Po książkę tę sięgnęłam, ponieważ skusił mnie do tego artykuł bodajże w Polityce (ale to bodajże, bo głowy nie dam, nieważne). I powiem jedno: chyba zacznę ufać recenzentom Polityki.
Ta książka jest niesamowita. Można oczywiście zarzucać jej podobieństwo do "Harry Pottera" i próbę wybicia się na fali popularności tematu, ale tak naprawdę jedynym podobieństwem obu powieści jest to, że traktują o magii.
Clarke swoją powieść napisała w ten sposób, że czytając ją można przypuszczać, iż akcja naprawdę miała miejsce (duża w tym zasługa przypisów- np. jak ktoś jest wspomniany z nazwiska, to w przypisie jest podana- wymyślona oczywiście- historia jego życia). Wydarzenia opisane mają miejsce w Europie na początku dziewiętnastego wieku, kiedy grasuje Napoleon. Bohaterem jest młody mag - Jonathan Strange, który zostaje uczniem (ale nie jest to taki uczeń jak w powieściach fantasy drugiego sortu - to nie jest młody ubogi chłopiec, tylko pan, który ma żonę i swoją własną posiadłość i służacych, spodziewalibyście się żony? Ja się nie spodziewałam) drugiej najważniejszej postaci - starego, złośliwego i zdziwaczałego maga Gilberta Norrella. Norrell chciałby odnowić angielską magię, ale jednocześnie pozostać największym (jedynym?) z magów. Dalej w historii jest o udziale Strange'a w wojnie z Francuzami, jego relacji z nauczycielem (na tym właściwie zbudowana jest fabuła) i o złośliwościach pewnego Elfa.
Co mnie urzekło w tej książce, to oprócz ciekawej historii sposób w jaki została napisana i zastosowane przez autorkę "chwyty" przyjemnie zaskakujące czytelnika. Język powieści jest bardzo przystępny - nie prosty, ale użyty z wprawą, czytelny, bez niepotrzebnych "ozdób". Drugą rzeczą jest subtelność (nawet początkowo niewinność)i czarny humor (subtelny!!! przez to śmieszniejszy). Przez subtelność rozumiem pewieny dystans w nawet niezgłębianie się w szczegóły. Jeżeli wspomniana jest kochanka Lord Byrona (tak, TEGO, Byrona) to jest tylko powiedziane, że to jego kochanka, bez niepotrzebej ilustracji ich relacji. Wszystko jest jakby opisywane z oddali. Nie ma podanych dokładnych do przesady opisów, zbędnych informacji, jeżeli już to podane są w formie lekkiej anegdotki.
Najciekawszy jest chyba jednak sposób, w jaki przedstawiono magię, niestandardowy powiem. Kto spodziewa się kul ognistych zawiedzie się. Autorka chyba sama wymyśliła wszystkie zaklęcia, jakie magowie (i Elf) stosują i są one bardzo...ciekawe? Np. przeniesienie miasta czy zmiana koryta rzeki - przeczytajcie, a zrozumiecie.
Słowem - POLECAM GORĄCO, nawet tym, którym tematyka bardziej pasuje do powieści dla dzieci/młodzieży wszczesno szkolnej. Może to i tak wygląda, ale "Jonathan Strange i pan Norrell" to po prostu piękna i ciekawa opowieść, z rodzaju tych, których grupa docelowa jest nieistotna.
Ta książka jest niesamowita. Można oczywiście zarzucać jej podobieństwo do "Harry Pottera" i próbę wybicia się na fali popularności tematu, ale tak naprawdę jedynym podobieństwem obu powieści jest to, że traktują o magii.
Clarke swoją powieść napisała w ten sposób, że czytając ją można przypuszczać, iż akcja naprawdę miała miejsce (duża w tym zasługa przypisów- np. jak ktoś jest wspomniany z nazwiska, to w przypisie jest podana- wymyślona oczywiście- historia jego życia). Wydarzenia opisane mają miejsce w Europie na początku dziewiętnastego wieku, kiedy grasuje Napoleon. Bohaterem jest młody mag - Jonathan Strange, który zostaje uczniem (ale nie jest to taki uczeń jak w powieściach fantasy drugiego sortu - to nie jest młody ubogi chłopiec, tylko pan, który ma żonę i swoją własną posiadłość i służacych, spodziewalibyście się żony? Ja się nie spodziewałam) drugiej najważniejszej postaci - starego, złośliwego i zdziwaczałego maga Gilberta Norrella. Norrell chciałby odnowić angielską magię, ale jednocześnie pozostać największym (jedynym?) z magów. Dalej w historii jest o udziale Strange'a w wojnie z Francuzami, jego relacji z nauczycielem (na tym właściwie zbudowana jest fabuła) i o złośliwościach pewnego Elfa.
Co mnie urzekło w tej książce, to oprócz ciekawej historii sposób w jaki została napisana i zastosowane przez autorkę "chwyty" przyjemnie zaskakujące czytelnika. Język powieści jest bardzo przystępny - nie prosty, ale użyty z wprawą, czytelny, bez niepotrzebnych "ozdób". Drugą rzeczą jest subtelność (nawet początkowo niewinność)i czarny humor (subtelny!!! przez to śmieszniejszy). Przez subtelność rozumiem pewieny dystans w nawet niezgłębianie się w szczegóły. Jeżeli wspomniana jest kochanka Lord Byrona (tak, TEGO, Byrona) to jest tylko powiedziane, że to jego kochanka, bez niepotrzebej ilustracji ich relacji. Wszystko jest jakby opisywane z oddali. Nie ma podanych dokładnych do przesady opisów, zbędnych informacji, jeżeli już to podane są w formie lekkiej anegdotki.
Najciekawszy jest chyba jednak sposób, w jaki przedstawiono magię, niestandardowy powiem. Kto spodziewa się kul ognistych zawiedzie się. Autorka chyba sama wymyśliła wszystkie zaklęcia, jakie magowie (i Elf) stosują i są one bardzo...ciekawe? Np. przeniesienie miasta czy zmiana koryta rzeki - przeczytajcie, a zrozumiecie.
Słowem - POLECAM GORĄCO, nawet tym, którym tematyka bardziej pasuje do powieści dla dzieci/młodzieży wszczesno szkolnej. Może to i tak wygląda, ale "Jonathan Strange i pan Norrell" to po prostu piękna i ciekawa opowieść, z rodzaju tych, których grupa docelowa jest nieistotna.
--
(\__/) (O.o ) (> < ) This is Bunny. Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination!