Właśnie wróciłem z seansu. Film totalnie mnie zniszczył. Moim zdaniem najlepszy film tego roku i jeden z najlepszych o ile nie najlepszy jakie oglądałem w ogóle (a do samego kina chodzę kilka razy w miesiącu). Trzymał w napięciu przez cały czas, wspaniała oprawa audiowizualna (zwłaszcza osobliwości i te szokujące uszy kontrasty między tym samym zjawiskiem słyszanym wewnątrz statku a niesłyszanym w przestrzeni kosmicznej), gra aktorska na poziomie, prawdziwy scenariusz sci-fi a nie zwykła fantastyka. Polecam, pierwszy film który otrzymał u mnie 10/10.

Strzelają się?

:subaryta na szczęście nie. Tylko uprawiają zapasy w kombinezonach.

...a naukowcy prawią o wszechobecej, ponadczasowej, intergalaktycznej miłości. Litości.

Moje zdanie jest takie: film generalnie bardzo dobry pod wieloma względami, jak efekty specjalne, gra aktorska, klimat(dość subiektywny element) czy sam pomysł na fabułę. Niestety film nie ustrzegł się pewnych wad, jak pewne kiczowate teksty, jak podany wyżej monolog o miłości. Niemniej film warto obejrzeć. Nie wiem jeszcze, jaką ocenę powinienem mu wystawić. Nie lubię oceniać filmów zbyt szybko, bo zazwyczaj później zmieniam zdanie.

To ja mam pytanie: czy motyw "uratuj swoją rodzinę albo ziemię", tak uwypuklony w trailerach, jest strasznie kiczowaty i kliszowy, czy da się go strawić?

Nie ma takiego motywu w filmie. Główny bohater ma dylemat czy lecieć jeszcze dalej czy wrócić na ziemię i zobaczyć swoje dzieci. A co do monologu o miłości to moim zdaniem miało ukazać desperacje Brian przy możliwości uratowania swojego faceta. To, że w kosmosie każdy w końcu pęka i przestaje myśleć racjonalnie.

Byłam, widziałam. Dobry. Muzyka dobrze dobrana, choć momentami uszy bolały, bo strasznie głośno.
Trochę dziwnie był ten hipersześcian pokazany, brakowało mi w nim jakiejś ciągłości, przechodzenia, ale to w sumie czepianie się

A i najlepszy w całym filmie był TAR(di)S

Oglądał to ktoś w ajmaksie? Bo podobno kopia strasznie pikselowata.

Jak dla mnie 7/10.

Plusy:
- roboty ^^
- Matthew - chociaż powoli zbliża się do granicy autoparodii
- muzyka - może nie jest to szczyt możliwości Hansa, ale jak dla mnie pasowała bardzo dobrze
- młoda Murph - dzieciak, który nie jest irytujący to już coś
- efekty

Minusy:
- trochę za długi
- pieprzenie o miłości
- trochę nielogiczności
- Anne Hathaway - bardziej irytująca niż zwykle
- Matt Damon - niepotrzebny, zamiast niego spokojnie mógł być ktoś mniej opatrzony


edit:
I jeszcze jedno - nie rozumiem dlaczego redaktorzy Filmwebu tak bardzo zjechali Interstellar w najnowszym "movie się" o_O
Rozumiem, że dla krytyka filmowego ocena 10/10 jest zarezerwowana dla niezależnego filmu o azerskim autystycznym pasterzu owiec (najlepiej nakręcona w sepii, w formacie 2:5 i do góry nogami, żebyśmy mogli zobaczyć świat z jego perspektywy), ale qwa niecałe 4/10? wtf?

Co do IMAX'a słyszałem, że kopia ma problemy z dźwiękiem.
@zgred_83 Moim zdaniem Hans Zimmer wpasował się w dzieło idealnie. Muzyka podczas dokowania po dekompresji wgniotła mnie w fotel, a podczas zbliżania się do sfery dźwięk utworu był tak niski, że fotele w kinie aż się trzęsły jak na seansie 5D.

A oceny typu 4/10 u krytyków mają pokazać jacy to oni są hiptsterscy, krytyczni i niezależni. Fakt, że się błaźnią, ale czego się nie zrobi dla sławy.

To fragment z recenzji

Problemy zaczynają się później. Główny bohater, Cooper, ma zostawić rodzinę i polecieć w kosmos z ostatnią, rozpaczliwą misją ratowania ludzkości. Wydaje Wam się, że od tego momentu film rusza z kopyta? Wręcz przeciwnie.

Interstellar prezentuje nam bardzo dziwne, niespójne tempo narracji. Film jest podzielony na trzy akty. W pierwszym, krótkim, zostajemy zasypani informacjami, wątkami i postaciami. Drugi trwa bardzo długo i... nie dzieje się w nim praktycznie nic istotnego dla fabuły. Potem następuje trzeci, który wygląda tak, jakby twórcy nagle przypomnieli sobie: "hej, musimy zakończyć wszystkie te wątki!", więc zrobili to na kolanie w piętnaście minut.

Link:https://www.zombiesamurai.pl/2014/11/interstellar-recenzja/

Film ciekawy, całkiem dobre sf. Problem jest tylko jeden, ale potwornie mnie drażni. Twórcy wzięli dwie teorie dotyczące podróży w czasie i je połączyli, przez co to co wydarzyło się w filmie wzajemnie się wyklucza, a jeśli nie, to wydaje się ostatecznie kretyńskie.

Byłem w IMAX. Problemów z dźwiękiem nie odkryłem, ale jeśli chodzi o obraz, to jakość faktycznie mogłaby być lepsza