Jak rozumiem, spółdzielnia oferuje preselekcję potencjalnych odwiedzających. Kto nie złamie algorytmu, może spadać

No, kurde, trudne niesamowicie.

I jeszcze wprowadzić klawiaturę na której na klawiszach za każdym razem cyfry będą się wyświetlać (są już klawisze z wyświetlaczami) w innej kolejności, by postronni nie mogli odgadnąć kodu po wykonywanych ruchach i pełne bezpieczeństwo. Oczywiście pod warunkiem, że ktoś wyłączy kod bezpieczeństwa dla służb, czyli 1234.

Tak swoją drogą, to mają jeden domofon na kilka bloków? Przecież wystarczyłoby, by na domofonie na konkretnym budynku nakleić informację, że numer mieszkania należy poprzedzić konkretną cyfrą. Bo co ma mi dać wybieranie mieszkania w bloku F, jeśli stoję pod klatką bloku C?

:hubbabubba, to zapewne domofon do wejścia na osiedle, domofony od konkretnego bloku najprawdopodobniej nie wymagają wprowadzenia numeru bloku.

Bezpieczne osiedle, możecie nie znać

A to nie znają kodu listonosza 100kluczyk1000 ?

:hubbabubba, a słyszałeś kiedyś o zamkniętych osiedlach? Podpowiem, że na takich bywają „zbiorcze” domofony przy bramkach

Mieszkam w normalnym mieście. U mnie się nie grodzą. Prócz kilku szlabanów przed parkingami nie ma zamkniętych rewirów.

:hubbabubba, nie pytałam, gdzie mieszkasz, tylko czy o takich osiedlach słyszałeś. Bo ja słyszałam, gdy jeszcze mieszkałam w rodzinnej pipidówce, mniejszej od Oławy.

Co tutaj niezwykłego? Typowy domofon przy bramie na osiedle.

:ghost321 jest ciut bardziej skomplikowany niż trzeba. Wystarczyłoby wstawić taki z literami i normalnym softem i nie trzeba by czytać instrukcji.

O ile nie jest się pradawnym bogiem strzegącym magicznego artefaktu potrzebnego, aby pokonać nadciągające siły zła to łamigłówki przy wejściu są niewskazane

:tytezterefere oczywiście, że słyszałem. Ale przyznam, że do tej pory wjazd na takie osiedle kojarzył mi się z jakąś bramką, czy innym druciarstwem, a nie z murowaną bramą i pewnie murem.

:hubbabubba czasem buduje się bloki w kształcie wielokątów. Jak forteca. Przechodzisz na dziedziniec i stamtąd do swojej klatki.

:hubbabubba, wrzuć sobie w google street view ulicę Kompasową w Warszawie - tam masz przykłady wjazdów na takie osiedla, z takimi właśnie domofonami

:szatkus to muszę przyznać, że ani ja, ani nikt z moich znajomych w tak zabezpieczonym getcie nie mieszka. I to w kilku miastach. Jakoś wszyscy albo na otwartych osiedlach, gdzie najwyżej domofony na klatkach i ewentualnie szlaban na parking, albo w domkach, gdzie poziom zabezpieczenia różny, ale też daleki od paranoi.
I faktycznie, wystarczyło dodać słupek klawiatury z literkami i byłoby po problemie. Tylko wtedy pewnie sprzęt wyszedłby drożej.

Pomijając, że to pewnie tylko betonowy słup. No ale w temacie wątku już wszystko napisano - nie dla idiotów

"klepnij numer bloku a potem mieszkania" jest za trudne? wow. to juz te czasy?

:laflorra, podobno w niektórych miejscach w Polsce za trudne, więc tam nie stosują takich rozwiązań

Genialne rozwiązanie, zwłaszcza dla ratowników medycznych czy strażaków.

:nevya :tytezterefere :hubbabubba :ghost321 Zapomniałem zaznaczyć, że nie jest to domofon przy bramie, czy szlabanie, tylko przy wejściu na klatkę, a osiedle nie jest w żaden sposób ogrodzone. Sam się zastanawiałem, czy jeśli stojąc przy bloku C wybiorę numer z bloku F, to odezwie mi się ktoś z bloku 200m dalej. Następnym razem spróbuję

Phi, a co powiedzieć o dziewięcioznakowym (siedem cyfr i dwie litery) kodzie do furtki? Na dodatek domofon reaguje ok. 0,5-1 sekundy po naciśnięciu każdego klawisza. Tak u jednego klienta mam. Żeby było śmieszniej, rygiel zamka jest odsłonięty i można go podważyć czymkolwiek, np. dowolnym kluczem albo patykiem.

Normalnie Fort Knox.

:maciej1988 ja potrafię otworzyć kawałkiem drutu, blaszką, czy innym śrubokrętem sporo drzwi zabezpieczanych ryglem elektrycznym. Wystarczy, by zamknięte drzwi uchylały się leciutko i wystarczy.

To jeszcze jest w miarę logiczne i dość powszechne na większych osiedlach.

Na Politechnice Wrocławskiej w pięciopiętrowym budynku B4 jest winda, która ma panel od -1 do 9 bo zatrzymuje się między piętrami żeby obsługiwać też czteropiętrowy budynek przyklejony ścianą. Więc na logikę wychodzi, żeby każde piętro przemnożyć przez 2, oprócz ostatniego, ale jakoś nigdy nie udało mi się dojechać tam gdzie chciałem za pierwszym razem, więc chyba coś tam jest namieszane. Mogłem coś pokręcić z numerkami, nie było mnie tam z 7 lat, jak ktoś ma świeższe wspomnienia to niech się podzieli.