Tylko przypominam, że mnie się rozchodzi o to, jakby to chcieli usłyszeć FANOWIE.

Ja - fan - chciałbym usłyszeć "wolwerin". Dokładnie tak kojarzy mi się ksywa Logana z kreskówek na CN. Poza tym brzmi jakoś po naszemu tj. zgodnie z wersją z mojego podwórka

to ja jako fan chcialbym uslyszec wolwerini. Pocxlbym sie znowu jak w szkole

to skoro tu taki koncert życzeń, to ja piosenkę pana Koracza o zdrowiu bym chciała najbardziej usłyszeć

Prosz

https://www.youtube.com/watch?v=owsHQI8ceJQ

Wolwerin.

I ch*j. Skoro można było popełnić Szekspira i Szopena, to Wolwerin się również nie obrazi.

Dzięki wszystkim za opinie. Przekazałem dalej, ale cosik mnie się widzi, że pan klient (czyli dystrybutor filmu na Polskę) zostanie se przy angielskiej wymowie :/



No, ale tutaj nie przegadasz, że takie produkcje się robi "pod widza" (pod fana).

jak na moje to nawet bardziej ŁOLWERAJN

https://translate.google.pl/#en/pl/wolverine i kliknij sobie głośnik w okienku

ze spolszczeniami albo z "zangielszczeniami" jest ciężko. Wszystko staramy się wymawiać z angielska. Carrefour mówimy kerfur, a nazwa jest francuska i powinno się mówić karfur. Co gorsze spotkałem się z wymową angielską drinka mojito i brzmiało to okrutnie modżajto. W polsce przyjęło się mówić wolwerin, bo kilkanaście lat temu, to głównie dzieciaki przeglądały te komiksy a pojęcia o poprawnej wymowie nie miały. Producenci pewnie też nie będą się za bardzo starali z tym walczyć bo reklamy "nowy łulwerin juz w kinach" mogą nie zostać skojarzone z wolwerinem, przez co zignorowane. to tak jakby teraz reklamować modę na sukces plakatami "śmiali i piękni" lub jak kto woli tłumacząc "bold" jako gruby lub tłusty

ja mówię "kerchuj"

:yogus

Dzięki za rzeczowe argumenty. Ja też tak uważam. Niestety, powiedzenie "klient nasz pan" ma tutaj dwie strony: po jednej są widzowie (klienci kina), a po drugiej jest dystrybutor (klient studia dźwiękowego). Ja jako studio robię pod klienta-dystrybutora, który czasami może być jakimś tempym bucem i mu nie przegada. A jak wiemy rynek reklamy obfituje w hipstersko-niedorozwinięto-nielogiczniemyślące persony.

Jak znam życie i polskich tłumaczy to pewnie wymyślą coś w rodzaju: Wilkowyjec (z Rancza w dodatku)

Mi się podoba rosomak, ewentualnie wolrełerajn.

Wilkowyjec byłby zajebisty

łapka dla wilkowyjca

...i taki dialog by wyszedł:

- Kim jesteś?
- Maj nejm is Wyjec. Wilkowyjec.

dwie strony gadania, a słowo wolverine pada w filmie raz. RAZ

Chyba Ty. Raz padlas, bo film gupi i Ci sie nie podobal.



Otoz wypraszam sobie. SLOWO (tak, tak! Specjalnie tak napisalem, bo w koncu dwie strony gadania to nie w kij pierdzial. ) pada 5 razy (slownie: piec razow).

teraz przypomniałam sobie, że jeszcze jedna z tych japopnskich dup wymawia. to dwa reszta mi umkła abo wycieli
a film głupi, ale mi sie podobał

Ale to dobrze, że Ci się ów temat wrył w psychikę do tego stopnia, żeś się na fabule nie skupiła, tylko czekała na "łulwerajna"

no dobra, ale skoro już się zająłeś dialogami z filmu, to wiesz, czy jest fajny, jak pierwsze 3 filmy, czy taki sobie jak prequele. I mógłbyś się podzielić informacjami

Łosomak, kuźwa

Wisz-nu, wrzuciłem tu wątek z pytaniem, a nie recenzją, bo jakoś nie czułem się na siłach, żeby się wypowiedzieć. Nie widziałem wszystkich poprzednich części, ale z jeden, czy dwa zdaje się tak. I tamto mi się podobało. Tę zaś część za pierwszym razem obejrzałem tak "technicznie", skupiając się raczej na robocie. Czyli słyszałem głównie naszego polskiego lektora (i paczałem, czy dobrze mówi ), cichutko pod spodem słyszałem angielskie dialogi, a jeszcze ciszej pozostałe dźwięki (M&E czyli track "music and effects"). Jak żem to składał do kupy, to już se obejrzałem bardziej normalnie. Oczywiście czymż jest oglądanie kinowego filmu na monitorze kompa w jakości nagrywanej lodówką umieszczoną w psiej dupie, gdzie nośnik z filmem ów pies później zjadł, przetrawił i wysrał, a w dodatku obraz zabezpieczono różnymi napisami z nazwą mojego studia, zrobiono czarno-białym i zniekształcono, żebym czasem kurwa nie spiracił tego gdzieś...

W każdym razie do rzeczy:

Film mi się podobał, jest akcja, jest Łulwerajn, fajne walki, fajne ujęcia. Obśmiałem się trochę jak na pociągu się napier*dalali, bo mi przypominało strasznie Toma Krujza w Miszjon Imposible )))

Ogólnie mam wrażenie, że teraz popularne jest, aby "uczłowieczać" nieco superbohaterów. Zaczęło się od Supermena, który stracił moce. Potem widziałem Batmana, co to też jakiś osłabiony bywał. Przyszła kolej na Łulwerajna: też znaleźli na niego sposób i w zasadzie sporą część filmu jest taki bardziej "zwykły", ale mnie się to podobało. Chyba wybrałbym się na to do kina. Oczywiście w ramach tej - jak to się mówi - "wakacyjnej rozrywki".

vel. Sapo

ŁOLWERAJN

no to sie wybrałem i polecam, przynajmniej wszystkim, ktorzy lubia cykl X-Men.

ogląda się przyjemnie, głupota szczególnie nie razi, walki fajne.

Aczkolwiek jest kilka rzeczy które irytują, np. na wstępie - skąd Logan wiedział z czym leca samoloty do Japonii? Z całego jego zachowania wynika, że był nieźle zorientowany, a IIwś raczej spędził na froncie (albo i w tym obozie japońskim)

szkoda, że w żaden sposób nie wyjaśnili co powodowało, że Logan znormalniał, ani - w jaki sposób działało to co sobie ten dziadek wymyślił

No i jeszcze chciałem ostrzec, że na napisach końcowych jest dodatkowa scena. Całkiem miło zapowiada, że mają pomysł na jeszcze jeden film z cyklu, aczkolwiek, jeśli założyć, że Logan widział to co widział, a nie - że ktoś mu pokazał iluzję (albo panią Mystique) to się nie trzyma kupy z "X-Men 3"

A ja omijam w filmach niepotrzebnych walek

:brogman
w sumie niepotrzebna byla tylko jedna akcja.

Logan jechał sobie na motorze w celu ratowania dziewczyny. Wjechał do miasteczka, zobaczył paru ninja i chyba postanowił rozprostować kości