Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Forum > Forum Filmożerców > Zabójstwo Jesse'ego Jamesa przez tchórzliwego Roberta Forda
Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
nikasi - Superbojowniczka · przed dinozaurami
Zabieram się za pisanie tej recki już po raz trzeci, mając nadzieję, ze tym razem dojdę do końca.

"Zabójstwo..." bowiem to film... hmm... dziwny... Ukazuje on ostatni okres życia Jesse'go Jamesa - bandyckiej ikony Dzikiego Zachodu. Jednakże jest tu wszystko to, czego nie spodziewamy się po klasycznym westernie - życie rodzinne Jamesa (zabawy z dziećmi, obowiązki żony, ciągłe potajemne przeprowadzki), jego brutalność i bezwzględność w stosunku do napadanych osób, wielość uczuć (od podziwu, poprzez strach, po nienawiść) odczuwanych przez towarzyszy z "Bandy Jamesów". Nieco artystyczna wizja - choćby ze względuna liczne przemilczane sceny, np. Jesse dumający pośród muskanych wiatrem łanów zboża. Brak za to taniej akcji, widowiskowych strzelanin, zuchwałych napadów na banki, rozrób w barach, jednolitych bohaterów...

Nie jest to klasyczna strzelanina, a dramat biograficzny, który pozostawia conajmniej mieszane uczucia. Przyznam, dłuży się... Ale ciężko żeby 150minutowy film się nie dłużył. Warto jednak zobaczyć całość, zwłaszcza dla ostatnich 30 minut, które dają najwięcej do myślenia. Łapiemy się bowiem na tym, że Jesse James - bezwzględny, popadający w obłęd nieobliczany bandyta, zyskuje naszą sympatię, a osobom przez niego przetrzymywanym, będącym w ciągłej obawie o życie, życzymy rychłej samobójczej śmierci. To jest chyba urok tego filmu - żadna postać nie jest tu w pełni "czarna" ani w pełni "biała". I żeby nie było, jest to nie tyle zasługa reżysera czy aktorów (choć Pitt i młodszy brat Bena Afflecka dali z siebie wszystko!), a scenariusza, którym było życie.

Komu to mogę polecić... Na pewno komuś kto nie jest nastawiony na czystą rozrywkę. Tu trzeba spodziewać się przemyśleń, analizowania poszczsególnych osób, przyglądania się motywom, a przy okazji rozkoszować ukazanym stylem życia i specyficznym językiem tamtych czasów.

Ocena subiektywna: 4,5/6

--
Otworzył oczy, spojrzał w lustro i uznał, że polubi bycie kobietą...

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
discordia - Naturalne Dobro Mazowsza · przed dinozaurami
Recka - cóż za okropne słowo
Film zaś niesamowity. I jest to jak najbardziej ocena obiektywna

--
***** ***

Rupertt
Rupertt - Fajranttoholik · przed dinozaurami
6/10
Dużo sobie obiecywałem po tym filmie i nie do końca się spełniło. Odczucia mam mieszane - nie potrafię uznać go ani za film zdecydowanie dobry ani za wybitnie słaby, leży gdzieś pośrodku i wiele zależy od widza. Mnie się dłużył. Ale... Młody Casey Affleck grał w sposób wystarczająco wk*wiający żebym sobie obejrzał inne z nim dzieło. Polecam "Gone, baby, gone" ("Gdzie jesteś Amando") wyreżyserowane przez braciszka Bena 'Drewno' Afflecka, które mnie się podobało a zwłaszcza podwójny czy potrójny epilog ;) Ale to już temat na inny wątek...

--
ryćk'n'rotfl

Rupertt
Rupertt - Fajranttoholik · przed dinozaurami
acha, dzięki :nikasi - od dłuższego czasu się zabierałem żeby coś skrobnąć o "Assassination..." i o "Gone, baby.." bo widziałem, że nikt o tym nie pisał, ale... to moje lenistwo... ech.
A teraz już nie muszę

--
ryćk'n'rotfl

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
nikasi - Superbojowniczka · przed dinozaurami
ależ proszzz ;) ale póki co wątku o "Gone baby gone" jeszcze nie ma

--
Otworzył oczy, spojrzał w lustro i uznał, że polubi bycie kobietą...

kolleck
kolleck - Superbojownik · przed dinozaurami
O. I tojest film,który sobie chcę obejrzeć w najbliższej przyszłości. Ledwo zdażyłem wyskoczyć z tego 3:10 do Yumy a tu znowu o kombojach!



(Blueberry - w tej konwencji debeściak)

--
Wszystkich praca uszlachetnia, a mnie tylko męczy...

Althin
Zgodzę się z przedpiścami, co do mieszanych uczuć w odbiorze filmu. Nie przeszkadza mi to, że niewiele tu elementów klasycznego westernu - film ten w końcu nim nie jest i nie stara się być. Jako film psychologiczny, który ma demitologizować i "uczłowieczać" jeden z najbardziej znanych symboli kultury Dzikiego Zachodu (a może nawet kultury amerykańskiej w ogóle) oraz rozważać na ile fizyczne zniszczenie takiego symbolu (tchórzliwym strzałem w plecy) przyczynia się do jego trwania w ludzkiej świadomości, "Zabójstwo..." zdecydowanie się sprawdza.
Problem w tym, że jest to filmiszcze zbyt przepastne - przynajmniej o 40 minut za długie. Do tego doszło moje wrażenie, że niektóre sceny są po prostu niepotrzebne - kilkakrotnie miałem przemyślenia typu "O.K. panie reżyserze, rozumiem, o co panu chodzi i nie musi mi pan tego wbijać do głowy jeszcze raz - czy moglibyśmy wreszcie ruszyć ten film trochę dalej?". Aktorzy może się i starają, ale im to niespecjalnie wychodzi (wieszczę, że Casey Affleck będzie miał karierę porównywalną z wyczynami Franka Stallone - choć ten pierwszy na szczęście nie ubzdurał sobie, że jest także wielkim piosenkarzem ).
Reasumując, "Zabójstwo..." jest filmem dobrym, ale nie wybitnym, no i przede wszystkim tak samo jak jego pełny tytuł o wiele za długim.
Forum > Forum Filmożerców > Zabójstwo Jesse'ego Jamesa przez tchórzliwego Roberta Forda
Aby pisać na forum zaloguj się lub zarejestruj