Tak tak tak Szanowne Bojownictwo - z wielkiej litery i złotymi zgłoskami, bo NARNIA to nie byle co!!
Całe wieki temu, z okazji mojej Pierwszej Komunii, dostałem w prezencie dwie olbrzymie, pieknie ilustrowane książki. Gdyby tylko ofiarodawca wiedział, co uczyni z moim życiem, nie wiem czy aby na pewno zdecydowałby sie na taki prezent
Właśnie "Kroniki Narni" (w mojej wersji są to "Opowieści...") zaczęły moją trwającą do dziś fascynację fantasy tak więc, jak tylko zobaczyłem czas jakiś temu w kinach zwiastuny Kronik nie mogłem się już doczekać, aż wreszcie ujrzę Narnie na wielkim ekranie. Ale do rzeczy....
Purystów wszelakich szukających tu nazwisk reżyserów, aktorów, danych i liczb odsyłam do innych recenzji, tu będzie czysty freestyle
"Kroniki Narni" to według specjalistów hicior kinowy Anno Domini 2006. Co to oznacza? Ano nie mniej ni więcej tylko tyle, że jestem Specjalistą - bo wg. mnie TEŻ!!!!
Podszedłem do ekranizacji mojej ukochanej książki z pełnym oddaniem się w ręce twórców filmu. Postanowiłem obejrzeć go z punktu widzenia dziecka - nie czepiać się szczegółów, drobnostek. Zmiękczyć i zniekształcić niedoskonałości. Zupełnie nie potrzebnie.
Film to prawie idealna ekranizacja książki - historia czworga rodzeństwa: Piotra, Zuzanny, Edmunda i Łucji, które w czasie IIWŚ zostały wysłane z bombardowanego Londynu na sielską angielską wieś. Zamieszkały tam w ogromnym,starym domu tajemniczego Profesora. Pewnego dnia w trakcie zabawy w chowanego, najmłodsza z rodzeństwa Łucja odkrywa starą szafę, która okazuje się być przejściem do magicznej krainy - Narni. Oczywiście nikt jej w to nie wierzy, ale zbiegiem okoliczności cała czwórka zmuszona jest do ukrycia się w szafie i tak zaczyna się przygoda...
Nie ma sensu opowiadać co dalej, bo kto zna książke dobrze wie jak potoczą się losy rodzeństwa, a reszta z Was na pewno doczyta lub wybierze się do kina.
Sam film jest ŚWIETNY!! Jak już pisałem, to prawie dokładna ekranizacja książki. Ma niesamowity klimat, czarowną muzykę i po prostu jest śliczny.
Wizualnie nie mam żadnych zastrzeżeń - z wyjątkiem może sceny z odmarzającą rzeką, gdzie jak w filmach z lat 70-tych widać aktorów stojących na tle ekranu. I choć w przeciwieństwie do np. HP4 widać użycie komputerowego obrazu, to nie mogłem do niczego się przyczepić.
Dźwięki i muzyka to diabelsko mocna strona filmu. Opisana już scena odmarzającej rzeki, trzask łamanej kry i scena bitewna potrafią wsadzić w fotel. Nie udało mi się jeszcze znaleźć OST, ale to co zapamiętałem z filmu bardzo mi się podobało.
Zupełnie nie znane mi twarze aktorów, czy to głównych bohaterów, czy też postaci magicznych z wyjątkiem Białej Królowej (jak mnie oczy i pamięć nie mylą to ta Ważna-Bardzo-Elfka z Lotra) to dla mnie duży plus. A mała Łucja to najśliczniejsza dziewczynka jaką chyba w życiu widziałem na ekranie! Jest niesamowita, pełna uczuć i taka słodka, że ah, oh i wogóle A do tego rezolutna i niestety bardzo ufna.
Całość jest doskonała. Nie nuży, jest sensowna i składna. Może ciut za krótka, bo wersja którą ja widziałem to 125 minut i poszczególne sceny są dość upchane, a ktoś kto nie czytał może się zakręcić. Może się wydać chaotyczna (nie zawsze wszystko wyjaśnione dla nie wtajemniczonych), ale nie jest pocięta, ani pozbawiona żadnych ważnych wątków. Przypomina mi troszkę stare filmowe baśnie, ma taki całkowicie bajkowy klimat. Nie jest jak Harry -dla mnie prawdziwy i realny aż do bólu. Ale jak wszystko to, co oglądałem w Tv bedąc małym chłopcem, a czego tytułów nie pamiętam, ale nastrój tak
Nie wiem cóż jeszcze napisać
Zapomniałbym - Aslan jest cudowny, ma rewelacyjnie podłożony głos (wersja orginalna), i wygląda bardziej prawdziwie niż jakby "grał" go prawdziwy lew. Gryfy, oceloty, nosorożce i całe hordy bestii biją na głowę Lotr'owskie orki i hobbity A Minotaury Panie i Panowie to istny majstersztyk!! I nie chodzi mi o to, że wyglądają świetnie - bo w tym filmie wszystko tak wygląda - a o to, że miał ktoś pomysła na nie Są diablo podobne do tych z Heroesów of Might and Magic, olbrzmymie, włochate i promieniujące siłą fizyczną!!!! A Driady i pomysł na ich "pokazanie" to najlepsze na co mogli twórcy filmu wpaść - byłem oszołomiony efektem i pomysłem.
Faun Tumnus; podnóżek Królowej; szef tajnej policji Maugrim; Pani i Pan Bobry (świetne i śmieszne dialogi); centaury - to wszystko jest świetne i doskonałe, bajeczne i kolorowe.
Wiem, że znajdzie się pewnie sporo niezadowolonych z tego lub tamtego, ale w moim odczuciu podpartym uwielbieniem dla książki "Kroniki Narni" są rewelacyjne!
Dużo słów, treści pewnie mało - po prostu idźcie do kina i przekonajcie się Nie pożałujecie!!!
A przy okazji - mikołaj nie był ubranym na czerwono kolesiem, niby były sanie, renifery, i prezenty. Ba! był nawet grubaśny brzuchol i broda, ale dlaczego miał na sobie jakiś skórzny kaftan czy cuś a nie mikołajowe wdzianko?? Jakas brytyjska tradycja??
Całe wieki temu, z okazji mojej Pierwszej Komunii, dostałem w prezencie dwie olbrzymie, pieknie ilustrowane książki. Gdyby tylko ofiarodawca wiedział, co uczyni z moim życiem, nie wiem czy aby na pewno zdecydowałby sie na taki prezent
Właśnie "Kroniki Narni" (w mojej wersji są to "Opowieści...") zaczęły moją trwającą do dziś fascynację fantasy tak więc, jak tylko zobaczyłem czas jakiś temu w kinach zwiastuny Kronik nie mogłem się już doczekać, aż wreszcie ujrzę Narnie na wielkim ekranie. Ale do rzeczy....
Purystów wszelakich szukających tu nazwisk reżyserów, aktorów, danych i liczb odsyłam do innych recenzji, tu będzie czysty freestyle
"Kroniki Narni" to według specjalistów hicior kinowy Anno Domini 2006. Co to oznacza? Ano nie mniej ni więcej tylko tyle, że jestem Specjalistą - bo wg. mnie TEŻ!!!!
Podszedłem do ekranizacji mojej ukochanej książki z pełnym oddaniem się w ręce twórców filmu. Postanowiłem obejrzeć go z punktu widzenia dziecka - nie czepiać się szczegółów, drobnostek. Zmiękczyć i zniekształcić niedoskonałości. Zupełnie nie potrzebnie.
Film to prawie idealna ekranizacja książki - historia czworga rodzeństwa: Piotra, Zuzanny, Edmunda i Łucji, które w czasie IIWŚ zostały wysłane z bombardowanego Londynu na sielską angielską wieś. Zamieszkały tam w ogromnym,starym domu tajemniczego Profesora. Pewnego dnia w trakcie zabawy w chowanego, najmłodsza z rodzeństwa Łucja odkrywa starą szafę, która okazuje się być przejściem do magicznej krainy - Narni. Oczywiście nikt jej w to nie wierzy, ale zbiegiem okoliczności cała czwórka zmuszona jest do ukrycia się w szafie i tak zaczyna się przygoda...
Nie ma sensu opowiadać co dalej, bo kto zna książke dobrze wie jak potoczą się losy rodzeństwa, a reszta z Was na pewno doczyta lub wybierze się do kina.
Sam film jest ŚWIETNY!! Jak już pisałem, to prawie dokładna ekranizacja książki. Ma niesamowity klimat, czarowną muzykę i po prostu jest śliczny.
Wizualnie nie mam żadnych zastrzeżeń - z wyjątkiem może sceny z odmarzającą rzeką, gdzie jak w filmach z lat 70-tych widać aktorów stojących na tle ekranu. I choć w przeciwieństwie do np. HP4 widać użycie komputerowego obrazu, to nie mogłem do niczego się przyczepić.
Dźwięki i muzyka to diabelsko mocna strona filmu. Opisana już scena odmarzającej rzeki, trzask łamanej kry i scena bitewna potrafią wsadzić w fotel. Nie udało mi się jeszcze znaleźć OST, ale to co zapamiętałem z filmu bardzo mi się podobało.
Zupełnie nie znane mi twarze aktorów, czy to głównych bohaterów, czy też postaci magicznych z wyjątkiem Białej Królowej (jak mnie oczy i pamięć nie mylą to ta Ważna-Bardzo-Elfka z Lotra) to dla mnie duży plus. A mała Łucja to najśliczniejsza dziewczynka jaką chyba w życiu widziałem na ekranie! Jest niesamowita, pełna uczuć i taka słodka, że ah, oh i wogóle A do tego rezolutna i niestety bardzo ufna.
Całość jest doskonała. Nie nuży, jest sensowna i składna. Może ciut za krótka, bo wersja którą ja widziałem to 125 minut i poszczególne sceny są dość upchane, a ktoś kto nie czytał może się zakręcić. Może się wydać chaotyczna (nie zawsze wszystko wyjaśnione dla nie wtajemniczonych), ale nie jest pocięta, ani pozbawiona żadnych ważnych wątków. Przypomina mi troszkę stare filmowe baśnie, ma taki całkowicie bajkowy klimat. Nie jest jak Harry -dla mnie prawdziwy i realny aż do bólu. Ale jak wszystko to, co oglądałem w Tv bedąc małym chłopcem, a czego tytułów nie pamiętam, ale nastrój tak
Nie wiem cóż jeszcze napisać
Zapomniałbym - Aslan jest cudowny, ma rewelacyjnie podłożony głos (wersja orginalna), i wygląda bardziej prawdziwie niż jakby "grał" go prawdziwy lew. Gryfy, oceloty, nosorożce i całe hordy bestii biją na głowę Lotr'owskie orki i hobbity A Minotaury Panie i Panowie to istny majstersztyk!! I nie chodzi mi o to, że wyglądają świetnie - bo w tym filmie wszystko tak wygląda - a o to, że miał ktoś pomysła na nie Są diablo podobne do tych z Heroesów of Might and Magic, olbrzmymie, włochate i promieniujące siłą fizyczną!!!! A Driady i pomysł na ich "pokazanie" to najlepsze na co mogli twórcy filmu wpaść - byłem oszołomiony efektem i pomysłem.
Faun Tumnus; podnóżek Królowej; szef tajnej policji Maugrim; Pani i Pan Bobry (świetne i śmieszne dialogi); centaury - to wszystko jest świetne i doskonałe, bajeczne i kolorowe.
Wiem, że znajdzie się pewnie sporo niezadowolonych z tego lub tamtego, ale w moim odczuciu podpartym uwielbieniem dla książki "Kroniki Narni" są rewelacyjne!
Dużo słów, treści pewnie mało - po prostu idźcie do kina i przekonajcie się Nie pożałujecie!!!
A przy okazji - mikołaj nie był ubranym na czerwono kolesiem, niby były sanie, renifery, i prezenty. Ba! był nawet grubaśny brzuchol i broda, ale dlaczego miał na sobie jakiś skórzny kaftan czy cuś a nie mikołajowe wdzianko?? Jakas brytyjska tradycja??
--