Jako wielki fan pierwszych dwóch części w reżyserii Tima Burtona, szedłem na ten film z wielkim zainteresowaniem i jeszcze większymi oczekiwaniami. Muszę powiedzieć jedno - mam mieszane uczucia. Z jednej strony mam wrażenie że, film nie dorównuje klimatowi "Batmana (1989) i "Powrót Batmana" (1992), jednak nie mogę oprzeć się wrażeniu że to jeden z lepszych filmów ostatnich lat.
Zawsze miałem wiarę w umiejętności reżysera Christophera Nolana ale szczerze mówiąc nie podejrzewałem że uda mu sie zrobić coś podobnego, zaskoczył mnie całkowicie pod każdym względem.
Całkowite "wyzerowanie" sagi o Mrocznym Rycerzu, nowe podejście do sprawy, na pewno wyrządziło to filmowi wiele dobrego. Pomimo że świat wykreowany przez Burtona bardzo mi się podobał, to ten stworzony przez Nolana też jest interesujący. Na pewno jest bardziej realny, pomimo tego że, mamy przecież do czynienia z adaptacją komiksu. Ukazanie przemiany bohatera w Batmana sprawiło że postać ta nabrała głębszego sensu, możemy wczuć się w jego rajtki. Wytłumaczenie skąd Batman, jak to powiedział Joker grany przez Jacka Nicholsona w oryginale z 1989, "bierze te wszystkie zabawki" jest (moim zdaniem) odrobinę nieptrzebne ale nie wpływa aż tak ujemnie na całość obrazu.
Jeśli chodzi o obsadę to niewątpliwie mamy tu do czynienia z prawdziwym tour-de-force, gwiazda goni gwiazdę i aktorstwo stoi na naprawdę wysokim poziomie. Christian Bale to rewelacja (może opróćz tej chrypy, ci co widzieli wiedzą) ale tego akurat można było się spodziewać (zwłaszcza po "Equilibrium" czy "Mechaniku"), będę też bronił Katie Holmes gdyż jak wiem większość ludzi którzy widzieli film niesprawiedliwie się o niej wypowiada, moim zdaniem zagrała przyzwoicie i ma dużo uroku (co prawda o tę rolę starała się także Natalie Portman i gdyby jej się udało pokonać Katie Holmes to też bym nie narzekał). Michael Caine jest świetny jako Alfred, Gary Oldman jak zwykle bez zastrzeżeń (to jedna z jego nielicznych ról gdzie nie gra czarnego charakteru) natomiast Morgan Freeman jak zwykle wcielił sie w bohatera, którego nie da się nie lubić. Jeśli chodzi mo Liama Neesona to mam juz delikatny przesyt tego aktora, pojawia sie w co drugim filmie ale akurat w "Batman - Początek" reżyser sprytnie wykorzystał to że widzowie pamiętają go jako dobrego rycerza Jedi z "Mrocznego Widma" i... nie będę jednak zdradzał. Na szczególną uwagę zasługuje Cillian Murphy jako doktor Crane (tak to ten sam aktor który grał główną role w "28 Dni Poźniej"), moja chyba ulubiona postac w tym filmie, która kradnie całe show (oczywiście poza Batmanem :P). Szczególnie podobało mi się że Christopher Nolan sięgnał po jednego z moich ulubionych acz niedocenianych aktorów, Rutgera Hauera i obsadził go w epizodycznej roli Pana Earla, szefa Wayne Enterprise (zrobił to dlatego że, jak sam twierdzi "Łowca androidów" jest jednym z jego ulubionych filmów, a wiadomo że Roy Batty to była życiowa rola Hauera, zresztą zanim rozpoczęły się zdjęcia do "Batman - Początek" Nolan zaprosił całą ekipę na pokaz tegoż filmu i powiedział wówczas: Tak właśnie zrobimy nowego "Batmana").
Wspomnę też o rewelacyjnej muzyce Hansa Zimmera i Jamesa Newtona Howarda która co prawda nie dorównuje tej którą Danny Elfman skomponował dla Tima Burtona jednak pięknie wpasowuje się w tę nową opowieść. Dla tych którzy posiadają lub w przyszłości będą posiadać soundtrack, ciekawostka: pierwsze litery tytułów kolejnych utworów od 4 do 9 czyli Barbastella, Artibeus, Tadarida, Macrotus, Antrozous, Nycteris, układają sie w znajome słowo BATMAN. A moim ulubionym utworem z tej płyty jest Molossus.
Na koniec jeszcze chciałem powiedzieć o dużym poczuciu humoru w tej najnowszej odsłonie sagi o Człowieku Nietoperzu, gdyż niektóre one-linery w tym filmie są naprawde rozbrajające np. po ucieczce Batmobilem (właściwie Tumblerem, bardzo zresztą ciekawie wyglądającyn, mi przypadł do gustu BARDZO ), gdy Bruce Wayne wraca do swojej posiadłości i cały pościg pokazywany jest na ekranie telewizora, na pytanie Alfreda: "Co to ma być?" odpowiada: "Zajebista telewizja". Jeśli miałbym wybrać ulubioną scenę to niewątpliwie byłby to moment pod koniec filmu, kiedy Crane podjeżdża na koniu do Rachel a ta go traktuje... obejrzyjcie sami , świetne efekty i śmieszne jak diabli .
Podsumowując - dlaczego jeszcze nie siedzisz w kinie??