Nie cierpię sentymentalizmu, patosu, filmów typu "bogoojczyźnianośc i pif-paf".
"Kiedy widzę coś takiego, to mam ochotę wyjść z kina - i wychodzę"
Ale filmom z Dalekiego Wschodu wybacze wszystko.
"Hero" przybliża nieznany większości świata rozdział historii Chin: czasy starożytne, kiedy Chiny były rozbite na wiele małych państewek. Wielki i okrutny władca królestwa Quin w krwawy sposób łączy wszystkie państewka w jedno imperium. Zabijając wielu szlachetnych wojowników ściąga na siebie żądzę mordu ich krewnych - od tego czasu ciągle żyje w strachu przed zamachowcami.
Film opowiada historię kilku takich zamachowców.
Trzeba pamiętać o tym, że dalekowschodnia estetyka jest bardzo różna od naszej. Więc zamiast pastwić się nad sentymentalizmem i dziwną grą aktorów, spróbujcie zachwycić się tą egzotyką!
Gra aktorów nie przypomina tego, co lansuje się teraz na zachodzie - typu "zwykłego człowieka". Ich gra jest bliższa przedwojennym melodramatom, pięknie oddająca gorące uczucia i nieposkromioną dumę wielkich wojowników.
W filmie grają wybitni chińscy aktorzy: Jet Li O Kamiennej Twarzy, piękna Maggie Cheung, zabójczo przystojny Tony Leung Chiu Wai i młodziutka i śliczna Ziyi Zhang (uznana niedawno za jedną z najbardziej seksownych aktorek na świecie).
Sceny walki, których w chińskim kinie nie może zabraknąć, są nakręcone i wyreżyserowane w sposób subtelny i cieszący oko nie tylko trenujących sztuki walki. Choreografia zdaje się wręcz przeczyć prawom fizyki.
Muzyka - jak przystało na taką superprodukcję, symfoniczna, ale nie pozbawiona elementów tradycyjnych. Piękne tło zarówno do scen miłosnych, jak i batalistycznych.
No i zdjęcia, scenografia, kostiumy... Ten film szczególnie zachwycił znanych mi plastyków. Wizualnie ten film jest po prostu dziełem sztuki! Historia jest częściowo opowiadana barwami i kształtami, sprawia, że film staje się czymś więcej niż romansidłem podsyconym mordobiciem.
"Hero" to superprodukcja chińska, coś jak nasze "Ogniem i mieczem"(które wypełniło mnie niesmakiem na długo). Ale ta egzotyka porywa... Polecam nie tylko studentom historii lub etnologii, ale także ludziom ciekawym świata.
"Kiedy widzę coś takiego, to mam ochotę wyjść z kina - i wychodzę"
Ale filmom z Dalekiego Wschodu wybacze wszystko.
"Hero" przybliża nieznany większości świata rozdział historii Chin: czasy starożytne, kiedy Chiny były rozbite na wiele małych państewek. Wielki i okrutny władca królestwa Quin w krwawy sposób łączy wszystkie państewka w jedno imperium. Zabijając wielu szlachetnych wojowników ściąga na siebie żądzę mordu ich krewnych - od tego czasu ciągle żyje w strachu przed zamachowcami.
Film opowiada historię kilku takich zamachowców.
Trzeba pamiętać o tym, że dalekowschodnia estetyka jest bardzo różna od naszej. Więc zamiast pastwić się nad sentymentalizmem i dziwną grą aktorów, spróbujcie zachwycić się tą egzotyką!
Gra aktorów nie przypomina tego, co lansuje się teraz na zachodzie - typu "zwykłego człowieka". Ich gra jest bliższa przedwojennym melodramatom, pięknie oddająca gorące uczucia i nieposkromioną dumę wielkich wojowników.
W filmie grają wybitni chińscy aktorzy: Jet Li O Kamiennej Twarzy, piękna Maggie Cheung, zabójczo przystojny Tony Leung Chiu Wai i młodziutka i śliczna Ziyi Zhang (uznana niedawno za jedną z najbardziej seksownych aktorek na świecie).
Sceny walki, których w chińskim kinie nie może zabraknąć, są nakręcone i wyreżyserowane w sposób subtelny i cieszący oko nie tylko trenujących sztuki walki. Choreografia zdaje się wręcz przeczyć prawom fizyki.
Muzyka - jak przystało na taką superprodukcję, symfoniczna, ale nie pozbawiona elementów tradycyjnych. Piękne tło zarówno do scen miłosnych, jak i batalistycznych.
No i zdjęcia, scenografia, kostiumy... Ten film szczególnie zachwycił znanych mi plastyków. Wizualnie ten film jest po prostu dziełem sztuki! Historia jest częściowo opowiadana barwami i kształtami, sprawia, że film staje się czymś więcej niż romansidłem podsyconym mordobiciem.
"Hero" to superprodukcja chińska, coś jak nasze "Ogniem i mieczem"(które wypełniło mnie niesmakiem na długo). Ale ta egzotyka porywa... Polecam nie tylko studentom historii lub etnologii, ale także ludziom ciekawym świata.