiana poszczególnych marek odzieży i dodatków przez wszystkie mozliwe przypadki przyćmiewa inne wątki książki, nie pozwala się im rozwinąć w interesujący sposób. Książka jest płaska, nie ma w sobie nic, żadnego porządnego przesłania, morału, żadnej konkretnej historii. Jestem potężnie nią rozczarowana, a może źle ją interpretuję i czegoś nie dostrzegam? nie wiem.
Bohaterka dostaje, tak od niechcenia pracę asystentki królowej mody. W krótkim czasie zdaje sobie sprawę, że do jej obowiązków należą takie rzeczy jak: odnoszenie ubrań szefowej do pralni, kupowanie jej kawy, śniadania, dostarczanie czasopism i układanie ich w odpowiedniej kolejności i konstelacji, dbanie o zapas apaszek od Hermesa, bycie pod telefonem o każdej porze dnia i nocy i właściwie organizowanie całego życia swojej szefowej i jej rodzinie. zatracając się w niewolniczej pracy dziewczyna nie zauważa problemów w swoim związku i wpadania w nałóg swojej najlepszej przyjaciółki, dopiero tragedia (niewielka co prawda- taka iście amerykańska zaledwie) otwiera jej oczy na rzeczywistość i przywraca właściwe proporcje....koniec.
No i o tym jest kilkaset stron.
Ciekawe czy świetna obsada ról w filmie jakoś tę historię uratuje
Książka jest po prostu męcząca, odmiana poszczególnych marek odzieży i dodatków przez wszystkie mozliwe przypadki przyćmiewa inne wątki książki, nie pozwala się im rozwinąć w interesujący sposób. Książka jest płaska, nie ma w sobie nic, żadnego porządnego przesłania, morału, żadnej konkretnej historii. Jestem potężnie nią rozczarowana, a może źle ją interpretuję i czegoś nie dostrzegam? nie wiem.
Bohaterka dostaje, tak od niechcenia pracę asystentki królowej mody. W krótkim czasie zdaje sobie sprawę, że do jej obowiązków należą takie rzeczy jak: odnoszenie ubrań szefowej do pralni, kupowanie jej kawy, śniadania, dostarczanie czasopism i układanie ich w odpowiedniej kolejności i konstelacji, dbanie o zapas apaszek od Hermesa, bycie pod telefonem o każdej porze dnia i nocy i właściwie organizowanie całego życia swojej szefowej i jej rodzinie. zatracając się w niewolniczej pracy dziewczyna nie zauważa problemów w swoim związku i wpadania w nałóg swojej najlepszej przyjaciółki, dopiero tragedia (niewielka co prawda- taka iście amerykańska zaledwie) otwiera jej oczy na rzeczywistość i przywraca właściwe proporcje....koniec.
No i o tym jest kilkaset stron.
Ciekawe czy świetna obsada ról w filmie jakoś tę historię uratuje
--
I'm the bitch you hated, filth infatuated. Yeah. I'm the pain you tasted, fell intoxicated.