To wina przeglądarki, używałem
Thomasa, która każdy graficzny link podmieniała ze zdjęciem losowego krajobrazu z różnych zakątków globu. Wszystko byłoby fajnie, gdyby nie były one pobierane z katalogu "trash" serwerów National Geographic, czyli po prostu zdjęć, które są zbyt kiepskie, żeby nadawały się na publikację